czwartek, 3 września 2015

Spotkanie Naffliczka

Czasami przez całe życie człowiek lewituje między ludźmi, nie potrafiąc znaleźć własnego miejsca. Czuje się inny, sądzi, że nikt na ziemi nie interesuje się tym, co on i myśli inaczej niż większa część społeczności, ale to nieprawda, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto nas zrozumie. Tylko dlaczego najczęściej takie osoby są tak daleko od nas?
Z Królikiem znam się może od dwóch lat i do tej pory żyłyśmy tylko z codziennego wysyłania sobie nienagannej ilości wiadomości, które w dużej mierze były fragmentami naszych opowiadań. Raczej nigdy nie sądziłyśmy, że się spotkamy, ale... stało się i to nawet dobrze się stało! Po wielu ustaleniach, rozmowach Królika z rodzicami, udało się nareszcie ustalić naszą wizytę! 5 godzin drogi, Wrocław-Kraków, przesiadka do Andrychowa i... jestem! <3

Takie tam trójkątne dacho-okno!
Żelko-stonoga! <3
Długie przesiadywanie  i rozmawianie z Królikiem na słońcu w wiklinowym, bujanym koszu c:
Syn Blake'a! Mały, obcy diabeł, do którego pomachałam, a który wystawił mi język XD. 
Królik z królikami >D! Wizja idealna!
I nasze najlepsze wspólne zdjęcie, które z pewnością pójdzie do ramki <33
Oberża, gdzie powstał pomysł na naszą nową, średniowieczną historię!
Klimatyczna ławeczka, na której przesiadywałyśmy >D
Niczym w średniowieczu, kelnerki nosiły ogromne tace z mięchem jak dla armii >D!
Wielkie menu z Oberży.
Karmelowa kawa Naffa - w sumie nic w niej szczególnego! Po prostu kawa.
I soczek Królika w epickim kubeczku >D
Naff i jej rozwiane, rudawe włosy. I ten moment, kiedy widzi pszczołę i zaczyna uciekać na drugi koniec świata z piskiem.
Epicka mina Królika >D!
Epicka mina Naffa!
Widoczki w drodze powrotnej do domu c: a w tle żółty traktor Wiesia!
I znowu widoki - wioska Królika podobała mi się właśnie z samych widoków! Nawet jak wyszło się na taras, widać było góry <3

Szybkie poznanie rodziców Królika, herbatka, długie rozmowy i podróż w plener, a w plenerze wiklinowy, epicki kosz w którym upchnęłyśmy się jak dwa worki ziemniaków! Zmacałyśmy się za wszystkie czasy, słońce nas upiekło (znaczy się mnie, tak więc rumiane poliki i odbite plastry na kolanach - do tej pory mam ślad >D), poznałyśmy małego Blake'a, który był jakimś rozpieszczonym dzieciakiem. Cały czas próbował zwrócić na nas swoją uwagę, wystawiał nam język, rzucał się po podłodze, po poduszkach i generalnie to czego on nie robił? A jak przestałyśmy zwracać na niego uwagę to znienacka podszedł i ugryzł mnie w nogę. Jego zabawy z siostrą też były ciekawe. Wyglądał, jakby chciał ją pozbawić sukienki >D. 
Naff - pokonana miażdżącą przewagą w cymberga(e)ja. Rzucałyśmy się po stole, jakby od tego zależało nasze życie.

A tu już dom, pokój Królika. Z serii: zakładamy zeszyt do pomysłów na nowe opowiadanie! No i żelka, którą przyniosła siostra Królika. Taka om nom nom.
No i takie wspólne rysowanie głównych bohaterek <3 Felicia Naffa, Reina Królika.
Rozkminianie do wieczora nad pomysłami!
Piżamkowe podobieństwo >D! A to nie pierwsza taka rzecz u nas. Mamy już podobne skarpetki, pokrowce na telefony, takie same koszulki, długopisy, zeszyty >D
Z serii: dalsze, nocne kombinowanie nad opowiadaniem i bawienie się w znamiona. Naff - znamię elfa, Królik - znamię nimfy >D (kij, że powinny być w innych miejscach)
No i ten cudowny poranek, kiedy do pokoju wbija Królik i zaczyna robić ci zdjęcia. Naff jako żywa, kołdrowa wieża!
Okupujemy lapka Królikaaa!
I nasze pingwinie pokrowce <3 kij, że mój nie ma już skrzydełek (odgryzłam :o)
Z serii: nie umiem ci zrobić warkocza, ale zrobię ci dwie kiteczki >D!
Taka ucieszona z Asem pik (AstleyAstleyAstley!). Królik wrzucił mi go potem do torby!

Drugi dzień oczywiście rozpoczęty ponownym upałem. Stanie pod kościołem (dobrze, że nie w nim) z Królikiem, słuchanie coś o jakiś sabatach, cyckach, plemnikach (tak bardzo dobry słuch) i uratowanie kulki małej dziewczynki, która spadała z górki! (znaczy... nie dziewczynka, kulka, piłka, jak kto woli!). Miałyśmy też zrobić challenge chubby bunny, ale Leviathan stwierdził, że nie będzie miał w swoim arsenale pianek ;___;
A później podróż do Krakowa, skąd miałam wrócić do domu. Chodzenie po galerii krakowskiej, gdzie był jakiś event chiński - zjadłam nawet świerszcza c: - i ten tekst babki bezcenny: "Świerszcza jemy bez głowy!", odwiedzenie epickiego sklepu o nazwie Claire's, gdzie były kolorowe peruki, słodkie pomadki, wianki i wszystko co urocze <3 po prostu był to dla nas raj! Ja kupiłam sobie pomadkę o smaku truskawkowego koktajlu, makaroników, a Królikowi podarowałam popcornową. Potem dokupiłam sobie jeszcze różowy wianek. I ten moment, kiedy dowiadujesz się, że we Wrocławiu są takie trzy sklepy, choć na totalnych zadupiach. Wczoraj byłam w Magnolii, ale niestety był już zamknięty (ten fart).
Chodzenie po rynku, trzymanie Królika pod łapkę, spotkanie pana, który chciał, żebyśmy przeczytały jego książkę, którą swoją drogą chciał wydać - i zrobiło mi się smutno, bo siedzimy w tym samym temacie, ale nie miałyśmy na to czasu, bo miałam zaraz jechać. Nasza studnia z bluszczem bez studni, odwiedziny Costy i wcinanie deserów, odwiedziny babeczkarni, "pub pod złotą pipą" jako kolejna inspiracja do opowiadania, podrywy na Naffliczka i ostatecznie - kupno takich samych bluzek w biegu!

Lampiony w galerii krakowskiej!
Koniki, które cały czas zasuwały po rynku c:
Widok z tarasu na Wisłę c:
Naffliczek przyczajony w bluszczu >D!
Nasze desery w Costa. Królikowy - oreo bez bitej śmietany i naffowy, o smaku truskawek, mango i wanilii <3
Babeczka z białą czekoladą i pistacjami <3 oprócz tego zamówiłam sobie najlepsze na świecie smoothie z mango i nutą mięty. Świetne, tylko trochę za słodkie! Królik musiał pomagać mi dopić >D!
W poszukiwaniu takich samych koszulek. Talk to the banana!
I bluzki za 12 zł, które ostatecznie kupiłyśmy <3. Dlaczego? Ze względu na tekst na niej. "Love has no rules" - tak bardzo odpowiada naszej twórczości pisarskiej! No i... pszczółki.

Nienawidzę pożegnań. Szczerze nienawidzę żadnych pożegnań. W te wakacje chlipałam po pożegnaniu w Gdańsku, chlipałam gdy machałam w pociągu do Cleo, ale najbardziej płakałam przy pożegnaniu z Królikiem. Było mi strasznie głupio, bo obok stali jej rodzice i siostra, ale nie mogłam się powstrzymać, po prostu. Było mi tak fajnie, zrobiłyśmy tyle rzeczy, czułam się lekko i pierwszy raz przywiązałam się do kogoś w ciągu dwóch, niepełnych dni. Nieważne, że jest między nami ok. 6 lat różnicy. Wcale nie czuję tej różnicy wieku, bo dogadujemy się świetnie, nawet myśli mamy podobne i synchron słów, pomysłów. Ciężko było mi wyjeżdżać. Od dzisiaj oprócz tego, że piszemy do siebie stałe: dobranoc, słodkich snów, zawsze jest: tęsknię ;___;

Mój nowy, różowy wianek z Claire's, który pasował do mojej sukienki <3
I pomadki o których wyżej wspomniałam.
Powrót Naffrusia do Wrocka z Krakowa (Aruś był w tym samym czasie w swoim domu, a więc wróciliśmy razem). Nosek Naffa wciąż czerwony po płakaniu. 

Wakacje dobiegły końca, choć nie wiem czy mogę nazwać je do końca wakacjami, w końcu cały czas pracowałam. Lato minęło mi na plus. Bardzo w nim cenię spotkania z ludźmi. Spotkanie z początku lipca z Cleo było cudowne, tak samo jak pierwsze, wspólne wakacje z Arusiem spędzone w Gdańsku, gdzie spotkałam Slacza i Hanonka. Wyjazd do Norwegii - tak samo cudowny, a spotkanie z Królikiem jako podsumowanie całych wakacji - najcudowniejsze.
Tym samym został mi miesiąc do rozpoczęcia studiów, dwa, ostatnie tygodnie pracy i przeprowadzka do nowego mieszkania, która wciąż trwa. Na razie siedzę na l4, więc mam trochę wolnego czasu dla siebie. Może w końcu nadrobię blogi.
A jak wam minęły wakacje? Może rozpoczęliście właśnie rok szkolny? Załamani, szczęśliwi?
Pozdrawiam z chłodnego, choć słonecznego Wrocławia!

8 komentarzy:

  1. Wow. Naprawdę sporo się wydarzyło ^^ Fajnie jest mieć taką osobę, z którą się człowiek dogaduje, śmieje, tworzy różne rzeczy. Te koszulki z Talk to the Banana to skąd? :3 Szaleństwo. Ja też nienawidzę pożegnań ;-; Najgorsze co może być to właśnie pożegnania, bo "już nie będzie tak fajnie, bo bez tego człowieka w pobliżu już się tak nie będę cieszyć". Ech... Wiem, o czym mówisz.
    Fajna ta oberża! ♥ Odwiedzanie takich miejsc zawsze daje mi jakiś zastrzyk weny :3
    Praca, praca. Wytrzymasz! Później trafi się lepsza. Osobiście jednak nie mogę ci zagwarantować, że trafisz na lepszą ekipę. "Ninja może być miękki, ale musi być nieugięty."- Aikooś.

    POZDRAWIAM z równie chłodnej acz słonecznej aikoosiowej wioski! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Inspiracje do pisania można zleźć wszędzie <3

    ...a pierwsza fotografia nijak nie przypomina mi dachu; to bardziej jakiś osobliwy rodzaj ogrodowej piramidy :DDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta notka to idealny dowód na to jak wiele rzeczy można zrobić w przeciągu niecałych dwóch dni! Króliczek jest uroczy! <3 Fajnie, że udało się Wam spotkać i niedziwne że płakałaś, jesteś uczuciowa no a na dodatek jesteście sobie bliskie z tego co tu widzę ^^
    Te pomadki są przesłodkie! <3
    Zapraszam do mnie :) KLIK

    OdpowiedzUsuń
  4. To super, że się spotkałyście. :) Znam to z autopsji, bo kiedy byłam w liceum, dzięki pisanemu przeze mnie i siostrę opowiadaniu poznałam moją obecną przyjaciółkę, która jako czytelniczka ww. opowiadania postanowiła je skomentować. ;) Najpierw przez rok, dwa, czy ile to tam trwało dzień w dzień pisałyśmy ze sobą na GG i tak dalej, a potem, w trzeciej klasie, nareszcie się spotkałyśmy. :) I co jakiś czas spotykamy. A mieszkamy baaardzo daleko od siebie. 8 godzin jazdy autokarem lub pociągiem.

    Ja mam jeszcze wakacje. No, przynajmniej umownie, bo niestety przede mną dwie poprawki. :(

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę naprawdę dobra znajomości i świetnie, że się spotkałyście. Piękne zdjęcia, jak zawsze. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, ten żółty żelek mnie zabił XD. Fajnie, że ten wypad ci się udał i zdjęcia śliczne :D. Do Krakowa mam całkiem blisko, ale jakoś tak wychodzi, że zawsze jadę gdzieś dalej, kiedy już się gdzieś ruszam XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko, jak bardzo chciałabym się spotkać z Waszą dwójką!
    Wspólne pisanie musiało być owocne, ale czy się wyspałyście? :D
    Oberża wygląda pięknie! *__*
    Naffliczek - bluzkowe siostry!
    Claire's to świetny sklep, polecam. A wianek i pomadki wyglądają ślicznie.
    Epickie miny i ja glebłam xD

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie spotkania z osobami poznanymi przez internet muszą być świetne :D Mam nadzieję, że kiedyś i mnie się uda :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-