wtorek, 25 września 2012

U Krawca i na kursie.

Posprzątalam wszystko jak trzeba i została mi tylko nauka :))
Jeszcze a propos wczorajszego dnia. Po kursie części teoretycznej tata zawiózł mnie do kolegi, do którego miałam wpaść na ciasto 3bit xP. A że kocham ciasta jego mamy, musiałam spróbować i tego. Przyznaję - wyborne! Tak samo jak bagietka ziołowa z pieca Krawca (Krawiec = kolega)


Jadł ktoś kiedyś? Obojętnie gdzie je kupię wcinam ją ze smakiem. Uwielbiam te bagietki :DD.
Zjedliśmy takie dwie na pół i wypiliśmy do tego dwa kakaa. 


A tu taka własna kakaowa tworczość. W tle z jego (jak on to mówi) obgryzionymi paznokciami xP.
Obżarłam się u niego jak nigdy. A przyszłam głównie po swoją gitarę - której i tak nie wzięłam.
Tyle z wczorajszej historii. Co do mojego kursu... teoria póki co nieźle. Przeraża mnie tylko ilość filmów, jakie nam puszcza gościu prowadzący kurs. Wczoraj puścił jeden o wypadkach. Te wszystkie historie o zabitych przypadkowo przechodniach, o przekreślonej karierze kierowców... te makabryczne zdjęcia na żywca spalonej kobiety, gościa z flakami na wierzchu, czy gościówy bez połowy głowy... Nie wspomnę o gościu, któremu gały wyszły na wierzch przy wypadku - od dziś będzie śnił mi się po nocach O___o.
Ale były też ciekawe filmy. Np. porównujące prowadzenie kierowców na trzeźwo, a po pijaku. Dorwali takie 3 osoby i porównali ich na trzeźwo i w stanie nietrzeźwości. Jaja były niezłe. Podoba mi się póki co ;3.
Chociaż nie powiem... Film o wypadkach wzbudził we mnie wątpliwości czy mam zacząć jeździć po ulicy. Piesi będą biedni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-