wtorek, 16 czerwca 2015

Deszczowy wieczór panieński

Wtorek, dzień wolny od pracy. Postanowiłam, że wyjątkowo spędzę go... po prostu się obijając i robiąc to, co lubię. Tak więc skończyłam przy laptopie, odpisując na listy, komentując blogi, czytając i pisząc opowiadania. Tęskniłam za takim słodkim nic nieróbstwem.
Weekend miałam bardzo intensywny. Rano fryzjer i zakupy na panieński, podczas których zgubiłam w Biedronce telefon. Luśka straszliwie dziwiła się mojemu stoickiemu spokojowi. Stwierdziła, że ona zaczęłaby panikować, gdyby zgubiła komórkę. Wytłumaczyłam to tym, że już tyle razy zgubiłam telefon - czy w kinie, czy w sklepie, że po prostu przestało to robić na mnie wrażenie. Zresztą nie tylko telefon gubię. Raz zostawiłam w Macu portfel, innym razem zgubiłam czapkę w autobusie, potem kupiłam jeszcze raz tą samą i znowu ją zgubiłam. Julka podczas słuchania grających na gitarze chłopaków, uznała, że tekst: "spragniona życia wciąż, zawsze gubiła coś" - idealnie do mnie pasuje. Nie zaprzeczę!
Zakupów zrobiliśmy masę. Głównie były to jakieś pierdoły strojące, mające nas wyróżnić - np. hawajskie zawieszki na szyję, wielkie okulary, czy rogi diabła i motyla.

Tak wyglądało poniekąd strojenie. Każdy rysował co chciał po balonach. Wg. koncepcji Naffa, to miało być przyszłe dziecko Gosiaka >D
Pan Radosny, zawieszony przy wejściu na działkę Luśki >D

Jak widać, bardzo starałyśmy się o to, aby działka wyglądała jak najlepiej. Miliony wstążek balonów, świeczki porozstawiane na ścieżce, żeby wieczorem zrobić klimat. Wszystko było idealne. Mama Luśki przywiozła Gosię pod działkę z zawiniętą na oczach chustą. Poprowadziliśmy ją przez trawę i pagórki, żeby nie zorientowała się gdzie jest prowadzona i na nasze nieszczęście złapała nas ulewa. Balony zaczęły pękać, fruwać, wszystkie napisy się zmyły, świeczki zamokły, a impreza z altanki musiała przenieść się do domku działkowego. Na dworze szalała burza i ulewa, ale to nam nie przeszkadzało, żeby dobrze się bawić :). 

Taki tam Naff. Już po pierwszym łyku drinka dostała świra.
Cała nasza, imprezowa ekipa :D
 Ekipa po raz drugi. Ile było zabawy, żeby w końcu złapać wszystkich na zdjęciu!
Dziewoje i jedna blada dupa albinosa, wiecznie uciekająca przed słońcem >D

Jak już można było zauważyć, na naszym wieczorze panieńskim był Krawiec XD. Początkowo ubraliśmy go w damską perukę, ale długo jej nie ponosił. Cholernie się za nim stęskniłam! Razem tworzymy zespół braci złego porodu >D. Więc jak się tylko spotkaliśmy to mieliśmy odpały. 
Oczywiście oprócz siedzenia w altance, piciem, jedzeniem i świrowaniem wyszliśmy też poza naszą bazę. Akurat na weekendzie odbywały się dni naszego miasta. Gdy tylko mama powiedziała mi: "Loka będzie w sobotę o 21", nie mogłam odpuścić takiej okazji <3. Co prawda znam tylko dwie ich piosenki, ale totalnie się w nich kocham, a trzeba przyznać, że nie jestem osobą, która lubuje się w nowych, polskich piosenkach. Zazwyczaj określam je jako dno. Na nasze szczęście, ze względu na deszczową pogodę, pod sceną nie było prawie nikogo. Tak więc trochę poszaleliśmy, potańczyliśmy, pomachaliśmy rękami, gościu z Loki zwrócił szczególną uwagę na naszych wariujących kolegów >D. Dziewczynom obiecałam, że uciekniemy spod sceny tylko jak będzie moja ulubiona piosenka: "prawdziwe powietrze", ale... była na samym końcu XD. Przypadek? Nie sądzę. "DNA" oczywiście też zrobiło wrażenie. Biedny, Królik, zaspamowany moimi filmikami na fejsie.
Wróciliśmy do altanki i tam zapaliłyśmy wreszcie świeczki na ścieżce. Efekt? Nieziemski, aczkolwiek mojemu aparatowi chyba się nie podobało, bo nie mogłam żadnymi ustawieniami złapać ostrości ;___; 

Jedyne, w miarę wyraźne zdjęcie :c

Do domu wróciłam o 2 w nocy. Powrót w ulewie? Niezapomniany. A już za tydzień wesele, którego nie mogę się wręcz doczekać <3. A teraz wracam do obijania się, bo jutro czeka mnie kolejne 12 godzin pracy.

8 komentarzy:

  1. Słodkie lenistwo, u mnie trwa już od połowy kwietnia :3
    podziwiam twój spokój, nigdy nie udało mi się zgubić telefonu
    raz zostawiłam w kinie torebke i raz zatrzasnełam kluczyki bo o
    nich zapomniałam, ale ogólnie po chwili przypominam sobie gdzie zostawiłam
    daną rzecz. chyba ze chodzi o okulary, zostawiam je a później nie pamiętam gdzie :)
    świetne balony ^^ szkoda że pogoda zawsze musi pokazać że jest kobietą a kobieta
    musi być zmienna... na szczęście widzę że bawiliście się super <3
    śliczna ta ścieżka <3 jak magicznie i romantycznie zarazem :3
    być może powrót w ulewie jest niezapomniany, ale palenie szluga na podwórku
    w krótkich spodenkach podczas gradu to dopiero coś :D
    buziaki Naff <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokój po zgubieniu komórki to prawdziwy skill :D!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, to panieńskie to musiało być coś :D
    Bracia złego porodu, huehuehuehue <3
    To ja Cię chyba będę musiała poprosić o urządzenie mojego panieńskiego. O ile się kiedyś wydarzy :p
    Świetne te zwariowane zdjęcia :) Ja też miałam dni miasta i nawet się na Chylińskiej w niedzielę dobrze bawiłam :3
    A wracanie w deszczu to nic, przecież to tylko woda.

    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to szkoda, że ulewa nieco wieczór, ale też było super - a to najważniejsze! Chętnie bym się tam z Wami pobawiła haha! :D
    Ja to bym zawału dostała jakbym zgubiła telefon, podziwiam! :O
    Udanego tygodnia i wesela! :*
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że ulewa pokrzyżowała trochę plany, ale ścieżka ze świeczkami wywołała u mnie ciarki. Piękna, naprawdę świetnie to wygląda i w klimat moszna wpaść nawet patrząc tylko w zdjęcie! Panna Młoda na pewno było pod wrażeniem i oczywiście WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA!! :)
    Matko, naprawdę? :O Ja gdybym zgubiła telefon to matko, wszędzie ryk :D
    No nic, pozostaje mi życzyć udanej zabawy, wyszalej się na całego i nie upij się za bardzo ;D :***

    OdpowiedzUsuń
  6. No to widzę udanie, ja ostatnio tylko nauka i nauka, nienawidzę swoich studiów, uchh~
    haha Widać, że każdy rysował co chciał na balonach... ^^"

    OdpowiedzUsuń
  7. Komentowanie, blogowanie i pisanie to dla większości ludzi też obijanie się... Ale oni nie wiedzą co gadają!
    Jak ja bym zgubiła telefon do bym dostała zapaści ! Tez cie podziwiam !
    Świetny pomysl na przyjecie. Szkoda ze nie wyszlo tak jak tego oczekiwalas, ale najważniejsze ze nie było tak źle i dobrze się bawiliście !

    OdpowiedzUsuń
  8. Och.. nic nieróbstwo, tak bardzo chcę! A tym czasem niby mam wakacje, a wiecznie "coś", tak więc wiem co masz na myśli. :)
    Hahah,, Naff z głową w chmurach co? Ja jeszcze nic nie zgubiłam, a przynajmniej nic, na czym miało by mi zależeć, bo w końcu para skarpetek w tą czy w tą nie robi różnicy, ale TELEFON? Panikowałabym jak głupia, to moja druga głowa, serio podziwiam za spokój.
    Eh.. człowiek się napracuje, nadekoruje, a potem lipa. Ale fakt jest niezaprzeczalny, nie ważne gdzie się bawisz, ważne z kim :)
    Ostatnio często słyszę, że prawie jak albinos wyglądam. :') Uciekam od słońca równie szybko jak przed deszczem i jak tu człowiekowi dogodzić? :D
    Haha, to widzę nie tylko ja miałam "koncertowy weekend". Prawdę mówiąc, ja generalnie nie lubię polskich zespołów/piosenek wyjątek stanowiąc niektóre rockowe, resztę wrzucam do wora: "omijaj".
    Miłej zabawy na tym weselu! ^___^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-