środa, 1 października 2014

Witaj Wrocławiu!

Czuję się jak na odwyku. Tydzień bez internetu to nie lada wyzwanie dla kogoś, kto całe życie siedział przed komputerem. Żartuję. Spędziłam bardzo miły czas bez laptopa, ale cieszę się, że w końcu mogę dać znać, że żyję. Tyle zaległości! Kiedy ja to nadrobię?
Oficjalnie przeprowadziłam się do Wrocławia i czuję się z tym naprawdę dziwnie. Nowe otoczenie, jazda komunikacją miejską (którą uwielbiam), wszędzie daleko, żarcie w słoikach, jak otworzę lodówkę to magicznie nie pojawi się tam porcja nowego sera, tylko sama muszę ruszyć się po niego do sklepu, sama zarządzam pieniędzmi i zawsze boję się, że mi ich zabraknie, jak jeżdżę na uniwerek to sama muszę się odnajdywać i nikt mi nie pomaga przy mojej kiepskiej orientacji... ale... jest fajnie! Owszem, brakuje mi moich ukochanych rodziców, ale chociażby nie wiem co, wbrew temu, co mówią inni - będę jeździć do domu na każdy weekend!

 "No, już, daj mi te m&m'sy! Nie widzisz jak się uroczo do ciebie uśmiecham?"
Upragniony słodycz pierwszego, magicznego dnia przyjazdu.
Pudełeczko na kredki, które kupił mi Aruś. Po prostu się w nim zakochałam *___*
Pseudo pancake'i z bitą śmietaną (w poprzadniej wersji z bezą, cynamonem i bitą śmietaną). Burżuazyjna kolacja musi być!

Co u mnie słychać? Oprócz tego, że zaraz po przyjeździe do Wrocławia złapałam chorobę i do tej pory siedzę z wielkim katarem (co roku przed urodzinami choruję - to już tradycja) jest... w porządku. W poniedziałek miałam immatrykulacje. Ani trochę się nie stresowałam, a wręcz przyznaję, ze nie chciało mi się zaczynać studiów. Za bardzo się rozleniwiłam! Rozpoczęcie trwało całe 8 godzin z kilkoma przerwami. Gadali takie nudne i bezsensowne rzeczy, że usypiałam, kilka mnie jednak rozbawiło: "nie można polewać wodą elektrycznych urządzeń" (serio?), "nie przynoście kubełków KFC na wykłady" i "bezpieczeństwo żywności? A, to wy będziecie pracować w McDonaldzie!". Co nie zmieni faktu, że to spotkanie było praktycznie bezcelowe. 
Poznałam kilka osób z mojej grupy, porozmawiałam z nimi i... ej, są naprawdę w porządku. Nie chcę póki co krakać, ale wydaje mi się, że w końcu trafiłam do porządnej społeczności. Całą immatrykulacje spędziłam z Kingą, która przypadkowo usiadła obok mnie na tej ogromnej sali. Przeznaczenie? Wierzę w nie. W końcu okazało się, że jesteśmy na tym samym kierunku i w tej samej grupie.
Najśmieszniejszy moment był wtedy, gdy podeszli do nas starsi studenci z kamerą i poprosili o nagranie. Wszyscy się odsunęli, tylko my dwie zostałyśmy. Było śmiesznie, bo stojąc przed kamerą miałam masę pomyłek. Gościu mnie nastraszył, że będą after sceny, ale ja nie chcę zobaczyć siebie mówiącą: "dupa!", albo "No i... blablabla" i machającą rękami jak oszołom.  Moje pytanie brzmiało: "jaką masz radę dla przyszłym studentów odnośnie wyboru kierunku?". Nie pytajcie jak odpowiedziałam, powiem tyle, że wszyscy się ze mnie śmiali. Ej, ze mnie się zawsze śmieją!

 Piękna różyczka od Arusia. 
 Wrzos na który się uparłam, odkąd tu przyjechałam. Oczami wyobraźni widziałam go na naszym oknie. No i jest!
 W niedzielę przyjechali do nas rodzice z myszoskoczkami, moimi torbami i masą słoików. Postanowiłam, że zabiorę ich na Halę Stulecia. Zdjęcie z tatą <3. 
Razem z mamą i tatą. Żałowałam, że tak szybko pojechali!

Daję sobie radę z tramwajami i autobusami, możecie być ze mnie dumni. Ze mnie, osoby ze straszną orientacją w terenie. Studia zapowiadają się ciężko, ale będę się starać, żeby zdać ten semestr przynajmniej na trójach D:
Dzisiaj miałam pierwsze wykłady i oczywiście się zgubiłam. Ratunkiem dla mnie była pewna dziewczyna, która spytała mnie jakiej sali szukam. Zaprowadziła mnie za rączkę jak dziecko do budynku po drugiej stronie ulicy :c. Mieliśmy wykłady z chemii, botaniki i ergonomii. Dwa pierwsze przedmioty zapowiadają się jak dla mnie tragicznie, ale... będę się starać jak mogę!
Na weekend wyjeżdżam do rodziców, bo tata będzie miał urodziny, a na następny tydzień w piątek, swoje urodziny urządzam ja. Przyjadą moi znajomi, więc strasznie się cieszę! Czeka mnie jednak wiele pracy z żarciem. U Naffa nigdy nikt nie może być głodny! Ach, 20-stka, już niebawem...

16 komentarzy:

  1. Żyjesz, odnajdujesz się, to najważniejsze ;)
    Powodzenia na studiach! :*

    Pozdrawiam gorąco z Katowic,
    Cleo - studentka turystyki i rekreacji, wreszcie na swoim kierunku ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że jesteś zadowolona. To najważniejsze :D
    Trochę Ci zazdroszczę tego studenckiego życia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie że sobie radzisz! :)
    Powodzenia ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja ci pomogę :D o ile czegoś nie spalę lub pęknie kolejny talerz w moich łapkach XD będę ci śpiewać "20 lat minęło jak jeden dzień XD" HAHA
    No u mnie też jest tyle budynków , że masakra xd z następnym dniem będzie lepiej w szukaniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Dorosłe życie :) Zazdroszczę jak cie mogę ;) No ale jakie masz te rady dla przyszłych studentów ?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Huhu zazdroszczę Ci kochana ;) ;d powodzenia na studiach, poradzisz sobie na pewno. Trzymam kciuki i całuję gorąco! :** <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde no ja bym C nawet 18-nastki nie dała a co dopiero 20 lat :(
    Słodkie te zdjęcia z rodzicami! A Aruś jest dla Ciebie taki kochany, pozazdrościć! :)
    Moja siostra z Warszawy też przyjeżdża prawie w każdy weekend, chociaż jest już na 5 roku, normalana rzecz :)
    Baw się dobrze! Powodzenia! :*
    PS. Dziś wysłałam list.
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że ze zdrowiem będzie wszystko w porzadku, i z katarem i na dłuższą metę.
    I powodzenia na studiach w nowym mieście :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadal nie możesz się do Wrocka przyzwyczaić? xD W sensie do komunikacji i wszystkiego? Będzie z górki. Czasem żałuje, że nie studiuje poza domem. :C Szczególnie właśnie we Wro.
    No ale nic, dasz radę, wyzdrowiejesz i będziesz mieć super wspomnienia z tego okresu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wrocław, Wrocław... Mówiłam, że nie przepadam za tym miastem? Choć mam do niego najbliżej (jeśli chodzi o największe miasta w Polsce) to nigdy nie pomyślałam o studiach w nim i myśleć nie chcę. Sto razy byłam we Wrocławiu i za każdym razem się gubię. No i nie wyobrażam sobie momentu wyprowadzki z domu! Mimo że wielokrotnie wyjeżdżałam i to nawet na dobry miesiąc, czy to rodzice wyjeżdżali na tak długi okres, to było mi naprawdę samotnie i smutno bez nich (mimo że miałam przy sobie brata, znajomych i psa!), także podziwiam Cię Naff i wcale się nie dziwię, że będziesz na weekendy wracać do domciu ;3
    Łączy nas jedno "zawsze się ze mnie śmieją!", haha. skąd to znam, mówię tyle głupot, że sama po minucie już nie wiem na jaki temat, no ale przynajmniej jest zabawnie. W każdym bądź razie, bez sensu jest takie rozpoczęcie. 8 godzin!? Ludu! Dobrze wiedzieć, jak pójdę za studia, no wezmę pierwszego dnia poduszkę i kocyk, bo przy takiej gadaninie śpi się najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale słodkie to pudełeczko <3
    Ejej, ciekawa jestem, jak teraz wygląda Twoje mieszkanko. może jakiś house tour? :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Powodzenia na studiach życzę mi też baaaardzo nie chciało się zaczynać drugiego roku, ba nadal mi się nie chce. 8-godzinna immatrykulacja?! O mój boże, umarłabym, jak dobrze, że na naszym wydziel nikt nie wpadł na taki genialny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  13. Sporo się dzieje.
    Ta Hala Stulecia... orientacyjny punkt Wrocławia? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem - napisałam to z przymrużeniem oka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To dobrze, że się odnajdujesz :D
    Powodzenia na studiach!

    OdpowiedzUsuń
  16. Powodzenia ze wszystkim! :D Damy radę! :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-