sobota, 6 grudnia 2014

Wrocław - miasto spotkań

Ostatnio wpadła mi do głowy nowa myśl.
Coraz bardziej męczę się na bezpieczeństwie żywności. To, że w żadnym stopniu nie jestem ścisłowcem pogrąża mnie aż za bardzo. Myślałam, że będzie dobrze, ale ogrom fizyki i chemii mnie przerasta. W każdy czwartek, wstając o 5 rano, przeżywam męki i chcę uciec jak najdalej stąd. Czuję się jak skazaniec, bo nie robię tego, co lubię. Jestem totalną humanistką i językowcem, czego przecież nie zmienię. Jeżeli będzie taka możliwość, chcę spróbować napisać maturę rozszerzoną z polskiego i angielskiego, a następnie wynieść się na kierunek o nazwie: twórcze pisanie i edytorstwo. To by było coś dla mnie. Boję się, że nie dam rady zdać pierwszego semestru bezpieczeństwa żywności. Jeżeli tak będzie - znajdę pracę we Wrocku i przeczekam. Jeżeli nie, skończę ten rok. Ta myśl rozświetla odrobinę moje życie, choć wiem, że wiele osób z mojej rodziny nie popiera tej decyzji. Na szczęście wsparcie wciąż mam w Arusiu.

Oto ja i winowajczynie mojego ostatniego wypadu - Roksa i Kinga. Jakiś tydzień temu wyciągnęły mnie na piwo, a skończyłyśmy... w barze karaoke!

Do tej pory nie pamiętam, jak nazywał się bar w którym byliśmy, na szczęście po wielu trudach w raz z Arusiem go odnalazłam. Znajduje się w piwnicy pewnej kawiarni, jest mały i przytulny - przychodzi tam mało osób, dzięki czemu nie ma tłoku i jest rodzinny klimat.
Początkowo piłyśmy z dziewczynami tylko piwo i słuchałyśmy. Wszyscy mieli takie cudowne głosy, że z chęcią posłałabym ich do jakiegoś X-factora! Oczywiście w końcu sama poszłam coś zaśpiewać. To był chyba błąd mojego życia haha. Wybrałam: "What does the fox say?" i ponoć zrobiłam furorę samymi wydawanymi przez siebie dźwiękami (typu: ring ding ding ding, pow pow pow). Po występie jacyś goście przybijali mi piąteczki, a dziewczyny twierdziły, że wszyscy mi klaskali jak szaleni. Nie zauważyłam tego, bo byłam za bardzo skupiona na tekście.

W przerwie na reklamę: wczorajszy wypad z Arusiem do knajpy o nazwie: "Pod latarniami". Miejsce, gdzie jest ogromna ilość różnych piw (58 rodzajów?). Piłam tam truskawkowe. To tam zobaczyłam pierwszy raz w życiu całujących się gejów. Byłam w szoku. Całą noc jakiś widywaliśmy. Nie wiedziałam, że jest ich aż tylu.

Dopiero teraz wiem skąd wzięła się nazwa: "Wrocław - miasto spotkań". W czwartek spotkaliśmy na mieście tylu cudownych ludzi! Robiliśmy sobie z nimi słit focie, rozmawialiśmy i tuliliśmy się z nimi. Idąc po mieście, odzywali się do ciebie obcy, którzy zachowywali się, jakby znali cię całe życie. Niesamowite.
Czas minął naprawdę szybko. Przy powrocie, zaliczyłyśmy KFC i McDonalda, więc na przystanku znalazłyśmy się dopiero o 3 w nocy. Tam też spotkałyśmy kilka ciekawych osobistości. Np. gościa, który widział szczury latające pod ławką. Wąchał szalik Roksy i stwierdził, że zawsze wąha nowo poznane osoby XD. Stwierdził też, że jego autobus przyjedzie za godzinę i wybiera się do domu z nami.

Symbol ostatniej, stresującej nauki i herbatka pomarańczowo-cynamonowo-goździkowa, om nom nom! <33 Na stole notatki z tkanek roślinnych.

Ten tydzień był maksymalnie stresujący. 3 kolokwia, wejściówki i brak czasu wolnego dla siebie. Do tego inne problemy związane ze znajomymi. Życie od września mnie nie oszczędza. Cały czas pokazuje mi, że to już nie dzieciństwo, a dorosłość i wszystkie sprawy trzeba brać w swoje ręce. W tym miejscu dziękuję Arusiowi, który był w tym tygodniu na moje każde zawołanie. Gdy było mi źle, przyjechał do mnie na Grunwald i zabrał mnie do kawiarni (bo słodkości zawsze poprawiają humor Naffa :c). Gdy było mi smutno, przyjechał po mnie i zabrał mnie do domu. Cieszę się, że go mam, bo tak jak nigdy nie potrafiłam się przed nikim otworzyć, tak mu mogę powiedzieć wszystko. Każdemu życzę takiej osoby i miłości <33.

Huehue. Jedzenie. Musiałam. Lody były przepyszne (Grycan ogólnie robi najlepsze lody jak dla mnie <3), ciastko owsiane z żurawiną nie przypadło mi do gustu, za rurkę z bitą śmietaną bym zabiła, a soczek witaminowy z truskawkami i pomarańczami był mega orzeźwiający!
A to coś, za co miałam ochotę równocześnie zabić i wytulić Arusia. Moim marzeniem od zawsze było pójść na któryś z moich ulubionych musicali. Okazało się, że Metro będzie we Wrocławiu 25 stycznia. Aruś pognał dla mnie po bilet. Tylko dlaczego tyle pieniędzy D: ? 

Następny tydzień zapowiada się całkiem miło. We wtorek spotkanie z Niku, środa kino i "Jessabelle" razem z Jag, czwartek być może znowu bar karaoke, a na weekend zostaję we Wrocku i idę ze swoimi współlokatorami na jakieś piwo :3. Na szczęscie nie mam zbyt dużo nauki. Weekend spędzę nad nauką fizyki, zoologii i na pisaniu listów. Powoli zbieram też kasę na prezenty pod choinkę. A może w tym roku znów zrobić pierniczkową pocztę dla bloggerów? <33

8 komentarzy:

  1. Uważam, że jeśli chodzi o kierunek studiów to powinnaś zapoznać się z tym filmikiem : https://www.youtube.com/watch?v=kRfG90QxkU8&list=UUAmJsSnOMQTCRTbC8wYY34Q
    tam mówią o zmianie kierunku i studiach humanistycznych, więc może ci się przydać. Mówisz ze tydzien był stresujący ale tyle frajdy o której tu napisałaś wynagrodzilo ci chyba wszystko ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się zastanawiam coraz poważniej nad sztuką pisania i edytorstwem, może będę studiowała z Ivy? Ale musiałabym poprawić wynik z polskiego... Co i tak będzie lepsze od tego, co mam teraz. Moje dorosłe życie to dowód na mój brak dorosłości...
    Cieszę się, że masz przy sobie Arusia, który Cię wspiera i zawsze jest przy Tobie, to Twój skarb (dlaczego w tym momencie przypomniał mi się Gollum? Nevermind).
    Dałaś radę, przeżyłaś ten tydzień, więc jest dobrze ;)
    Miłego weekendu u babci! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak! Pierniczkowa poczta - jestem na tak! :)
    Kurczę..Szkoda, że nie trafiłaś na taki kierunek jak chciałaś, ale takie jest już życie..Może uda Ci się na dwa kierunki jednocześnie, nigdy nic nie wiadomo. Nie rezygnuj, a zobaczysz, że być może się opłaca..Jeśli się nie uda to zrobisz jeszcze coś innego - człowiek uczy się na błędach. Jedno wiem - Naff zawsze da sobie radę i będzie dobrze!! :D <3
    Fajnie, że masz Arusia. Jest przeeeekooooochany :)
    Zapraszam do mnie :) KLIK

    OdpowiedzUsuń
  4. Mako, tyle dobrego żarcia *_*

    Najgorsze jest to, że nie masz pewności, że kolejny kierunek cię nie zmęczy i nie obrzydzi. Pierwszy rok to zawsze pewnego rodzaju próba, a potem może się okazać, że wszystko pójdzie z górki. No, ale pozwól po prostu, żeby życie się toczyło, na pewno w końcu coś wyjdzie i nie ma się co stresować na zapas :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Walcz o marzenia, Marlu. Walcz, bo życie masz jedno i jeśli nie robisz tego, co kochasz, to jaki jest sens?
    Jestem z Tobą całym sercem i wierzę, że dasz radę. Bez względu na wynik, bez względu na to, jak się sytuacja obróci.
    Powodzenia, trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem jak ciężko jest na kierunku, który się uwielbia, a co dopiero znosić męki, gdzieś gdzie nie czujemy się dobrze, moim zdaniem powinnaś zmienić kierunek, jeśli czujesz, że nie robisz tego co chcesz, im prędzej tym lepiej, bo szkoda Twoich punktów, nie wiem jak to dokładnie funkcjonuje, ale kiedy podchodzi się do egzaminów semestralnych nie wyczerpujemy czasem punktów za nasze darmowe studia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Punkty ECTS są odnawiane na każdym nowym kierunku i gdy rozpoczynasz studia od nowa, więc nie jest tak źle :)

      Usuń
  7. Te pierniczki są przecudne *-*
    kakas-nakoblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-