piątek, 21 listopada 2014

Wyjęci z krainy grzybów

Od ostatniej notki minął już tydzień. Troszeczkę się zapuściłam i przyznaję, że to kwestia lenistwa. Zdjęć jest dużo, przeżyć też, tylko chęci słabe. Mieszkanie we Wrocławiu wprowadziło mnie w totalny stan lenistwa. Pominę już fakt, że nie chce mi się chodzić na wykłady. Dobrze, że przynajmniej jako tako się uczę i idę do przodu. Ostatnio uznałam, że jeżeli jestem w stanie przeżyć czwartek to przeżyję wszystko - tak więc jestem.
W głowie wciąż mam pewne niesmaczne wydarzenie z pociągu, gdy wracałam z mojego miasta do Wrocławia. Wsiadłam - ok, trudno się mówi, że wolnych miejsc siedzących nie ma, postoję te dwie godziny. Legnica - tłumy ludzi wpada do pociągu. Pchają się, wyzywają, drą się na konduktorów, robi się wielkie opóźnienie, bo każdy chce wsiąść. Ruszamy. Ludzie w pociągu zaczynają mdleć. Jakiś chłopak poleciał w tłum i nawet nie miał gdzie upaść. Posadzili go na moich torbach, które były na schodach. No, trudno się mówi, wybaczę mu, bo to nie jego wina. Jeżeli coś jecie, lepiej omińcie następny fragment. Oprócz mdlenia, była też podłoga zapełniona tęczą. No, trudno, co chłopak zrobi? Wybaczam mu wszystko. WSZYSTKO, poza tym, że jak wstał, strącił moją torbę prosto w swoje wymiociny. Widział, że leci i olał sprawę. Pierwszy raz przeklęłam tak głośno publicznie.

1. Aruś i Naff, pierwsza selfie z nowym telefonem 2. Nuggetsy, które sami zrobiliśmy z płatków kukurydzianych. Żadne sklepowe panierki nie mogą się z nimi równać! 3. To jest właśnie tłum z Legnicy. Ponoć koleje dolnośląskie nie mają dodatkowego wagonu. Tylko jakimś cudem tydzień wcześniej mieli. 4. Mój magiczny zeszyt w którym są epickie rysunki (chociażby uzbrojone tasiemce i glisty wołające: "Science, bitch!". 5. Ostatnia gra razem z Arusiem i Krawcem. Siedzieliśmy przy niej do 3 w nocy i niestety, spałam tylko 2 godziny, ale... warto było! Elsword rządzi 6. Święta, wszędzie święta. Nawet w Koronie.

Oczywiście koleje dolnośląskie serdecznie pozdrawiam. Czasem nie mam pojęcia za cholerę płacimy te bilety. Już po raz kolejny mało sama nie zemdlałam w tym tłoku. To nie są ani trochę ludzkie warunki. Przecież widzą, co się dzieje, a mimo tego nie zareagują. Właśnie przez nich, moje powroty do domu stały się udręką. Na szczęście na tym weekendzie mnie to ominęło, bo zostałam we Wrocławiu.
Kolejna sprawa (tak, tak, Naff musi sobie ponarzekać). Czy was też irytuje to, że miesiąc przed świętami zaczyna się na nie szał? Wszędzie lampki, choinki, w sklepach już wyprzedaże świąteczne, na rynku we Wrocławiu już jarmark. Nie no, spoko, cieszę się, fajny klimat, ale... przez to właśnie ten klimat do Bożego Narodzenia gdzieś zniknie. Bo w końcu ile można patrzeć na świąteczne ozdoby? Ratujmy te święta!

 A teraz taka mała seria zdjęć związana z aplikacją w telefonie Arusia. Już dawno tak się nie śmiałam. Powyżej ryba pływająca u nas w kuchni :o
Aruś i jego nowy wizerunek. Oczywiście jak go pocałuje to zamienia się w księcia <3 na białym RYCERZU - jak to kiedyś napisała Cleo.
Milordowskie zdjęcie. Do twarzy mi w wąsach.
Ufo na Kromera. Naff i Oliwia.
 Krawiec i Naff - prosto z krainy grzybów!

Wszyscy ostatnio zgodnie stwierdziliśmy, że wspólne mieszkanie nam nie sprzyja. Codziennie dostajemy jakiegoś szaleńczego ataku śmiechu. Niedawno był chlep, dziś króluje: "- Co będziemy jeść?", "- Rynek". Dziwię się, że sąsiedzi jeszcze się nie wyprowadzili. Jak to ostatnio zgodnie uznaliśmy: "Psie pole bezpowrotnie zmienia ludzi" - podpisane poniżej: pisioki. 
Dzisiaj wybraliśmy się wspólnie na rynek, zobaczyć co nowego na Jarmarku świątecznym. Oczywiście szaleństw nie ma, wszystko wygląda tak jak rok temu, choć muszę przyznać, że tych wszystkich stoisk jest chyba trochę więcej.

Makaroniki z Lidla. Były drogie, ale... warte ceny. Om nom nom. Zdecydowanie najlepsze były z masłem orzechowym. Może niedługo sama spróbuję je zrobić?
"Pod Krasnalem", które nie pierwszy raz się pojawia we Wrocławiu.
Ale nie przypominam sobie muchomorka z "Krainy grzybów". Nigdy nie zapomnę dzieciaków, którzy bardzo chcieli zostać mistrzami drugiego planu. Jeden z nich udawał przede mną, że tańczy na rurze. Skąd te dzieci się biorą? Chyba z kapusty.
Najbardziej przerażająca sceneria jarmarku. Kiwające się na wszystkie strony figury i bajka, którą ktoś opowiada w tle.
Czy tylko mnie te ruszające się w tył i w przód figury przerażają? Tym razem Kopciuszek!
Gepetto z miną psychopaty. Nawet nożyk trzymał tak, jakby chciał Pinokiowi gardło poderżnąć.
Boski renifer!
Słit focia z reniferem musi być. Patrzice, jak się uśmiecha z radości!
Mina Naffa i: "Na Wałbrzych, reniferze! Na Wałbrzych!"
Śnieżna kula do której zamykali ludzie. W sumie fajnie to wyglądało. Chciałabym mieć taką sesję w środku. 
Jabłka w czekoladzie i w cukierkowej polewie. Aruś chciał kupić papryczkę chilli w czekoladzie, ale go od tego powstrzymałam. W raz z Lunatyczką kupiłyśmy sobie po cukierkowym jabłku i... było mega dobre!
Pisioki na dibła (tak naprawdę: dubois). W oczekiwaniu na spóźniony, powrotny autobus robili sobie selfiki. Jak tu ich nie lubić >D?

Uciekam, ponieważ muszę wstać o 5 rano, a czeka mnie jeszcze odcinek Top Chefa. Jutrzejszego dnia wyjeżdżam do Katowic na targi książek. A w sumie to po to, aby spotkać się z Cleo i Abigail. Spędzę tam cały dzień plus noc, dzięki łaskawości Cleo (i będziemy wcinać lody bakaliowe!). Przygarnie mnie do siebie i zamknie na balkonie. Życzę Wam miłego weekendu <3

14 komentarzy:

  1. Hahahaha Na Wałbrzych! Nie wiem czemu, ale strasznie mnie to śmieszy hahahaha :D
    Kocham Twoje notki i zdjęcia, zawsze choć trochę poprawiają mój humor :D
    Współczuję CI z tym facetem i walizką ja bym chyba mu coś zrobiła :o
    Zapraszam do mnie :) KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaah ;DDD Ale śmiechu ;D Takie notki kocham <33 U was juz święta, a u mnie jeszcze nic nie ma xDDD Kolesia z tymi wymiocinami bym chyba zabiła a następnie wzięła jego głowę i wytarła resztki. Obyś się dobrze bawiła w Katowicach :) ps : fajne jesteście pisiaki ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuughh... Współczuję ci czyszczenia tej torby. Chyba sama bym......aa nie ważne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju... Brak mi słów co do sytuacji w drodze powrotnej.
    Jesli chodzi o szał świąteczny to wydaje mi się, że największe parcie ma on właśnie pod koniec listopada potem maleje, na chwilę przed grudniem wzrasta a potem do nowego roku spada by 1 stycznia po świętach nie zostało ani śladu ;) Tylko to przeżyć. Dobrze że święta trwają tylko jeden miesiąc !
    Apka na telefonie Arusia a raczej te efekty są mega zabawne !Ja bym przestała yć na pare dni i siedziała bym w nich cały czas. A jesli chodzi o te figurki... Mnie przerażają w postaci samych lalek na zdjęciach a jak jeszcze się do tego kiwały to o jej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Też robię nuggetsy w płatkach :3 . A co do podróży to wcale mnie nie dziwi że musiałaś użyć słów które kobietą nie przystają :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że nie zdarzy Ci się już nigdy (albo chociaż w najbliższym czasie) powtórka z rozrywki.
    Te przerażające postaci... Nie chciałabym widzieć, jak się ruszają.
    Ja chcę do takiej kuli!
    Sven!
    Krawiec na ostatnim zdjęciu - epic!
    Wytrwałaś u mnie, nie zginęłaś ;) Polecam się na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie udało mi się jeszcze być na tym jarmarku, ale myślę, że nic straconego :) wydaje mi się, że warto. Dobrze, że ja się nie muszę poruszać pociągami. Czasem autobusy, a szczególnie N mi wystarczają. Gdy muszę stać i znosić widok czyichś pach. Dobrze, że zimno jest i kurtki mają :D

    Ach, no wiesz. Pewnie jak wtedy widziałyśmy się na PKP myślałaś, że byłam z S., a wtedy już nie byliśmy razem. :) szkoda, szkoda. Szczególnie jak później jechałam N-ką i zerkałam na Ciebie i Arusia to mi się trochę smutno robiło. Tworzycie taką fajną parę. :) Na ludzi staram się otwierać, ale póki co ciężko jest. Mam tylko znajomych z pracy. Jakoś tak trudno jest samemu poznawać osoby w tak dużym mieście. Nie wiem jak zacząć :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak, zgodzę się, za wcześnie pojawia się ten cały świąteczny szum w sklepach! Ja jeszcze nie podłapałam atmosfery niestety xD Albo na szczęście, ale to tylko kwestia czasu....
    Dziękuję za pochwałę na moim blogu :3
    Wszystkie fotki: fuckin epic! Szczególnie ostatnia oraz Twoja z reniferem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja N-ką jeżdżę przeważnie gdy wybieram się do domu, bo tam wsiadam w busa :) także może dlatego raz udało nam się dopiero w niej spotkać. Częściej jeżdżę tymi zwykłymi. 128, 131, 141 itd :) Niee, wtedy byłam z kolegą. Potrzebowałam się komuś wygadać, a on się nawinął. Wsiadłam wtedy do autobusu jak kierowca już odpalił i stałam na tyłach, więc spoko. Wydaje mi się, że Twój chłopak mnie widział, w momencie jak Ty rysowałaś coś na szybie :D
    Smutek mi przechodzi, znowu mogę chodzić na randki xd

    OdpowiedzUsuń
  10. ale była frajda xd a tak chciałam wejść do tej kuli XDmoże mi się uda kiedyś... przed Wielkanocą XD oby więcej takich wypadów yey :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuję tej strasznej podróży, nie wiem co zrobiłabym w takiej sytuacji, ale pewnie bym nie wytrzymała. Pociągami podróżuję dużo, tłumy ludzi zdarzyło mi się widzieć, ale nigdy nie było aż tak źle.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kraina Grzybów, o raju...
    Ta aplikacja jest cudowna <3
    W Krakowie wszędzie stoją już choinki, palą się lampki i w ogóle ;;

    OdpowiedzUsuń
  13. Z tymi pociągami to faktycznie masakra. Nikt nie płaci po to, żeby jechać kilka godzin w warunkach rodem z chlewiku dla świnek. Okej nie wiem co to za porównanie, ale wiesz o co mi chodzi x3
    Dawno mnie tu nie było, ale bardzo tęskniłam za Tobą i Arusiem :3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-