Święta, święta i nie ma latających karpi. Uważam je za średnio udane, bo ani się nie najadłam, ani nie spędziłam tego czasu z rodziną. Po prostu no-lifiłam pisząc z Arusiem opowiadanie i dręcząc aplikacje na androidzie. Atmosfera mimo wszystko była fajna. Bo nie ma to jak leżeć pod oknem, gdzie świeci do ciebie wesoły renifer (który odkleja się nocą od okna i spada ci na łeb). Jak się jednak okazuje, siedzenie 3 dni w domu nie jest zdrowe. Chociaż przyznaję, łażenie 24h na dobę w piżamie jest takie... wyzwoleńcze. Wiatr w organach i te sprawy. Po tym czasie wyglądałam jak zombie, ale zombie są przecież fajne, kto nie lubi zombie?
Sobotniego dnia postanowiłam wyjść na światło dzienne. Jak mi słońce zaświeciło w oczy, to mało ich nie straciłam. Czułam się jak wampir. Tak. Tworzę nowy gatunek potwora z połączenia wampira, zombie i Naffa. Naffiompir. A tak poza tym to musiałam dokończyć robienie prezentu dla Arusia.
To był cel mojego sobotniego wyjścia. Spotkałam się z moją starą koleżanką z podstawówki. Dla mnie od zawsze była po prostu Lunatyczką. Jak sobie tak powspominam stare czasy, to w głowie mi się nie mieści, jak dzieci z podstawówki mogły rzucać papierem toaletowym z okna, albo zniszczyć sedes w ubikacji. Swojego czasu pisałyśmy też potterowskie opowiadania, które wciąż trzymam w pudełku na szafie. Nigdy nie zapomnę, jak twardo ganiałam chłopaków z naszej klasy po boisku szkolnym, lejąc każdego, który mi się natrafił, bo zabrał nasze opowiadanie. Ach, te wspomnienia! Kiedyś tak narzekałam na te czasy, a teraz pragnę do nich wrócić!
Przy okazji namówiłam Lunatyczkę na założenie bloga. Więc serdecznie na niego zapraszam :3 http://getsuga-tenscho.blogspot.com/. Spotkanie nie było zbyt długie, ale zdążyłyśmy pogadać, wypić Frugo, powspominać i się pośmiać! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy ^___^
Aktualnie jestem we Wrocławiu. Koniecznie muszę napisać o wczorajszym dniu, ale czas zrobić jakiś obiad. Mama tak się martwiła o mnie i Arusia, że napakowała nam całą torbę jedzenia. No, bo przecież będziemy żyć jak biedni studenci, jedzący kromki z chlebem. Miłej niedzieli!
OMG XD wygladamy jak 2 wieśniakixd
OdpowiedzUsuńOj Marlu i te nasze teksty<3 pisadła <3 przygody <3 albo lekcje angielskiego xddd
Jakie Wy śliczne <3
OdpowiedzUsuńZombie rządzą!
Cudowne są takie wspomnienia.
Naffiompir? Hahahaha :D Uwielbiam Ciebie i Twoje notki i styl pisania i w ogóle haha <3
OdpowiedzUsuńNo tak..Kto nie lubi zombie :D
mybeautifuleveryday.blogspot.com
Spoko, też tak mam, tyle że mnie do tego jeszcze głowa rozboli ;p Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Cóż, mimo wszystko wydajesz się zadowolona ze świąt :). Współczuję z tym reniferem xD. Moja mama co roku przyklejała do okna taką świecącą gwiazdkę, która zawsze się odklejała co kilka godzin i robiła taki hałas, że wszyscy się wystraszali xd. Na szczęście w tym roku gdzieś się zapodziała i nic mnie nie straszy xD.
OdpowiedzUsuńWow, jak fajnie, że po tylu latach nadal utrzymujecie kontakt :D. Chciałabym kiedyś przeczytać to opowiadanie :3. Już obczajam bloga twojej koleżanki, haha xD.
Naffiompir. XDDDDD WIN
OdpowiedzUsuńObie wyglądacie uroczo. Możesz mówić, że zombie, ale masz urocze rysy twarzy, chyba źle po prostu wyglądać nie możesz.
-ma nadzieje, że nie wyszła dziwnie mówiąc takie rzeczy i się po cichu chowa-
Udanego weekendu~~!
Takie wspominki starych, dobrych czasów to naprawdę fajna rzecz. <3
OdpowiedzUsuńHaha, jaka oryginalna nazwa. jak ty coś napiszesz <3
OdpowiedzUsuńTeż trzymam pamiątki z młodszych lat w pudełku (bezsensowne opowiadania,pamiętniki,wycinki). ech xd
no tak, słyszałam o takich studentach... heh, widzę, że sylwka będziesz miała fajnego <3
ja jak wychodzę z domu,to tylko na krócej niż pół h, więc też kiepsko... ale ja się cieszę, że za tydz w pn i wt jeszcze mam wolne ^^