wtorek, 15 września 2015

Lenistwo poziom hard + 3 urodziny Naffowa!

Kilka dni temu, Naff wkroczyła dziarskim krokiem do Maca w towarzystwie Julki i wręczyła swoje cudowne l4. Kierownik i jego: "O, przyszłaś do pracy", a następnie naffowe: "Nie, przyniosłam l4", rozwaliło system. Spojrzenia pełne niechęci, udawanie kierowniczki, że mnie nie widzi, bo przecież kto by wierzył, że akurat podczas trwania wypowiedzenia jest się chorym? Tak się złożyło. Krążą plotki o tym, że moje l4 poszło do weryfikacji. Zabawne. Niech sprawdzają, niech wpada do mnie ZUS, ktokolwiek, cokolwiek, wszystko jest legalne, wyniki mówią to, co mówią. Oficjalnie zakończyłam rozdział życia o nazwie: praca w McDonaldzie. Przy okazji nie żałuję tego, co przeżyłam. Poznałam dużo ciekawych ludzi, trochę się na nich otworzyłam, poznałam co to znaczy utrzymywać się samemu i wiem, że nie jest to łatwe. Tak naprawdę podziwiam moją mamę, że potrafiła wychować trójkę dzieci, pracować, gotować, zajmować się domem i wszystkim na raz. Ja sobie z tym nie dawałam rady. Moje życie za czasów pracy zwałam: "żyję, by przeżyć". Na szczęście to minęło. Mam przed studiami mnóstwo czasu dla siebie. Jedyna wada to to, że już nie będę mogła przeznaczać pieniędzy na pierdoły ;___;

Pokrowiec pingwin już dawno zepsuty, nowy pokrowiec ze Stichem za duży na telefon, a więc póki co jest skarpeta o wyglądzie truskawko-pomidora z Claire's. Z serii: wykorzystujemy ostatnie chwile finansowej niezależności.
Już dawno marzyłam o takim termicznym kubku. Znalazłam go w empiku. Kosztował 25 zł. Może nie utrzymuje tak długo ciepła, jakbym tego chciała, ale przynajmniej nie parzy, gdy chce się go chwycić w dłonie. Przy okazji doszła do niego nieodłączna, cudowna herbatka z melisą i pigwą
Ostatni tydzień z serii: odpisujemy na listy. Nareszcie wysłałam wszystkie. Został mi tylko jeden, całkiem nowy, który wyjęłam wczoraj ze skrzynki. 
Komórkowy twór Arusia. Było Sky Tower z naszego pokoju w nocy, jest Sky Tower z naszego okna rano. No, dobra, nie mogę być pewna poranka, bo często wstajemy po południu.
Naffrusie w podróży kolejami dolnośląskimi.
Ostatni wypad z Arusiem i Julką do Pasażu Grunwaldzkiego, zakończył się moją zachcianką. Feel the chill. Mrożone jogurty do których dodajesz co tylko chcesz, a potem płacisz za wagę. 

Osobiście nie mogłam zjeść całego swojego jogurtu. Zapłaciłam za niego sporo, bo aż 14 zł. 
Julka i Aruś mieli typowo owocowe jogurty, ja za to dostałam oczopląsu i musiałam nałożyć sobie wszystkiego po trochu. Poczynając od żelek, idąc przez draże, orzeszki, wiórki czekoladowe i kokosowe, a nie kończąc na sezamkach. Zapłaciłam najmniej, a i tak Julka i Aruś musieli pomagać dojadać. Smakowo też sprawdzał się najgorzej, choć jogurt o smaku białej czekolady sam w sobie był boski.

Stoisko do nakładania. Orzeszki, sezamki, cukierki, żelki i generalnie wszystko, co dobre <3. Obok stoisko z owocami. 

Tak, przyznaję, ostatnio strasznie lenimy się z Arusiem i wszyscy na około na to narzekają. Wiele ludzi powiada, że nie potrafią bezczynnie siedzieć albo łazić gdzieś bez celu, ja na szczęście nie mam z tym problemu. Jednego dnia zakopuję się pod kocem i oddaję twórczości, pijąc litry herbaty, innego dnia gotuję, spaceruję, jem. Z jedzeniem to też całkiem fajna przygoda. Byliśmy w wielu nowych dla nas miejscach. Na przykład w popularnym North Fishu, gdzie po prostu więcej nie pójdę. Poszliśmy tam z kuponami. Aruś dostał jakąś tam rybę w panierce z frytkami, ja tortillę rybną. Co mi się nie spodobało, gdy chciałam ją bez pomidorów, oburzyli się i usłyszałam, ze tortilli bez pomidorów nie mają. Oczywiście. Nie chciało im się robić nowej, bo mieli dwie na plusie. I tak postawiłam na swoim. Za to właśnie podziwiam McDonald. Zawsze możesz zamówić coś, bez czegoś i nikt nie robi ci o to problemu. A jakbym na przykład miała uczulenie na pomidory? To co, powiedzą mi: nie mamy bez pomidorów? Trochę mnie to zirytowało, bo po prostu nie chcieli robić sobie dodatkowej pracy. Tortilla w końcu trafiła w moje ręce. Była zimna i ohydna. Frytki Arusia do ryby były twarde i niedobre. Jedyna zaleta to ciepła ryba na jego talerzu, była całkiem spoko. Może jeszcze kiedyś skoczę do North Fisha, ale nie do tego w pasażu grunwaldzkim, podziękuję.
W raz z Arusiem mieliśmy też zetknięcie drugie z Subwayem, tym razem w Skaju. Nasza ogólna opinia jest dobra, w końcu możesz dowolnie modyfikować kanapkę. Obsługa też bardzo miła. Więcej nie mam co dodać.
Generalnie to żyje mi się dobrze z moim lenistwem, choć mam świadomość, że nie będzie długotrwałe. 30 września rozpoczynam w końcu studia. 

Dzisiejsza, spontaniczna wyprawa do Michiko Sushi. Uważam, że to jedyny taki bar sushi, gdzie za każdym razem jesteśmy rozpieszczani. Na zdjęciu dzbanek zielonej herbaty. No, niestety nie tej czysto japońskiej. Aruś miał herbatę ryżową. Nie spodziewałam się, że gdy go otworzę, naprawdę będzie tam ryż.
Pierożki Yaki gyoza. Już raz je jedliśmy, ale w innym miejscu i nie dość, że były droższe, to jeszcze gorszej jakości, mniejsze i w mniejszej ilości. Dlatego uważam, że jesteśmy tu rozpieszczani. Bo jak coś podają, to jest to wykokszone.
Arusia łosoś w tempurze. Coś boskiego. Po prostu (kij, że Naff zabrała się najpierw za zielsko)
I nasze stałe: Maki set combo, w cenie 56 zł, które ledwo co zjedliśmy. Do tego jako przystawkę dostaliśmy jak zawsze darmową zupkę z tofu i wodorostami oraz sałatkę z kapusty, sałaty, marchewki, ogórków, sezamu i sosiku. Om nom nom.

Jest jeszcze jedna rzecz o której muszę napisać. Dziś, mamy 15-stego września, urodziny mojej mamy. Oczywiście zadzwoniłam już do niej z życzeniami, zapewne w czwartek, kiedy wybiorę się do domu, podaruję jej drobny, słodki prezent. 15-września to jednak nie tylko jej urodziny, ale też Naffowa. No, po prostu nie wierzę, że to już 3 rok z rzędu.

Z serii: Gdyby Naffowo miało mieć jakąś maskotkę, byłaby to cytrynowa
dziewczynka z uszkami >D

W tym roku nie będę się rozczulać nad tym co było, co minęło. Ważne, że wciąż trwa i jeszcze trochę będzie trwało. Nie będę porównywać ile było obserwatorów, ile jest teraz, ważne, że są ci ludzie, którzy są. Naffowo to taki mój mały, niepopularny światek do którego się już przyzwyczaiłam, a nawet pokochałam. Pomaga mi dostrzec, że nawet pozornie nudny dzień z życia, może mieć w sobie coś cudownego. Blog to dla mnie osobisty antydepresant, oaza spokoju, wytchnienia i nie zamierzam go zostawić jeszcze przez długi, długi czas. Przede wszystkim dziękuję wam, że wciąż ze mną jesteście <3.

7 komentarzy:

  1. Gratuluję trzech lat bloga! ^^ (Ja z moimi wytrzymywałam najwyżej półtora -.-)
    Lenistwo jest fajne. Bardzo lubię się lenić. :3
    Mam nadzieję, że będzie się u Ciebie coraz lepiej układało. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa, czy ta weryfikacja to zmyła, byś się przestraszyła, czy naprawdę to zrobią. Przynajmniej Ty się czujesz wolna, a Twojemu zdrowiu odejście z pracy może jedynie wyjść na plus.
    Strasznie mi się podoba ta skarpeta, jest taka optymistyczna :D
    Też bym musiała pomyśleć nad jakimś kubkiem termicznym, najlepiej z rączką. Poszukam jakiegoś, jak będę w Katowicach.
    Wciąż mnie bawi widok Sky Tower. God, dlaczego ja mam takie myśli?!
    Nigdy w życiu nie jadłam mrożonego jogurtu i jakoś na razie nie mam ochoty na skosztowanie. Może jak finansowo będzie u mnie stabilnie, pokuszę się.
    W North Fishu nie jadłam, choć miałam okazję, wybierałam jednak Maca albo całkowicie rezygnowałam z jedzenia. Jakoś nie umiem się przekonać do ryby w lokalu szybkiej obsługi.
    A mają może herbatę jaśminową? Taką bym skosztowała :3
    Któryś raz wspominasz o Michiko Sushi i ja też jestem zdania, że Was tam rozpieszczają :D Ale to dobrze, przynajmniej mają pewność, że klientów nie będzie ubywać, bo chętnie chodzi się do lokalu, gdzie jest się odpowiednio obsługiwanym.
    Teraz mnie naszła ochota na sushi. Dzięki :D

    Wszystkiego najlepszego dla Naffowa! Jeszcze wielu, wielu, wielu notek i latek istnienia w blogosferze!
    Swojej mamie przekaż ode mnie życzenia zdrowia i pomyślności!

    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. brawo! 3 lata to bardzo długo :D 100 lat dla mamy kochanej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba się polenić póki jeszcze możemy, bo już niewiele nam tych wolnych dni zostało. T.T Przy czym widzę, że aż tak się nie lenisz! Przynajmniej zajadasz się dobrym jedzonkiem. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak zwykle zrobiłam się głodna xD
    No i gratuluję 3 lat! :D Mój blog skończył 3 lata 15 sierpnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Termiczne kubki nie są szczelne. Polecam te, które podpisane są jako termosy. Ja mam taki z Chibo, ekspedientka przy mnie zademonstrowała na egzemplarzu pokazowym, że nie przepuszcza ani kropelki kawy itp. - inaczej nie uwierzyłabym, że moja torba będzie w towarzystwie termosu bezpieczna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle cudne zdjęcia żarcia *^*
    A ten pokrowiec wyglada trochę jak Mukku, taki japonski stworek xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-