Przez ten tydzień naprawdę wiele się wydarzyło. Nigdy się nie stresowałam w tak wielkim stopniu, w tak krótkim czasie. Musiałam załatwić wiele spraw, namęczyć się i spocić, te siedem dni przyniosło wiele ważnych w moim życiu zmian. Pierwszą zmianą jest przeprowadzka z Psiego Pola do mieszkania obok Sky Tower (jeżeli chodzi o pisanie listów, podam nowy adres tym, którzy go nie dostali!). Początkowo byłam zdołowana myślą mieszkania tutaj z tak wielką ilością ludzi, których ledwo znam. Był tu nieziemski syf, klaustrofobiczna łazienka i kuchnia, niskie sufity, Gdy jednak przygotowaliśmy z Arusiem nasz pokój - poczułam się zdecydowanie lepiej niż na poprzednim mieszkaniu. Pierwszy poranek spędzony ze współlokatorami też okazał się być miły!
Sama przeprowadzka trwała tydzień i akurat, gdy miałam odpoczywać podczas mojego l4, musiałam jeździć z walizkami, 40 minut w jedną stronę, 40 minut w drugą stronę. Przeprowadzki MPK są tragiczne. Następnym razem postaramy się o jakieś auto.
W tym czasie zdążyłam też poskakać po różnych miejscach i przyzwyczaić się do innych zakątków Wrocławia.
1. Pandziocha z rana. 2. Pizza z Arusiem na spontaniczną kolację. 3. One shot (opowiadanie) dla Cleo na urodziny <3 "Boski ja: herbaciana wiedźma". 4. Nowe biurko podczas listowej pracy <3. 5. Plakat w naszej nowej łazience, tak bardzo.
Smaki Świata - sklep, który poznałam kiedyś w Krakowie. Nie sądziłam, że identyczny i większy jest u nas we Wrocku. Strasznie się cieszyłam. Narobiłam tam drobnych zakupów. Chrupki o smaku owoców morza (<3), napój good night (nie, wcale nie kupiłam ze względu na puszkę), tajski napój kokosowy i pocky, które powędrowały do Cleo i powędrują do Królika <3 (tylko 8 zł!)
I ten moment, kiedy dowiadujesz się, że Claire's znajduje się też we Wrocku, w Magnolii. Kupiłam tam pomadkę dla Cleo o smaku waty cukrowej, spinki różyczki i czarną kokardę (która już gdzieś zniknęła :c)
Przez ostatnie kilka dni, Naff lubuje w chodzeniu bez makijażu. Mimo, że wyglądam jak ćpun i ludzie nie mogą się przyzwyczaić, to całkiem wygodne. Nie boję się, że się rozmarzę, mogę trzeć oczy do woli i mój czas przygotowania skraca się do kilku minut.
W między czasie, zrobiłam nareszcie to, co chciałam. Złożyłam wypowiedzenie, zanosząc je do Maca razem z l4 i ostrzegając, że mogę być zwolniona już do końca, ze względu na swoje zdrowie. Miałam pecha. Była tam akurat cała kadra kierownicza, menadżerzy, asystenci. Ich miny na moje wypowiedzenie? Przerażające. Gdy stamtąd wyszłam, ręce mi się trzęsły, ale poczułam też wolność. Oczywiście nie minął tydzień mojego l4 i okazało się, że mam piękny grafik. Z serii: kierownictwo o ciebie dba. Trzy dni dwunastek pod rząd i do tego siódemka.
Na szczęście udało mi się zdobyć zwolnienie do końca mojego wypowiedzenia. Moja noga więcej nie postanie w Macu. I wcale nie dziwi mnie, że wszyscy stamtąd nagle uciekają.
Na weekend nareszcie udało mi się pojechać do rodzinnego domu. Z rodzicami nie widziałam się od miesiąca.
Pandziochowa piżama! Przyszła razem z pokrowcem na telefon ze Stichem (brawa dla Naff, bo był na sony xperię e4, a nie e, więc nie pasuje na mój telefon). Panda początkowo dosyć obcisła, ale się już rozciągnęła (albo to ja nagle z dnia na dzień schudłam). Nie zmieni to faktu, że w cyckach pękają mi guziki. Nic nowego. Świat zawsze musi ujrzeć moje cycki jak mam zapinaną na guziki koszulkę.
Trzy pandziochy, z serii: sesja Arusia >D!
Domowa, nowa cukiernia w naszym rodzinnym mieście, która rzeczywiście może zyskać miano domowej cukierni! Wybraliśmy się tam w deszczowy dzień w raz z Luśką i Arusiem.
Sok arbuzowo-limonkowy, który smakował mi trochę nijak. Zupełnie, jakby już leżał kilka dni. Świeży raczej nie był.
Różowa tacka, która porwała moje serce <3
Gofr Luśki zasługuje na miano udanego! Rzeczywiście domowe ciasto i domowa bita śmietana. Jedyne co nam nie pasowało to zepsute brzoskwinie, które się już fermentowały.
Pancake's z syropem klonowym. Muszę przyznać, że jedliśmy z Arusiem lepsze (np. nasze). W tych coś mi nie do końca pasowało.
Czekoladowe fondue, za które nie dałabym 10 zł (a dałam). Bo to tak naprawdę roztopiona na świeczce biała czekolada i kilka owoców.
Truskawa ociekająca białą czekoladą >D!
Żyjąc w moim malutkim mieście, mam czasem wrażenie, że ludzie otwierając tam restauracje czy kawiarnie, nie dbają do końca o klienta. We Wrocławiu karygodne byłoby podanie sfermentowanych, zepsutych brzoskwiń (bo we Wrocku potrafi ci przyjść ze skargą człowiek, który dostał kanapkę ze szkłem - podkreślając to, że w Macu na kuchni nie ma nic szklanego). Nie raz odwiedzając jakąś restauracje u siebie, byłam niezadowolona. Tu spalone mięso, tu zimna potrawa z niedopieczonym mięsem. Nie rozumiem, dlaczego tak jest akurat w małej miejscowości. Wyjaśni mi to ktoś?
Widok z nowego mieszkania na Sky Tower <3. Tak pięknie za oknem. Ze współlokatorami powiadamy sobie teraz: "Skaj ci w oko!"
Najbliższe dwa tygodnie spędzę na robieniu czegoś dla siebie. Odpocznę, odprężę się, wyleczę, oglądnę zaległe anime, popiszę, spotkam się z ludźmi, pokomentuję, przygotuję się do studiów. Taki odpoczynek był i jest mi potrzebny!
Ja z restauracjami mam pidobnie. Szczerze to w ogole nie potrafie zjesc poza domem (pomijając już moją ortoreksie ) poniewaz z rodzicami zadko wychodzilam do restauracji, a gdy juz wychodzilam to zawsze był jakiś aspekt ktory mi sie nie podobal, kelnerka obojetna dla klienta, pizza prosto z pieca zimnaa (leepsza sprawa ze ta sama pizza z tego samego miejsca, ale podana na wynos jest o ciepla i lepsza ), no ogolnie po kieleckich restauracjach tez nie ma sie czym zachwycac.
OdpowiedzUsuńAle ten Mak... Oklaski Naff ! Duma rozpiera wszystkich twoich czytelnikow.
A bez makijazu wygladasz rownie swietnie co w nim -masz duze oczy i brak syfow i innych swinstw (albo po prostu sa nie widzoczne, co i tak jest pozytywem twojej cery ) wiec nie musisz sie malowac. A taka przerwa od make-upu z tego co wiem jest polecana przez dermatologow, poniewaz wtedy podobno najlepiej dzialają wszelkie maseczki i peelimgi.
swietnie z ta przeprowadzka. coś nowego w zyciu... i zapewne bedzie bardzo wesoło.ja tez mialam teraz przeprowadzke, ale z calkiem innej przyczyny. xD
OdpowiedzUsuńlisty, listy. boze jak dawno zadnych nie pisałam. az dziwnie jak pomysle o tym.
slicznie wygladasz bez mejkapu Naff.
Cieszę się, że już po przeprowadzce i dobrze się czujecie w swoim towarzystwie :)
OdpowiedzUsuńKoniec z męczeniem.się w pracy, bardzo dobrze!
Już pisałam, że ładnie Ci bez makijażu, ale się powtarzam :3
W moim mieście nie ma zbyt wielu lokali gastronomicznych, ale jest jedno miejsce, gdzie chętnie wpadam, bo mają dobre panini z sałatką. Jestem zdania, że jeśli już się otwiera podobny lokal, to by służył klientom, a nie próbom otrucia ludzi.
Miłego odpoczywania! :)
Ściskam! :*
Świetny widok i super ci bez mejkapu >w<! Mi się ogólnie nieumalowani (za mocno) ludzie wydają ładniejsi *^*
OdpowiedzUsuńuchuu Jakie dobre rzeczy tutaj widzę. Masz ładną buźkę, więc i bez makijażu bardzo ładnie wyglądasz. ^^ Ja sama w trakcie upałów starałam się go unikać i teraz jak mam jakiś zrobić to jakoś nie mam ochoty na nic bardziej ambitnego. ^^"
OdpowiedzUsuńZawsze jak odwiedzam Twojego bloga to robię się głodna, zawsze tyle pyszności *.*
OdpowiedzUsuńJesteś śliczna, więc i bez makijażu pięknie wyglądasz :)
Wiesz, ze mam wrazenie, ze jednego dnia zjadasz wiecej pysznosci niz ja przez miesiac?
OdpowiedzUsuńTo całkiem możliwe, bo ja muszę jeść codziennie coś dobrego, żeby przeżyć w tym szarym, niefajnym świecie XD żarcie poprawia humor!
UsuńTan plakat bardzo bardzo... nie wiem czy nie kopnęłabym
OdpowiedzUsuńw kalendarz gdybym coś takiego zobaczyła ;) jaka słodka z ciebie
pandzia Naff *.* też mam pandę, ale bluzę ;)
wyglądasz bardzo ładnie bez makijażu, ja na co dzień też się
nie maluję, to wygodne ;) pysznościowo to wygląda, ale jak brzoskwinie
zamieniają się w wino to ja podziękuję ;)
pozdrawiam cieplutko ! :*
Bez makijażu jesteś taka taka taka piękna! Na prawdę! Niesamowita uroda, ale to od początku mówiłam :3
OdpowiedzUsuńto nieludzkie tyle papu :< Chcę jeść!
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń