Ta notka miała powstać już dawno. Zdjęcia były przerobione, wstawione, podpisane, brakowało tylko tekstu. Mimo tego, że cały tydzień pracowałam po 8 godzin, nie miałam czasu, żeby nawet wejść na laptopa! Cały czas coś się działo. To Arusia urodziny, to zakupy, to przyjazd znajomych. Przynajmniej nie narzekam na rutynę i mam o czym pisać w następnej notce!
Ostatnio z moim życiem trochę lepiej. Miewam depresyjne noce, chwile zwątpienia, ale... ostatnio stwierdziłam, że podoba mi się tak, jak żyję. Mam swoje pieniądze, a więc zawsze mimo marnych wypłat w Macu, mogę sobie na coś pozwolić, robię co chcę, zwiedzam, chodzę gdzie chcę. Nawet przyzwyczaiłam się do 12-godzinnej roboty na kuchni - dzięki ludziom czas szybko mija.
Cieszmy się z małych rzeczy <3.
Gosiek, Darson, Luśka w tle, latający ryż, płatki róż, a nawet latające hajsy! >D Ja to potrafię robić zdjęcia! Na dodatek na oślep, sypiąc ryż!
Mam nadzieję, że Gosia mnie za to zdjęcie tępym nożem nie zadźga.
W końcu nadszedł ten wielki moment na który tak czekaliśmy! Ślub Gosiaka i Darka. Oczywiście Naff nie mogła obejść się bez płaczu. Mam coś takiego, że nawet jak oglądam oświadczyny albo trailery ślubów na internecie to nie mogę powstrzymać się od łez (podkreślmy to, że Naff płacze widząc nawet staruszka podpierającego się na lasce). Nie mogę wyobrazić sobie w przyszłości własnego ślubu (trzeba zafundować sobie wodoodporny makijaż). Pomijając. Widząc Gosię i Darsona mówiących sobie przysięgę w tak ładny sposób, po prostu nie mogłam nie płakać <3.Chyba nigdy nie widziałam tak mocno i szczerze kochających się ludzi, dlatego z całego serca życzę im szczęścia!
Ślubny torcik. Wyglądał pięknie, za to przez flesze aparatów nie mogłam mu zrobić w całości dobrego zdjęcia. Motylki doczepiłam sama, bo leżały tak samotnie z boku.
Wesele minęło bardzo spokojnie i kulturalnie. Trochę potańczyliśmy, powygłupialiśmy się, trochę pouciekałam od kamerzysty, który rzucił mi tekstem: "jeszcze cię dopadnę" (cooo), ludzie śmiali się ze mnie bo jadłam wszystko co wpadło mi w ręce (Wrocław - tak bardzo głodzi ludzi), wypiłam litry mleka z kawą (tak, mleka z kawą, bo kawy z mlekiem nie pijam), a w nocy... co najdziwniejsze! Siedzimy z Arusiem w ogrodzie, nagle patrzymy: o, kot! No, to go wołamy. Kici, kici, chodź tu mendo. Ale kot się na nas patrzy i się nie rusza. Zerkam na Arusia i nagle: Ej. To jest lis. Trochę się podjaraliśmy, bo... nazwisko panieńskie Gosi to właśnie Lis. Uznaliśmy, że przyszedł się z nią pożegnać! (oczywiście zanim to uznałam, przytuliłam się do Arusia bo myślałam, że lis się na nas rzuci).
Wróciliśmy dosyć wcześniej bo o 3 w nocy. Byłam za bardzo padnięta po pracy.
Tu już zdjęcie z poprawin! Aruś, Naff i Jula (która swoją drogą była na weselu jako osoba towarzysząca Krawca - przyjechałam z nią Wrocławia, razem pracujemy w Macu :3)
I te nasze małe/wielkie sesje na zewnątrz. Naff nie może wyrobić ze śmiechu. Nigdy nie umiałam publicznie okazywać zbyt wielkiej czułości, stąd też czułam się trochę dziwnie!
Nasza trójka na górce :3
Krawiec i jego cudowne rogi >D
Cała czwórka na moście, który pilnowała Maryja :o
Wszyscy tacy powabni, wszyscy tacy seksowni!
Twórcze zdjęcie musi być, choć muszę przyznać, że więcej narobił ich Krawiec niż ja :D te akurat mojego autorstwa.
Twórczość Krawca >D
Na poprawinach nie byliśmy jakoś szczególnie długo, bo musieliśmy wracać do Wrocławia.
Czułam się tak radośnie, mogąc dosiąść starą Cordobę braci! Zawsze bałam się aut i drogi (Naff, jak ty zdałaś prawo jazdy?!), a tymczasem jazda sprawiała mi radość. Pominę to, że Krawiec i Julka stwierdzili, iż więcej ze mną nie wsiadają do auta.
Wieczorem zaciągnęliśmy do siebie Julkę i w czteroosobowym składzie (my + Lunatyczka), graliśmy w wojnę, piliśmy wino domowej roboty (tzw. Mariolka deluxe) i wcinaliśmy babeczki rafaello, które przesiedziały cały weekend w lodówce.
Tu jeszcze trochę zdjęć z poprawin <3
10 prób, jedno zdjęcie udane >D
Twórczy posąg >D
I różyczki - takie piękne <3
Po wczorajszej wojnie z nową platformą w naszym Macu i spaniu do 16 (chyba pierwszy raz spałam tak długo), nadszedł czas na 4-dniowy odpoczynek. Specjalnie zarezerwowałam sobie wolne na poniedziałek i wtorek, bo muszę jechać po wyniki matur. Zapowiada się całkiem fajny, czas wolny. A już w przyszłym tygodniu przyjeżdża do mnie Cleo <3.
Wam wszystkim życzę miłych wakacji! Ja co prawda będę w nie pracować, ale nie powiem, że nic nie będę robić. W lipcu mnie i Arusia czeka wypad do Gdańska, a w sierpniu prawdopodobnie polecę do Norwegii. Nie jest źle! A wy macie jakieś plany na te wakacje?
Pozdrawiam <3.
Widzę, że dogadałaś się ze swoim życiem, cieszę się :)
OdpowiedzUsuńAle mnie się podoba suknia ślubna Gosi! <3 Śliczna! A uchwycenie takiego momentu, kiedy to wszystko leci w powietrzu - mistrz! :D
Wow, to fajnie było na tym weselu :) A akcja z lisem mnie rozwaliła :D
Mam nadzieję, że wyniki matur będą świetnie ;)
Ja już chcę piątek <3
Ściskam mocno! : * A niedługo uściskam Cię osobiście, jeej ^__^
Szczęścia młodej parze. xD Piękne ujęcie. <3
OdpowiedzUsuńI jakie ładne zdjęcie z podskokiem, w sumie jak na jedynie 10 prób to i tak dobrze, że wyszło. xD
Norwegia?? O zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńMimo że będziesz większość czasu pracować i tak życzę Ci Naff udanych wakacji! :*
Zdjęcia ze skokiem i milion prób - jedno udane, haha ja coś o tym wiem..
Cieszę się, że wesele było udane :)
mybeautifuleveryday.blogspot.com
Twórczość krawca bardzo ładna, pochwal go ode mnie.
OdpowiedzUsuń...a ja chciałam właśnie pochwalić ten patent z motylkami na torcie, ech :D
OdpowiedzUsuńHahaha, również jestem wrażliwa, aż do przesady! Wszystko mnie wzrusza, począwszy od starszych ludzi, a zakończywszy na zwierzątkach i to jeszcze bezdomnych..
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Jak wcześniej wspominałam, zawsze są radosne i takie kolorowe!
Plany na wakacje.. Lipiec praca, a w sierpniu również robota.. Zbieranie na samochód <3
Super zdjęcia! Kochane <3
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji
Zapraszam do mnie: Mój blog
Świetnie że cieszysz się z drobiazgów, życie jest piękne
OdpowiedzUsuńa ty masz wszystko, świetnych przyjaciół, kochanego chłopaka
i nas, czytelników :) nie martw się, ja też płaczę bardzo często, np.
jak po raz miliardowy oglądam tytanika, albo oglądam reklamę merci :3
Mam podobne nazwisko do Gosi- Lisowska, obstawiam ze w szkole
miałyśmy taka samą ksywkę :) cudowne zdjęcia <3
pozdrawiam cieplutko myszko :*
Czeeść Naff! Z góry przepraszam, że ostatnio Cię tylko czytam a nie komentuję! Na bloga tylko wpadam i wypadam. Taki czas, że nie ma na nic czasu ;) patrz, ani razu nie widziałam Cię w Koronie! Szkoda... cieszę się, że tak fajnie Ci ostatnio. Zrobiłaś się weselsza :)
OdpowiedzUsuńCo do wzruszeń na ślubach mam to samo. Często oglądając właśnie takie filmiki mam łzy w oczach. Wgl zrobiłam się mazgaj taki! :D no ale nieważne. Życzę Ci udanych wakacji, fajnie, że masz plany prócz pracy :D
Wesela potrafią być na prawdę magiczne. Niestety w rodzinnym gronie rzadko dobrze się bawię.
OdpowiedzUsuńUrocze zdjęcia, piękna panna młoda <3