poniedziałek, 8 czerwca 2015

Weekendowy wypoczynek

Siedzę w domu, załamana swoim obecnym stanem konta (wynosi aż 1 zł - tak bardzo umiem zarządzać pieniędzmi) i dziwię się temu, że czeka mnie wyjątkowo lekki tydzień w pracy. Jedna dwunastka? Wow, niewiarygodne. Na dodatek wolny weekend, wolny poniedziałek (tylko 4 godziny szkolenia na nową platformę Maca) i czwartek. Mam już dosyć zgadzania się na dodatkowe godziny pracy. Przestałam się dawać. Ja też mam życie, chcę z niego korzystać. Pocieszam się faktem, że jeszcze trzy miesiące i na nowo stanę się studentem. Koniec zapieprzania w pocie czoła.
Miałam ostatnio takiego farta, że pracowałam w nabożeństwo. Wiecie jakie to uczucie, gdy spieszycie się do pracy, a przed waszym autobusem przetacza się z wolna procesja? Not bad. Spóźniacie się do pracy, a następnie czekają was "happy hours" w McDonaldzie. Ci ludzie jakby szału dostali. Nabożeństwo? Chodźmy żreć do Maca! Lepiej kupić sałatkę za 12,90 zł z tłustym kurczakiem niż zrobić sobie żarełko w domu.
Nasz Ukrainiec okazał się być spoko gościem. Na pocieszenie zawsze mówimy sobie nawzajem: "jesteś pojebem"! A najbardziej w świecie lubię jego dissy na rzeczywistość. Uwielbia mówić o tym jak to nienawidzi dzieci i McDonalda. Śpiewałam z nim nawet "my little ponny"!
Na przeciwną kuchnię został zatrudniony Piotrek. Nie raz tańczymy z nim na kuchni i nazywamy się nawzajem robaczkami. Naszą najlepszą zabawą na nudy, gdy mamy słuchawki na uszach jest zgadywanie, która kuchnia będzie robić zamówienia na drive'a (na co Ukrainiec nazywa nas pojebami).

Hardkorowy tort Oliwii prosto z kosmosu XD. I ta frajda przy jego krojeniu i podpalaniu świeczek.

Wszystkiego najlepszego dla Lunatyczki! Dnia wczorajszego urządzała swoją imprezę urodzinową. 21, ciężki wiek. Pomyśleć, że mnie to samo czeka w październiku (diss na starzenie się!). Impreza mimo małej ilości ludzi była zabawna. Najbardziej mogę wyróżnić wśród niej grę w wojnę. Jeżeli ktoś ją przegrał, dostawał zabójcze wyzwanie. Tylko Lidce udało się nie dostać żadnego. Bartek śpiewał ballady pod krzakiem niczym Romeo do Oliwii-Julii na balkonie, Aruś musiał nazbierać mi nocny bukiet i wyskoczyć przed jakiegoś gościa z podwiniętą koszulką, śpiewając: "what does the fox say?!", ja miałam za zadanie zjeść połówkę pomidora (a pomidor to dla mnie najgorsza rzecz świata), Oliwia usiąść przy sedesie w wc z wódką i pseudo domestosem w dłoni, a ja zrobić jej zdjęcie i wstawić na fejsa, Alek wypić zabójczy koktajl i... to chyba było najzabawniejsze: podejść do kogoś i spytać: "gdzie jest moja koza?" - zrobił to w przezabawny sposób. Pobiegł przez krzaki, wyskoczył przed rowerzystki i spytał je głosem niewinnego dziecka gdzie jest jego koza. Bezcenne.

Środek wyglądał całkiem ładnie <3
Galaretki, których prawie nikt nie zjadł do końca! Tyle słodyczy!
Hardkorowy koktajl jako wyzwanie dla Alka: prażona cebulka, mleko, truskawki, cynamon, pieprz, bita śmietana, dżem i milion innych świństw.
Gra w wojnę niczym gra o życie >D przegrana osoba dostawała w zamian wyzwanie.
Moim wyzwaniem było zjeść pół pomidora, ponieważ to jedyna rzecz, której nie tykam. Moja misja zakończona niepowodzeniem. Cóż, przynajmniej po raz pierwszy od czasów podstawówki, zjadłam jego kawałek >D
Mały bukiecik z bratków od Arusia! To także była jego misja <3

W ten weekend wyjątkowo odpoczęłam. Czuję energię na cały tydzień i mam nadzieję, że niczym niemiłym mnie nie zaskoczy. Czerwiec zapowiada się ciekawie. Jednym z pocieszeń jest to, że McDonald będzie zamknięty na ponad 5 dni ze względu na zmianę platformy (ten nowy system z zamówieniami na numerek). Oprócz tego panieńskie, wesele Gosi, dni mojego miasta, urodziny Arusia, a na początku lipca przyjazd Cleo. Mam się z czego cieszyć!

Maltersy prosto z Anglii przywiezione przez Gosię. (są pycha <3) Spotkaliśmy się na weekendzie!
Najtańszy i najzdrowszy sposób na najedzenie się. Pomysły na kolacje zawsze przychodzą nam znienacka. Ostatnio była tortilla, teraz była sałatka. Po prostu wymieszaliśmy kapustę pekińską, paprykę, kukurydzę, ogórki, kurczaka i doprawiliśmy sosem winegret.
Sezon na truskawki - a więc obowiązkowo koktajle <3

Ostatnio dużo myślę nad wakacjami. Wiem, że moje fundusze nie pozwolą mi na zbyt wielkie szaleństwo, tym bardziej, że pracuję i mam tylko wolne weekendy, ale pojawiają się przede mną jakieś świetliste plany. Morze z ekipą, wyjazd do braci do Norwegii, być może krótki wypad do Krakowa lub Warszawy. Jestem dobrej myśli! A wy macie jakieś wakacyjne plany :3?
Trzymajcie się i miłego tygodnia.

8 komentarzy:

  1. Może jak do Krakowa to na Ryucon XDD?

    A mnie niesie do Wrocławia w te wakacje, tylko jeszcze nie wiem kiedy, wypada w końcu zwiedzić XD!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że masz wreszcie jakiś luźniejszy tydzień, kiedy to będziesz miała czas na swoje pasje ;) (Wysyłam Ci dzisiaj list!)
    Pracowałaś w Boże Ciało? :o Wow. Już widzę te tłumy, które wpadły do Maca, bo dzień wolny, to gotować nie trzeba. Ech.
    Ukrainiec okazał się spoko, cieszy mnie to :) Naff tańcząca z Piotrkiem na kuchni i ja się zastanawiam, czy ten olej Wam nie szkodzi ;)
    Spóźnione, ale wszystkiego najlepszego dla Lunatyczki! I takim sposobem dowiaduję się, że jest starsza ode mnie o równe trzy miesiące.
    Ten tort wygląda smakowicie. Choć ja nie jadam tortów. Jakoś mi nie smakują.
    Te Wasze wyzwania to mi już trochę mózg zryły. Ale widzieć Naff jedzącą (starającą się zjeść?) pomidora - bezcenne! <3
    Teraz miej nadzieję, że wygadanie się o moim przyjeździe nie sprawi, że nie przyjadę :P Choć zrobię wszystko, by wreszcie dostać się na Psie Pole.
    Maltesers! Jadłam, gdy tata kilka lat temu przywiózł z USA. Mniam! :3
    Sałatka z kukurydzą i kurczakiem i ja się zrobiłam głodna. Dzięki! :P
    Truskawki! :3
    U mnie także pojawia się już temat wakacji. Poza przyjazdem do Ciebie jestem pewna wyjazdu na mały zlot 1 lipca do Katowic. A reszta wyjazdów pewnie wyjdzie w praniu, o ile praca na nie pozwoli.

    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O Norwegia, jedno z miejsc które odwiedzę przed śmiercią hahaha!
    U Ciebie jak zwykle mnóstwo pyszności,mniammniam <3
    No to widzę, że o dziwo luźny tydzień w pracy! I dobrze!
    Ten Ukrainiec musi być przezabawny hahaha.
    Swoją drogą też ostatni raz w podstawówce próbowałam pomidora,FUJ
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. widać że w pracy wesoło a że tydzień luźniejszy, to dobrze, odpoczynek
    się przyda :) jaki słodki tort <3 wszystkiego najlepszego dla solenizantki :)
    świetna zabawa ta wojna na wyzwania :D nie wypiłabym takiego koktajlu za nic
    w świecie, ale pomidorki lubię :) o truskawkowy koktail <3 własnie zajadam
    się takim. ja jeszcze wakacyjnych planów nie mam ale już działam w tym kierunku :)
    buziaki naff <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomidory są fajne. Z warzyw chyba najbardziej je lubię, więc nie rozumiem takiego wstrętu. No, ale każdy ma swoje fazy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam pomidory!! Najbardziej na świeżym pieczywie z odrobiną pieprzu i solą <3
    Naff.. proszę nie rób mi smaka na te wszystkie pyszności, kiedyś tam przyjadę i będziesz miała na głowie takiego klopsika jak Ja! Hahaha :D
    Plany na wakacje? Co pięć minut nowe, a w portfelu świeci pustkami.. ;cc

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie nie lepiej z pieniędzmi na koncie, też zawsze żyję na krawędzi. haha ^^"

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedź do Krakowa, chcę Cię przytulić!
    Jeju, ten tort, omomomomo!
    Mamy na kontach po tyle samo! *pjona*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-