niedziela, 14 kwietnia 2013

Tak bardzo smutno...

Wiem, naprawdę długo nie pisałam. Było to spowodowane stresem przed odwiedzinami dziadka w szpitalu jak i stresem po odwiedzinach. Dzisiejszej nocy prawie nie spałam przez koszmary, które mi się śniły. Niestety, wszyscy mają w rodzinie świadomość, że niewiele czasu mu zostało, więc jeżeli nie chcecie czytać notki o całym dramatycznym i przygnębiającym spotkaniu, to... nie zachęcam.
W przerywniku Naff w wersji rysunkowej <33 
podziękowania dla: http://larandilove.blogspot.com/ - masz talent!

Rak płuc, przerzuty na kości, na mózg... Lekarze nie chcą z tym nic robić, bo dziadek jest osłabiony po operacji na żyły. Najgorsze jest to, że gdyby przed nią zrobili dokładne badania i zdiagnozowali by, co mu jeszcze dolega, dałoby się zrobić coś, co przynajmniej przedłużyłoby jego życie, a on niestety jest już u schyłku życia. Uwierzcie, zmusić się do pójścia do takiego szpitala i zobaczyć, jak bliska osoba cierpi, to nie lada wyzwanie. Ja już zanim weszłam do środka, zalałam się łzami. Mama musiała się po mnie wracać. Zebrałam w sobie trochę siły i w końcu weszłam. Dziadek wyglądał jak pół dziadka. Najsmutniejsze jest to, że... on praktycznie nie kontaktuje. Jak nas zobaczył - owszem, cieszył się, uśmiechał się! Boże, człowiek na skraju życia uśmiechał się, a z oczu ciekły mu łzy.... wszyscy płakaliśmy. Mama, tata, ja. Poznał jednak tylko tatę. Na pytanie pani, która się nim zajmowała: "Jureczku, kto to jest?", odpowiedział ledwo, bo ledwo: "Mój syn". Płacz. Gdy spytała już zaś: "A co to za dziewczynka?". Powiedział: "nie wiem". Nie, nie bolało mnie to. Rozumiem go. Ale w momencie, gdy pani M. powiedziała: "Jak wyzdrowiejesz, to Marlenka pogra z tobą na gitarze", a on zaczął się cieszyć, jakby pamiętał, kojarzył moment, w którym na wakacje uczył mnie grać na gitarze. Mogłabym przysiąc, że jego usta otworzyły się, jakby chciał powiedzieć moje imię zdrobniale. Nie mogłam wytrzymać. On ma świadomość kim jesteśmy, ale nie może już wydobyć z głowy naszych imion. Wiecie, że mimo bólu, potrafiliśmy się razem z nim śmiać? Bardzo reagował na: Zapalimy, jak stąd wyjdziesz! Śmiał się. Widać było też odruch palacza. Wyciągał znienacka rękę do ust i zaciągał się niewidzialnym papierosem. Nie chciał nas martwić. Na pytanie: Boli cię coś? - potrząsał głową z uśmiechem, a widać było, że go boli...
Mimo wszystko najgorsze było pożegnanie. Żegnał się z nami, naprawdę. Uśmiechał się! Uśmiechał, gdy mówiłam mu: "dziadku, pogramy na gitarze następnym razem! I w kulki też pogramy!" - gdy mama mówiła: "Tato, upiekę ci ciasto" - bardzo lubił wypieki mamy. Wyciągał do nas dłonie, uśmiechał się, kiwał głową, śmiał się, dawał nam buzi...Wiecie jak się zawsze ze mną żegnał? "Żółwik!" - i wyciągał do mnie zwiniętą piąstkę. Zrobił to i tym razem. Nie mogłam stamtąd wyjść, tak samo jak tata, ale w końcu niestety musieliśmy. To mogło być nasze ostatnie spotkanie i mimo bólu, wyniosłam też z niego lekką radość. Przynajmniej się z nim pożegnałam, a jeżeli jeszcze raz będę mogła się z nim spotkać... Wezmę gitarę, którą pożyczyłam koledze. Niestety, nie odzywam się z nim, ale pójdę po nią. Nauczę się grać jakiejś piosenki, lub zagram to, czego nauczył mnie dziadek... Tak bardzo chcę to zrobić i zrobię to! Nie mogę się załamywać.
Wybaczcie za takie smęty, ale skoro blog jest o moim życiu, poczułam potrzebę napisania o tym. Już jest dobrze, ale czuję, że do końca swoich dni tego nie zapomnę.

14 komentarzy:

  1. bardzo smutna notka, ale jednocześnie jest w niej coś czego bardzo ci zazdroszczę. Ty mogłaś pożegnać się z dziadkiem, a ja niestety nie miałam takiej okazji...Wiem, że jest ciężko, ale dasz radę. Bo nawet gdy twojego dziadka nie będzie wśród Was, zawsze będzie w Waszych sercach i będzie w miejscu gdzie już nigdy nie będzie cierpiał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi z tego powodu t.t...
      I dziękuję. Z pewnością będzie tam, gdzie nie będzie cierpiał, a w naszych sercach będzie zawsze. I to jako uśmiechnięty człowiek.

      Usuń
  2. Niestety, takie życie. Też musiałam przez to przejść. Z tym, że u mnie wyglądało to tak...dziadek źle się poczuł, zrobiono badania, zawał, leżał kilka dni w szpitalu, czuł się bardzo dobrze...i tego samego dnia na wieczór odszedł.
    Sama nie wiem, nie umiem opisać tego słowami. Moja rodzina się z nim widziała, a ja nie, gdyż byłam w szkole. Miałam do siebie pretensje, bo często się denerwowałam na dziadka. Jednakże rozmowa z odpowiednimi osobami uświadomiła mi, że wcale nie byłam złą wnuczką...
    Teraz wiem, że dziadek tam ,,na górze" ma lepiej. Na pewno. Twojemu dziadkowi też będzie lepiej tam, z dala od bólu.

    Trzymaj się maleńka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam łzy w oczach. Ja także nie mogłam pożegnać się z dziadkiem, który zawsze mówił, że mam być twarda. Bardzo miło go wspominam. Nauczył mnie jeździć na rowerze. Trzymaj się Naff!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju..Naff..po tej notce (tym bardziej że słucham zamulającej piosenk-.-) strasznie chce mi się płakać..Współczuję Ci, naprawdę..Trzymaj się tam, musisz być twarda ! <3
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam łzy w oczach po przeczytaniu tego. To jest naprawdę bardzo smutne patrzeć jak, ktoś Ci bliski cierpi i odchodzi. Ja tego nie przeżyłam, więc nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo to musi boleć.
    Ja nie potrafię sobie teraz wyobrazić, żeby moich dwóch babć i dwóch dziadków zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Współ czóję... Ja miałam podobnie z Lidią ale jak się dowiedziałam ona już nie żyła :(
    Śmierć jest smutna. Trzymaj się !

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutno, bardzo.
    Dobrze, że go odwiedziłaś. Sprawiłaś mu wielką przyjemność.
    Zapraszam do nowej ocenialni.
    ocenialnia-joannas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam to ze łzami w oczach, teraz dopiero sobie uświadamiam, że mojego dziadka też mogłam stracić... Śmierć jest straszna, zwłaszcza taka długa i bolesna... Przepraszam, nie wiem co napisać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Notka strasznie dołująca..
    Moja prababcia dwa lata temu dostała udaru. Był to jej trzeci, a przysłowie, które mówi "do trzech razy sztuka" od razu przyszło mi do głowy, ponieważ jest to frazeologizm, który u mnie sprawdza się najlepiej.. Podczas kiedy ona była w szpitalu, nie pożegnałam się z nią. Bardzo bałam się jej odwiedzić głównie dlatego, że miałam jeszcze dwanaście lat, lecz wcześniej dzień przed udarem wybrałam się do niej wraz z babcią. Było to nasze ostatnie spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, aż chce mi się płakać. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji z moim dziadkiem. Mimo że teraz jest zdrów jak ryba, to przecież w pewnej chwili i na niego przyjdzie czas. Ostatnio często o tym myślę i po prostu nie mogę sobie wyobrazić jak to będzie gdy go zabraknie :( Mam nadzieję, że będziesz miała jeszcze szansę spędzić z Nim jak najwięcej czasu i że zagrasz mu na gitarze :) Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja z dziadkiem takiej opłakanej sytuacji nie miałam... A tobie szczere współczucie... a po takim spotkaniu nie otrząsnęłabym się przez tydzień...

    OdpowiedzUsuń
  12. Doskonale umiem się postawić na Twoim miejscu. Niespełna miesiąc temu odeszła moja babcia. Jednak najważniejsze jest to, żeby się nie załamywać. Aż mi łzy pociekły gdy to czytałam.. Myślę, że zainteresuje Cię książka, którą w 1000% polecam i która jak najbardziej pasuje do 'sytuacji', nawet jeśli nie lubisz takich książek (czego nie wiem), jednak warto przeczytać 'Możesz odejść, bo Cię kocham'. Pozdrawiam i mam nadzieję, że dasz sobie radę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-