niedziela, 13 grudnia 2015

Mroczny pub jako projekt

Mam ostatnio wrażenie, że tonę. W nadmiarze zdarzeń, w nadmiarze obowiązków, nadmiarze wszystkiego. Pierwsze trzy dni tygodnia przeleciały mi przed nosem i nie wiedziałam nawet co się działo, zupełnie, jakby film mi się urwał. Robienie projektu potrafi pochłonąć człowieka bez reszty. Tak samo nauka. Tak samo sprzątanie. Tak samo wyprowadzanie psa. Tak samo zakupy, przemieszczanie się, wchodzenie po schodach. Prawda jest taka, że obojętnie na jakim etapie życia jest człowiek, zawsze brakuje mu czasu. Czasem sobie to dopowie, chociaż wcale tak nie jest, czasem rzeczywiście mu go brakuje. Patrząc wstecz na swoje życie uświadamiam sobie, że im starsza jestem, tym ten czas bardziej szalenie pędzi. I już wiem, dlaczego od 18-nastki życie nam płonie. Bo zaraz zaczynają się studia, bo duże miasto, gdzie sama jazda zajmuje z pół godziny, bo znajomości, bo... życie! A potem człowiek uświadamia sobie: kurde, ja naprawdę kiedyś w szkole uważałam, że nie mam czasu? Teraz to dopiero jest hardkor.
Miałam też okazję spróbować życia przez pół roku, pracując po 12 godzin w pocie czoła. Wtedy to już totalnie nie miałam na nic czasu. Jadłam, spałam, pracowałam. W myślach dodawałąm sobie, że podziwiam wszystkie matki, które pracują, zajmują się dziećmi, gotują i sprzątają, bo czy w takich okolicznościach w ogóle mają jakiś czas dla siebie? Chyba tylko na starość. Czerpię garściami ze studenckich czasów, bo dostałam już kopa po męczącej pracy i nie chcę tam wracać (do pracy fizycznej w sensie). Jeszcze cieszę się młodością.

Mikołajki! Od Arusia dostałam misia, trufle, inne słodkości i zdjęcia w sam raz do albumu <3. Mama to już totalnie mnie zaskoczyła. Dzień wcześniej dostałam świecącego Mikołaja, a więc niczego się nie spodziewałam, a tu o 1 w nocy usłyszałam drgającą klamkę i dojrzałam na niej wiszący worek z prezentami! Znów poczułam się jak dziecko <3. Od rodzinnego Mikołaja dostałam: kosmetyki, czekoladę i ukochane mandarynki!

Ostatnio coraz bardziej czuję, że kierunek, który studiuję jest dla mnie. Fakt, czasem zarywam nockę, jeżeli chcę przyswoić materiał, czasem coś ominę, perfekcyjna nie jestem, ale sam fakt siedzenia w książkach mnie jara. Tu wyczytam coś ciekawego w historii kultury książki (np. o zbieraczach szmat), tu znowu przetrawię jakąś ciekawą lekturę... Podoba mi się to. Żałuję, że zepsułam sobie rok na bezpieczeństwie żywności, męcząc się ze swoją anty ścisłą naturą, a potem pracowałam. Mogłam zacząć tak od razu!
Ostatnio nie jestem już takim outsiderem. Ludzie sami zaczęli ze mną rozmawiać. A gdy ludzie do mnie mówią, sama się otwieram. Co najbardziej mnie cieszy - wiem, że jestem w gronie osób, których interesują podobne rzeczy, w końcu sami czytają książki. 

Przy nauce zawsze trzeba coś pochrupać. W porze zimowej najbardziej nadają się na to mandarynki. 
Mikołaj, jako mój przedwczesny prezent mikołajowy od mamy <3
Książeczka, którą oglądałam z dziewczynami na opracowaniu formalnym (przedmiot na którym zajmujemy się robieniem bibliografii). O duchu, który występuje w różnych rolach!
To chyba jedna z lepiej oprawionych graficznie stron! Moja ulubiona.
Oprócz zakochanego duszka, był też duch Harry Potter, duch w ciąży i inne, słodkie duszki! Pokochałam tą książeczkę, świetnie zabijała czas na ćwiczeniach na których nic się nie działo, bo wykładowczyni sprawdzała nam bibliografie. 
Zdjęcie z Neną na wrocławskim rynku. Bo po zjedzonym obiadku, trzeba iść rzucić okiem na choinkę wrocławską! Co z tego, że co roku ta sama.
Z serii: testowanie aparatu w trybie selfie. Poranek w kuchni z Julką.

Rzadko używam ostatnio lustrzanki. Stwierdziłam, że nie muszę non stop dźwigać tego ciężkiego sprzętu, kiedy mam aparat w telefonie. Jak widać, robi całkiem przyzwoite fotki, więc dlaczego by nie? Karta nareszcie przycięta, szkło hartowane założone, można cieszyć się prezentem świątecznym. Jedyny problem to taki, że nie mogę chodzić z tym telefonem i pisać. Ostatnio zwaliłam się przez niego z instytutowych schodów, z piłą w siatce. Tak, z piłą, dobrze czytacie. 
Piła ma długą historię. No, dobrze, całkiem krótką, ale związaną z dłuższą historią. Na początku wspominałam o pewnym projekcie. Miała to być dowolnie zrobiona przez nas prezentacja - czy jakiś wieczorek poetycki, czy spotkanie jakiegoś koła, cokolwiek. Razem z dziewczynami, wpadłyśmy na pomysł otwarcia mrocznego pubu, gdzie Halloween trwa 365 dni w roku (i organizujemy stypy lol). Pub nazwałyśmy "Mystery". Mi osobiście przypadła rola kucharza. 
Wszystko zaczęło się od konferencji na fejsie, potem było kręcenie filmików do mrocznego trailera podróży do pubu - tu też ciekawa historia, bo na placu zabaw zaczepiła nas policja, akurat w momencie, gdy Nena zwisała z dziecięcego domku, jakby się czegoś naćpała albo nachlała, a tylko udawała klątwę. Panowie policjanci spytali nas czy z koleżanką wszystko w porządku, a we mnie włączył się mistrz dyplomacji, opowiadający o naszej prezentacji. Policjanci życzyli nam powodzenia i dobrej zabawy! Potem ja walałam się po schodach przed pubem, udając trupa, dziewczyny wyskakiwały z fontanny, Ula ujeżdżała lwa. No, po prostu leżałyśmy ze śmiechu.
Oprócz tego: drukowanie stworzonych przeze mnie ulotek, dopracowywanie wypieków i "drinków", robienie filmików do quizu (myślę, że wstawię kilka na fanpage'a!). Tą techniczną robotę w dużej mierze odwaliłam z Neną, bo razem piekłyśmy i kręciłyśmy quiz, gdzie ludzie mieli zgadywać jakie postacie z filmów/bajek udajemy. Tak o to wcieliłam się w Voldemorta i Jokera, zaś Nena w królową Kier, Billy'ego z Piły i Samarę z "Kręgu". Do domu wracałam o północy, wszystko skończyłam sklejać o 3 w nocy. Rano próba z dziewczynami na mroźnym wietrze, z kartkami w dłoni, stres, ale ostatecznie udana prezentacja!

   
Paluchy wiedźmy z których to połowa się spaliła >D
...A jako mocno przypieczone wyglądały bardziej przerażająco >D
Babeczki, które miały robić za duchy, ale przypadkiem kupiłam różową masę, więc wyszły... ośmiornice? No, nic! Przynajmniej wyglądały zabawnie! Miały być nagrodą za dobrą odpowiedź w quize! Nie ma to jak studenckie sposoby na gotowanie. Wałkowanie masy tłuczkiem, przebijanie wypieków nożem, winogrona jako głowy duchów.
Malowanie farbami twarzy. Chyba nigdy się tak dobrze z farbami nie bawiłam >D. Pierwsza wersja: Naff-Voldemort, druga wersja Naff-Joker.
A tu Joker z Królową Kier >D zapewne dobrze by się dogadywali.
Cały skład przed ćwiczeniami, gdzie miałyśmy się prezentować.
Od prawej: Nena, Ula, Naff i Marta.
I te przerażające miny, jak przystało na stworzycieli mrocznego pubu >D
Zdjęcie, które podkradłam Ani - dziewczyny wstawiły je podczas prezentacji na fejsa, a więc sądzę, że prezentacja nawet się spodobała!

Mroczne oświetlenie mrocznej lampy, biały fartuch gastronomiczny z odciśniętymi, czerwonymi łapami, koszyczek paluchów wiedźmy w dłoni. Szef przedstawił mnie jako "szef kuchni, dobry w wypiekach nie tylko na twarzy", "bliska znajoma Magdy Gessler, uczennica samego szefa Amaro, finalistka Masterchefa". I już wtedy nie mogłam wyrobić ze śmiechu. Kwestię musiałam zapamiętać, inaczej nie potrafiłabym improwizować. Jedyne co pozapominałam, to nazwy wymyślnych przysmaków. Gąsienice w miskach, pajęcze jaja, wata mózgowa, paluchy wiedźmy. Bleh, ale ostatecznie wywiązałam się z tego zadania.
Jako, ze to prezentacja z komunikacji społecznej, musiałyśmy się dobrze zaprezentować. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami, świetnie wypadł szef i menadżer, stąd też ich role, więc po piątce. Dla mnie i Neny po 4,5. Ponoć obydwie mówiłyśmy cicho, co było dla mnie szokiem, bo nie sądziłam, ze mówię cicho, zazwyczaj się drę. Jak widać stres robi swoje. Ponoć starałam się patrzeć na ludzi (czego nie pamiętam, bo jakby patrzyłam przez nich, a usta mi drżały, poliki się rumieniły), choć mój wzrok wędrował chwilami w okno, w koszyk. Postawę chyba miałam kłody, bo nikt mi niczego nie zarzucił. Pani profesor pochwaliła mnie, ze miałam świetny strój. Generalnie prezentacja na wielki plus, bo wprowadziłyśmy widzów w ten mroczny klimat.
Cieszę się, że mam to już za sobą, a jednocześnie mogłabym to powtórzyć jeszcze raz! Te prezentacje na komunikacje są cudowne, bo każdy wykazuje się swoją kreatywnością.

Nie obejdzie się bez zdjęcia Elis. Rozrabia coraz bardziej. Ostatnio ugryzła mnie w powiekę, zostawiając długą i bolesną ranę, dlatego teraz trzymam ją jak najdalej od twarzy.
Romantyczny wieczór i poranek w raz z Arusiem, z którym opychaliśmy się zapiekankami i piliśmy wino różane. W końcu oglądnęliśmy też Hotel Transylwanię i przyznaję, to jedna z lepszych bajek, jaką kiedykolwiek obejrzałam! Może jeszcze zdążymy do kina na część drugą.
Kolejna, nowa lektura jak co tydzień. Kiedyś w szkole średniej i w gimnazjum człowiek miał problem z przeczytaniem lektury w miesiąc, a teraz mam takie co tydzień i... wcale mnie to nie załamuje. Tyle, że do tego dochodzi sto innych stron z innych przedmiotów. "Pianistka" w podróży do domu Naffa. Była opowieść o pedofilu, był feminizm, była karykatura władzy, człowiek-owca tonący w surrealizmie, a teraz znowu coś kobiecego, bo o kobiecej seksualności (i to podglądanie w krzakach jak Turek obraca jakąś dziewczynę lub opis sikania w roślinki. Uwielbiam literaturę piękną, pozostawia niezapomniane wrażenia >D).
Ciasteczka owsiane, które zleciła mi mama. Już dawno chciała ich spróbować. Oczywiście wyszły pyszne <33 uwielbiam modyfikować przepisy i uważam, że miód oraz mleko dużo tu dały! Tak naprawdę nie znoszę przepisów. Staram się raczej robić wszystko po swojemu.
Zielona Góra i Grycan, podczas gdy rodzice siedzieli w kinie na filmie. Lody piernikowe są ostatnio moimi najulubieńszymi <3
Panini czosnkowe, choć nie wiem co to ma wspólnego tak naprawdę z panini.
No i biedny student musiał się pocieszyć nową foremką silikonową do kolekcji. Hej, no bo -50% na świąteczne rzeczy w empiku! Dać 12 zł za takie foremki to... wow.

Weekend spędzony w domu razem z rodziną, Arusiem, bratem, który wrócił z Norwegii i Elis, latającą w zielonej obróżce. Mimo, że często denerwuję się z byle powodu, nareszcie czuję, że żyję i przez najbliższy czas nie chcę, żeby to się zmieniało.
Grudzień, czas oddawania konspektów, wielkich zadań domowych, kolokwiów. Termin pierwszego egzaminu ustalony na 2 lutego. Listy leżą i czekają rozpaczliwie na odpowiedź, paczka świąteczna dla Królika spoczywa pod biurkiem w kartonie smutna. Opowiadania idą opornie. Brakuje czasu na tak drobne rzeczy! Mam nadzieję, że ze wszystkim się wyrobię. Dlatego notki można spodziewać się dopiero za dwa tygodnie, na święta. Nie mogę się ich doczekać. W końcu w tej przerwie zajmę się sobą.

5 komentarzy:

  1. Czasem tak bywa, że nie od razu wybierzemy sobie drogę odpowiednią dla siebie, ale dobrze, że zmiana wyszła ci na dobre i na tych studiach czujesz, że to właśnie to. <3
    U mnie w tym roku Mikołaja nie było, bo w sumie nie byłam nawet w tym okresie w domu, tak samo zresztą jak przez ostatnie 2 lata. xD hah
    Tyle pyszności, jak zawsze po odwiedzinach u Ciebie zrobiłam się głodna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię ludzi, którzy zgadzają się ze mną w sensie pasji. Ale nie do końca - gdy ktoś jest za bardzo podobny do mnie, zwyczajnie nie potrafię go znosić. Wolę wyróżniać się zainteresowaniami, niż mieć podobne, jak reszta. To jakiś syndrom zapatrzenia w siebie, wiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas ucieka, ale dobrze, że nie dołuje Cię ciągłe zabieganie.
    Naff jako Joker - brać ją do filmu! Ja jeszcze nie mam takiego przedmiotu jak komunikacja społeczna, ale już wiem, czego się spodziewać.
    Fajnego miałaś Mikołaja :)
    Ciasteczka owsiane! <3 A ja nie jem (mocno ograniczam) słodyczy, więc ich widok depresyjnie na mnie wpływa.
    Miałam wysyłać kartki świąteczne, ale nie wiem, czy się uda. Inne wydatki, poza tym mam trochę rzeczy do zrobienia - głównie nauka - więc jak coś, to dopiero przed samymi świętami powysyłam.
    Trzymaj się ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to jest, że niby toniesz, ale jednak masz więcej życia niz ja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że w szkole nie tyle miałam mniej czasu, co mniej siły na wszystko, jednak wiek dojrzewania i te sprawy daje nam w kość XD.
    I fajnie, że odnajdujesz się na nowym kierunku :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-