Wszystkie zadania domowe oddane, sprawdziany napisane, prezenty kupione, życie ogarnięte - jest dobrze. Wszystko zrobiłam szybciej niż sądziłam, że zrobię, co napawa mnie niesamowitą dumą.
Gdzieś w tle czuję już święta. Nie mogę się doczekać porannego powrotu do domu i spania wśród zapalonych, świątecznych lampek nad głową. Żałuję tylko, że w tym roku ze względu na mój późny powrót do domu, nie będę uczestniczyć w ubieraniu choinki. No, ale trudno, przynajmniej będę uczestniczyć w gotowaniu, choć moja mama jest raczej typem osoby: wolę zrobić wszystko sama. I skąd ja to znam...
Czasem właśnie tak Naff się uczy. Pisze coś i wydziwia wkoło. Skórki od mandarynek takie szczęśliwe.
Dla świątecznego klimatu. Miał być bałwanek do którego wsadza się świeczkę, ale najwyraźniej źle popatrzyłam. No, cóż, tak też wygląda uroczo!
Za to właśnie lubię środy. Jak już przebrnie się przez wszystkie nudne wykłady, zaczynają się ćwiczenia z komunikacji społecznej, gdzie obecnie odbywają się prezentacje. W tamtym tygodniu dziewczyny przebierały się za postacie z Gry o Tron i udawały grupę charytatywną.
Mandarynki na drugiej prezentacji, gdzie dziewczyny zrobiły z nas przedszkolaków. Zgadywałyśmy ładne wierszyki dla dzieci >D!
Podróż do Magnolii, w ramach świątecznych zakupów. A tu budka z Coca Coli.
A najbardziej w świecie, oczarował mnie ekstra zamek w Magnolii! Taka mini, Kraina Lodu! (jak te ziemniaki w Biedronce... zmiłuj się, Boże)
Tak ładnie wyglądało wnętrze zamku <3
Zakupy w Kuchni Świata były owocne. Byłam taka szczęśliwa, że spotkałam tam Peppero i to za 4 zł! Peppero jest sto razy lepsze od Pocky! Kupiłam też glony za złotówkę, które są taką chrupiącą przekąską. Nigdy nie sądziłam, że tak mi posmakują.
A to jeden z koreańskich napojów jogurtowych. W smaku trochę jak... zawiesina, przypominająca lek, ale jak tak dłużej się popiło, było całkiem smaczne!
A na święta nie będzie do końca opierniczania się. Czeka mnie ten oto stos książek do przerobienia. Mimo wszystko jestem z siebie dumna na tych studiach. Oprócz opuszczania niektórych zajęć, robię wszystko na czas i zaliczam sprawdziany na dobre oceny.
Prezent dla rodziny. 122 zdjęcia do kolekcji, bo przydałaby się pamiątka i sześć lizaków z twojejczekoladki.pl
Ostatnie hajsy na czekoladę. Arusia jak zwykle gorzka z brandy, choć tym razem i chilli, moja karmelowa z malinami i bitą śmietaną - po prostu lepszej nie piłam.
Elis, która ostatnio przyzwyczaiła się do spania z nami na łóżku. A mieliśmy takie mocne postanowienie, że nie będzie z nami spać...
Ziewamyyy!
No i co mnie zadowala - odpisałam i wysłałam wreszcie zaległe listy. To jest szybki szkic do jednego z nich.
I już w kolorach z milionami naklejek!
Wczoraj poszłam spać o 2, bo czytałam lekturę, a o 6 obudziła mnie Elis, bo nie mogła się ułożyć, a więc nawet próbowała spać mi na głowie (chyba nie było jej wygodnie). Ostatecznie gdy już pojechałam do instytutu, okazało się, że zajęcia są odwołane. Miałam więc czas na dokończenie listów i zaczęcie antologii świątecznej: "Podaruj mi miłość". Jestem po dwóch opowiadaniach, w tym drugie podbiło moje serce <3. Trzeba lekko ogrzać swoje serduszko odrobiną miłości i świątecznego klimatu.
A tak było na wykładzie. Listy, naklejki, zeszyty, konspekt do referatu, piórnik i książka. Tak się właśnie uczymy przed świętami!
Niedzielny wypad na spacer. Na zdjęciach moja okolica. Sky Tower pod domem, widoki na plac Hirszfelda i blokowiska, gdzie mieszkamy. Szczerze? Uwielbiam mieszkanie tutaj.
I Elis, która rośnie jak na drożdżach. Ma już w końcu trzy miesiące!
Myślę, że nie mam co pisać. Cały mój tydzień przedstawiłam na zdjęciach. Jedyne co mogę napomknąć to dzisiejszy dzień. Chyba dawno się tak nie uśmiałam na zajęciach. "Heheszki w bibliografii", "siedzę na internetach gdy są konsultacje" uświadomiły mi, że przecież nasz pan magister nie jest tak wiele starszy od nas. To tylko kilka lat różnicy. Gościa po prostu ubóstwiam. Nie zawsze rozumiem co ma do przekazania, ale potrafi podejść indywidualnie do każdej osoby. Dzięki niemu polubiłam grzebanie w bibliografiach, co jest trochę nienormalne haha. Bynajmniej wiem, że jestem na dobrym kierunku.
Wracanie w piątkę z książkami windą i ta mina pana magistra-muszkietera, że z babami musi tam stać i słuchać jak się chichoczą ze wszystkiego. Oczywiście książki latały po kafelkach, ale to nic *kij, że bibliotekarze!*. Na dobry koniec, wbiłam sobie długopis w środek dłoni i wciąż nie mam pojęcia jak to zrobiłam. Cóż, jak sierota to sierota.
Raczej nie napiszę już przed świętami, a więc życzę wszystkim po prostu wesołego <3 mile spędźcie ten czas z bliskimi.
Na temat bałwanka - ta moda na elektroniczne tea lighty to zło. Co to za przyjemność z palenia czegoś takiego wieczorami? C:
OdpowiedzUsuńJak już nadmieniłam, myślałam, że to świecznik. A to, że to elektroniczna lampka - jakoś mnie nie załamało. Nie każdemu musi się podobać to samo, może inni widzą w tym klimat.
UsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńWidać, że naprawdę odnajdujesz się na tych studiach :) Mam podobnego wykładowcę, jeśli chodzi o zachowanie. Pomińmy to, że ma włosy do ramion i często słowotok, świetnie przedstawia zagadnienia związane z nauką o książce. Tylko u niego na prezentacji mógł się pojawić gif z The Walking Dead.
122 zdjęcia? Wow, pokaźna ilość. Te lizaki prezentują się smakowicie.
Peppero I teraz też będę chciała tego spróbować.Tylko może bez migdałów.
Jaka Elis jest już duża! Kurczę, po takim psiaku to widać, jak czas szybko leci.
Po kolorach obrazka i nadmiarze pingwinków a la Sally stwierdzam, że zaprezentowany list poleciał do Królika. Czekam cierpliwie na swój. Wczoraj wysłałam do Ciebie kartkę, nie zdziw się, że stempel jest z Częstochowy, tam trafił do skrzynki, bo skorzystałam z okazji bycia bliżej poczty niż w rodzinnym mieście.
Szczęśliwe skórki od mandarynki, jeej!
Mój stolik wygląda podobnie. Długopisy, segregator lub teczka z notatkami, zeszyty i kartki z tekstami opowiadań. Bo nigdy nie wiadomo, czy wykład nie będzie nudny.
Pozdrów ode mnie rodziców!
Trzymaj się ciepło!! Wesołych Świąt! <3
Kurcze, wnętrze tego zamku naprawdę piękne *^*
OdpowiedzUsuńJaki fajny świąteczny klimat w tym wpisie, aż się dziwię, że udało ci się go uchwycić, bo w tym roku bardzo wiosennie. ^^
OdpowiedzUsuńElis faktycznie rośnie jak na drożdżach. <3
No i oczywiście życzenia! Wesołych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie. <3