Oczywiście nie obyło się w tym tygodniu bez jedzenia. To moje życie!
1. Deser z galaretką, mandarynkami, bananami i bitą śmietaną, który zrobiła Luśka! To był dzień, kiedy wpadłam do niej pouczyć się wspólnie z angielskiego. Nie wiem czemu, ale zawsze gdy do niej przychodzę, wyjadam jej pół lodówki.
2. Wtorkowe zastępstwa. Siedzieliśmy i robiliśmy 3 godz. projekty z egzaminu zawodowego. Tyle papierów było przede mną, że już nie wiedziałam co robię!
3. Ostatnio chodzimy z Arusiem grać na boisko w koszykówkę! Kocham.
4. Wczorajsza pizza mamy. Jak tu nie kochać jeść D:
5. Mama wyrobiła mi kartę do Makro! Jak będę we Wrocku, nakupuję sobie małż ohoho
6. Naff w Makro i jej nowe gałki oczne.
7. Podłoga w kinie, gdzie z rodzicami wybraliśmy się na "Wkręconych". Polecam! Świetna komedia polska.
8. Babeczki Wioli z nutellą. Po powrocie z kina pojechaliśmy do niej, co się skończyło oglądaniem głupiej komedii o tytule "Dyktator" i tym, że wróciliśmy z Arusiem do domu o 2:30 (w nocy).
Kartka od kochanego Winterka, którą dostałam w Walentynki <3
Niespodziewany prezent prosto z Anglii od kochanego Gosiaka!
Najbardziej wzruszyła mnie treść listu. Mało się z Luśką nie poryczałyśmy. Od lewej: Luśka, ja, Gosiek. Tak bardzo tęsknimy...
I cudowny misio od Gosiaka, który ze mną śpi <3
Pieczone jabłka przed upieczeniem. Przepis prosto z praktyk!
Po upieczeniu, nakładamy pianę z ubitych białek!
Już gotowe! Ciepłe i smaczne.
I pojedyncze <3
Tamtego dnia robiliśmy także na próbę suflety (z białą czekoladą!), ale... całkowicie zapomniałam, że nie należy ufać przepisom D: (moje motto w kuchni). Piekarniki są różne. Powiedzmy, że mój ma opóźniony zapłon. Wyjęliśmy je po 10 minutach jak w przepisie, wbiliśmy łyżeczkę, a tam surowa masa. Już nie opłacało się wkładać ich z powrotem do pieca. Bynajmniej już wiemy w czym rzecz!
Naff was żegna, bo dziś czeka mnie masa nauki! Tak więc trzymajcie się! Do napisania <3
Czasami tez mówię sobie, że ogranicze pisanie na blogu, no i może w końcu wezmę się za naukę, jednak chęć pojawienia się w moim ulubionym miejscu w siedzi jest zwykle o wiele silniejsza :) Ale pyszności! Chętnie bym się skusiła na takie coś, no i jak na złość stałam się głodna :D Uwielbiam dostawać listy, pocztówki i inne upominki, wszystko sprawia ogromną radość! :)
OdpowiedzUsuńjakie to zdjęcie z kucyczkami sliiiiczne ;;
OdpowiedzUsuńOo widzisz, fanie, że wzięłaś się za tą matematykę - oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńSwoją drogą tęskniłam za Tobą i notkami..Tak i za jedzeniem też haha :)
Fajnie, że z Arusiem tak długo jesteście razem i w ogóle ^^
Przyjemnie się te notki czyta <3
mybeautifuleveryday.blogspot.com
Nie zmuszaj sie do pisania, ale nie zmuszaj sie tez do niepisania, wyjdziesz na tym najlepiej *captain obvious*
OdpowiedzUsuńFajnie już tęskniłam do twoich wpisów :) świetne foty, a jabłuszka z pewnością kiedyś przyrządzę :)
OdpowiedzUsuńUła, u Ciebie jak zawsze smakowicie. <3 I jakie śliczne walentynkowe karteczki. <3
OdpowiedzUsuńJakie pyszne i smakowite rzeczy :) Ja też mam opóźniony zapłon w piekarniku i wszystko co robię muszę trzymać zwykle 2 razy dłużej XD
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że długo nie wytrzymasz i szybko do nas wrócisz :D
OdpowiedzUsuńOj nauka straszna rzecz. Sama coś o tym wiem. Ale trzymam kciuki, żebyś miała do niej dużo energii. Te jabłka wyglądają super smacznie :)
OdpowiedzUsuńZbieram się do upieczenia jabłek (z cynamonem, taaak, najlepiej z cynamonem i przyprawą korzenną) od dłuższego czasu i... jakoś nie mogę się zebrać. No, ale może w następny weekend... Zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle kusisz Naff tymi pysznościami :P kartki śliczne <3 pozdrawiam gorąco i do następnego wpisu :D :*.
OdpowiedzUsuńTyle jedzenia *w*
OdpowiedzUsuńWiesz co? Jak Ty się uczysz, to ja też zacznę, muszę się w końcu zmobilizować.
booze ile jedzenia ! I znow mam slodyczowego gloda po wejsciu na naffowo !
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że nie opuścisz Nas na długo i jak zwykle u Ciebie apetycznie aż ślinka cieknie;-)
OdpowiedzUsuńJa przez ferie szaleje z wpisami, ale od przyszłego poniedziałku to się skończy.
OdpowiedzUsuńWow, ja też robię zadania. Szkoda, że czasem połowa wychodzi źle <3 Jednak nie przesadzam z takimi rzeczami, muszę się pozbyć brzucha do wakacji :D
Dziękuję bardzo ! Staram się, by te posty były bardziej pozytywne i cieszę się, że ktoś to dostrzega. Zabijam w sobie pesymiste, powoli ale jednak :D
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że wróciłaś :D Naprawdę podoba mi się twoja twórczość, lubię ten blog i tak jakoś pusto by mi było bez twoich postów. :c Piątka, mnie też coś ostatnio strzeliło i zaczęłam się "uczyć". xdd Oby wiosna szybko nadeszła. *q* Widzę, że ostatnio dużo się działo. :D Mmm, aż bym zjadła coś takiego. ^w^ Miłej nauki, trzymam kciuki. ;**
"Dyktator" genialny film, porządna dawka śmiechu! ;D
OdpowiedzUsuńA we wpisie tyle słodyczy, aż się chyba rozejrzę za czymś takim!
http://blog-monitoor.blogspot.com/
"Naff i nowe gałki oczne", uwielbiam to :)
OdpowiedzUsuńech, Ty to masz dobrze, umiesz gotować... ja niby cośtam umiem, ale chorobliwie się boję, ze coś źle zrobię ;___;
A misiaczek śliczny <3
Tyle jedzenia jak zwykle! :D ooo, słodkoo, wreszcie z Arkiem się sobą nacieszycie :)
OdpowiedzUsuńKOCHANA NIE ODCHODŹ, PISZ CZĘSTO!! :*
wiedziałam ze wrócisz <3
OdpowiedzUsuńjakie pyszności *.*
az zrobiłam się głodna! :D