wtorek, 21 lipca 2015

Krótki weekend, a cieszy

Oczywiście jak zawsze, Naff musi trochę pogadać o pracy. Ostatnio, gdy zaczęłam myśleć, czy nie złożyć wcześniej wypowiedzenia, nagle jednego dnia podpisałam aneks do umowy o podwyżkę (60 gr. piechotą nie chodzi) i usłyszałam propozycje "zostania instruktorem". Awans, wyższe hajsy, brązowa koszulka, uczenie nowych. Byłam trochę zaskoczona, bo pracuję dopiero 4 miesiące. Poza tym mam swoje dni totalnego nieogara, czasem panikuję i wydaje mi się, że do pięt nie dorastam obecnym instruktorom. Nie wiem, może to ja patrzę na siebie zbyt krytycznie? Bynajmniej ta decyzja sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać nad nierezygnowaniem. Może zmienię etat na 1/4, gdy będę studiować? To by nie była zła opcja. Muszę to przemyśleć. Poza tym szkoda mi tych wszystkich ludzi. To tak naprawdę pierwsza moja większa grupa w życiu z którą się dogaduję. Nigdy nie miałam szczęścia do klas, grup, ludzi. Raczej byłam uznawana za dziwaka, antyspołeczniaka, świra. Nie potrafiłam odnaleźć się w prawie żadnym zgromadzeniu ludzi. W Macu nie dość, że są tacy sami wariaci jak ja, to jeszcze niektórzy mają podobne zainteresowania. Bezcenne jest stać na kuchni i śpiewać nagle z Przemem "coconut song", wymyślać hity w stylu: "jesteś moją lecytyną", mówić z Kajetanem fragmenty kabaretów, śpiewać piosenki z Disneya z Monią, usłyszeć od ludzi "o! jak dawno cię nie widziałem/am! Fajnie, że jesteś!". To takie krzepiące, takie kochane. Aż kręci się w oku łezka.

Ostatnio o 3 w nocy wymyśliłam sobie "bzdurnik". Wypisałam na pierwszej stronie wszystkie teksty piosenek, które lubię, a po lewej stronie kim jestem. Widok tego zeszytu wywołuje u mnie uśmiech na twarzy! Jest taki... mój. 

Studia prezentują się następująco: druga rekrutacja, dalej 178 na liście, co oznacza, że NIKT nie zrezygnował z kierunku. Wow. Jestem pod wrażeniem. Trudno się mówi. Może uda się przenieść w trakcie albo w drugiej klasie? Nie tracę nigdy nadziei. Bibliotekoznawstwo - nadchodzę.
Co o moich dniach. Mogę wyróżnić szczególnie piątek. Pominę to, że do pracy wyjechałam z wielkimi siatami, bo zepsuła mi się walizka. Przez to zgubiłam buta w autobusie. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, jak próbowałam go ratować na boso z autobusu. W pracy cisza, spokój, masa pracowników. Bogdan puścił mnie wcześniej, a więc pojechałam na PKP z zamiarem zjedzenia czegoś, podłączenia laptopa do gniazdka i pisania opowiadań - bo tak dawno nie miałam okazji spokojnie coś stworzyć. Nie ma to jak złapać zwiechę będąc na właściwym przystanku, gapić się tępo w tabliczkę z napisem "Dworzec główny PKP" i pojechać dalej, po czym skapnąć się dwa przystanki dalej, że właśnie miałam wysiąść. Powróciłam z jakiegoś zadupia, dałam radę, wow. Oczywiście to nie koniec przygód. Laptop podwinął mi całą sukienkę do góry. Dziwiłam się dlaczego ludzie tak na mnie patrzą. No, tak. Skoro widać mi było cały tyłek i moje cudowne, różowe majty to nie dziwota. Gniazdka tylko w Sturbacksie, a więc berry hibiscus od Cleo poszedł w ruch. I tak siedziałam 3 godziny ze swoją fortecą zła, a ludzie śmiali się z arsenału, jaki przy sobie miałam.
Powrót do domu minął spokojnie. Słuchanie mądrości kolegi brata o treści: "ja nie chodzę tam, gdzie jest ciemno" albo "gdy jadę audicą, mam serce na dłoni" - bezcenne. Niespanie do 3 - bezcenne. Wstanie o 7 - załamujące.

A tu już na wsi u babci :3. Babcia mieszka za Krakowem.
Lilie w ogrodzie <3. Naff podlewała na boso cały ogródek.
Misiek, który jest kochanym psem!
Naff i ta mina w stylu: he?

Na weekendzie nie dość, że pojechałam do domu, wybrałam się z rodzicami i bratem do babci, 500 km od nas. Podróż była dla mnie mega ciężka. Spałam 4 godziny, wciąż przysypiałam w aucie, ale na miejscu było świetnie. Rodzinne rozmowy przy alkoholu, drożdżówki z jagodami babci, siedzenie na podwórku, wdychanie świeżego powietrza i wcinanie wiejskich kanapek z kiełbasą i ogórkiem kiszonym. A wieczorem gra w kosza z całą rodziną. Po prostu tarzałam się ze śmiechu po betonie. Moja mama jest cudowna. Latając za piłką wyglądała jak nastolatka. Problem tkwi w tym, że nie odbierała piłki, tylko rzucała się na innych. Mam po niej dużo siniaków (zawsze jakaś pamiątka). Tata, mój nauczyciel i przewodnik w sporcie od dziecka, przeklinał, że nie gram w żadnego kosza ani w siatkę, bo dobrze mi to idzie. Ale bardziej od sportu lubię twórczość artystyczną, chociaż... siatką nie pogardzę.

1. Naff w pociągu z Iced Frappe. 2. Forteca zła w Starbucksie: laptop, doczepiana klawiatura, berry hibicscus i dysk przenośny 3. Naff, perfekcyjna pani domu. Misja: gruntowne sprzątnięcie łazienki babci. 4. Macowe żarcie na podróż pociągiem, bo czemu nie skorzystać z bonifi karty? 5. Bzdurnik. 6. Redd's gruszka chilli w podróży do babci 7. Writer forever, weird forever, dreamer forever itd. z serii: okładka numer 2 bzdurnika.

To były zaledwie dwa dni, ale wystarczyły, abym się odprężyła, nareszcie uśmiechnęła. Pogrążona we wrocławskiej rutynie, na co dzień nie spożywając praktycznie nic (bułka, banan, coś na noc, szklanka wody), tam nareszcie byłam szczęśliwa i głodna. GŁODNA. Tak dawno nie byłam głodna. To aż chore. Praca trochę mnie wykańcza. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem czułam się dobrze. Codziennie boli mnie głowa, brzuch, mam przyćpane oczy, jestem blada i zdarzyło mi się nawet zasłabnąć, na szczęście obok zawsze jest Aruś. Nigdy się nie wysypiam, obojętnie ile bym spała. Źle się dzieje. Z ironicznym uśmiechem na ustach, czekam, aż nadejdzie mój limit. Jestem silna, ale do złamania, jak każdy człowiek.
A już dziś zaczynam serię pt: nocki. Piąteczka z Kajetanem przybita, będziemy podjadać fryty. Nocki z Julką? Zawsze spoko! Pocieszam się tym, że to tylko trzy dni i... Wolne! Urlop! Morze! Gdańsk! Odpoczynek! Aruś! <3 Warto czekać. A jak wam płyną wakacje?

11 komentarzy:

  1. Babcia ma piękny ogródek. Też jak długo nie widzę się z rodziną, czy 'starymi miejscami' - jak już przyjadę, okazuje się, jak bardzo tęskniłam. :) Do urlopu dasz radę, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro masz taką ofertę, to zostaniem instruktorem! Nie opuszczaj Roberta, jeszcze nie wystarczająco go pogryzłaś :D Skoro czujesz się świetnie w towarzystwie kolegów z pracy, to ja popieram projekt "1/4 etatu od października".
    Trzymam kciuki za Twoje bibliotekoznawstwo.
    Forteca w Starbucksie ponownie mnie rozbawiła :D A bzdurnik jest genialny!
    Fajnie tak wypocząć od wszystkiego :)
    Naff, nie zdychaj nam! Gdzie Twój optymizm? Niedługo wróci!
    Miłego urlopu! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piesek strasznie uroczy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję awansu! :D
    Mnie też się czasem sukienka podwija, nie ma niczego gorszego, bo od pasa w dół nie prezentuję się zbyt ładnie. Wolałabym, żeby mi koszulkę zwiało XD
    Bycie głodnym czasem faktycznie bywa fajne :D
    A ja siedzę i się lenię. Piszę notki na bloga. Zawsze coś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Matulu, jaki ten piesek jest śliczny ^^
    Jak dla mnie takie krótkie, acz intensywne odpoczynki są najlepsze (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie, że warto czekać! Nad morzem to już na pewno odpoczniesz, oby! :*
    Fajnie, że Cię doceniają w pracy i może serio nie warto odchodzić póki co, pieniądz zawsze się przyda :)
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. haha "coconut song" było naszym hitem pokojowym przez ostatnie 2 lata mieszkania z moimi kochanymi współlokatorkami <3
    A z tymi numerami na liście to nie jest tak, że cały czas ma się ten sam? Nieważne, czy ktoś zrezygnował, czy nie? Przynajmniej ja tak miałam w szkołach, gdzie składałam papiery, potem na końcu zawsze podają, że np. ostatnia zakwalifikowana osoba miała numer jakiś tam (dajmy na to 212). xD

    OdpowiedzUsuń
  8. A czy ty czasem nie byłaś na czymś związanym z dietetyką? Tak mi się jakoś kojarzy... ale tyle tych kierunków wśród znajomych, że mogę się mylić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zeszłym roku Naff chciała iść na coś związanego z dietetyką, ostatecznie poszła na Bezpieczeństwo żywności, co powoli ją zabijało. Teraz startowała na informację naukową i bibliotekoznawstwo (przyjęta) oraz twórcze pisanie i edytorstwo (lista rezerwowa).
      Pozdrawiam :)
      Cleo menadżer

      Usuń
  9. Bzdurnik, jakie to przekochane <3
    Jaki klimatyczny ogródek, zakochałam się po prostu.
    Podróże są cudowne, nawet, jeśli męczące.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bzdurnik taki wow. Marlu taka kreatywna, wow. Jeju, dobrze, że u Naff jest dobrze <3
    Nie porzucaj McDonalda, bo ja mam zamiar Ciebie w końcu odwiedzić! Pfff jestem taka zła, że nie spotkałam Naffa >.< T__T
    Ale teraz Naff wypoczywa i to jest bardzo ważne. Naff! Przywieź mi muszelkę! I baw się dobrze <3
    A studiami się nie martw, bo hej.. ja nie zdałam matmy XD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-