środa, 27 lutego 2013

Anime?

Hej <3 Piszę do was z rana, bo okazało się, że nie mam pierwszej lekcji, a że mieszkam na przeciwko - no problemo, wracam do domu. U mnie nic ciekawego. Po wczorajszych jazdach boję się o życie ludzi. Panowie z Wordu, strzeżcie się. Zaczęłam też oglądać "Sword art online", a że dawno nie oglądałam żadnego anime, to trochę się wciągnęłam.


Nie umiem i nie lubię pisać recenzji, więc w skrócie. W SAO chodzi o przetrwanie w grze, w której zostali uwięzieni ludzie (przez świrniętego - jak mniemam - stwórcę). Giniesz w grze - giniesz w świecie ludzi. Żeby wyjść z tego świata, musisz dotrzeć do najwyższego piętra i zabić bossa. Coś jak znane nam MMORPG, tyle, że w wersji o wiele fajniejszej <33. Osobiście zakochałam się w głównym bohaterze.



Polecam OGÓŁEM obejrzeć jakiekolwiek (ale dobre!) anime. Mogę się założyć, że nie ma na świecie osoby, która znalazłaby tematykę ją interesującą, anime z najlepszą fabułą w tej tematyce i powiedziała by, że "Anime jest do tylca". Anime, mimo fanserwisu (takie tam wylewające się cycki i inne), potrafi dużo nauczyć. Czasem nawet więcej, niż bezsensowne kreskówki, które teraz powstają. Dobrym przykładem są tak zwane tasiemce (tasiemiec = coś co ma dużo odc.). Np. Naruto, Fairy Tail, One Piece itd. Gorąco polecam <3333.


I na koniec: Macie takiego tam Naffolca z misiem. Wiem, na drugim zdjęciu wyglądam, jakbym płakała. Nic bardziej błędnego! Ja bym to porównała raczej do miny: >___<.
Pozdrawiam i niestety wybieram się na "ukochaną" kalkulację z panią dyr. Jak nie usnę - będzie good.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Komiksowo.

Hej ^___^ Dzisiejszy dzień niczym szczególnym się nie wyróżniał. Zawsze jak to w poniedziałek praktyki. Na nasze nieszczęście zaczęliśmy dział o ciastach i będziemy ciągnąć go do końca roku. Nie. Nie mamy nic do ciast. Po prostu cała klasa zgodnie z nauczycielką sądzi, że... że się nie najemy. Ja dodaję: Że się roztyjemy. Czujecie jeść cały czas w poniedziałek kilogram ciastek, blachę ciasta i inne słodkości? Ja nie. A propos. Dzisiaj nasza grupa robiła pierniczki z glazurą. Glazurę dali mi w wielkim słoju do domu. Co ja z nią zrobię? O___o
A tak z innych rzeczy. Zaczęłam kontynuować stary komiks za czasów gimnazjalnych. Minęło jakieś... 5,4 lat/a odkąd ostatnio go rysowałam. Różnica w rysunkach jest powalająca, ale frajda i głupota - dalej ta sama!


Rysunki nie po kolei. Takie tam luźne bazgroły. Dawno nie rysowałam, ale powoli się w to wkręcam. Tak poza tym, to myślę, żeby przeczytać wszystkie stare opowiadania z moich pudełek. Jutro mam jazdy w Zielonej Górze, a więc w Wordzie będę miała mnóstwo czasu. Ach, co do jazd. 6 marca egzamin praktyczny! Na razie jakoś nie bierze mnie strach (i tak nie zdam). Tak poza tym muszę go chyba przełożyć. No, cóż. Bynajmniej jutro pobudka o 5 nad ranem.

niedziela, 24 lutego 2013

Wspominanie...

Hej! Jestem w bardzo dobrym humorze, dzięki waszym ostatnim komentarzom ^___^ poznałam kilka ciekawych blogerek, wzbogaciłam się o nowe blogi do czytania... to naprawdę cudowne uczucie <3. Nic, tylko pisać dalej! Dziękuję też moim stałym czytelnikom. Cieszę się, że jesteście ze mną tak długo i mam nadzieję, że będziecie do końca! Dzięki poprzedniej notce, zrodził się we mnie pewien pomysł dotyczący spamu, ale zanim powstanie, muszę go dopracować ;)) A tymczasem o wczorajszej nocce...







Nakupowałyśmy ciastek korzennych, zrobiłyśmy pizzerinki (wersja własna z kotletami i innymi dziadostwami), oglądnęłyśmy X-Factor i w sumie plan był taki, że mamy oglądnąć jakiś film albo bajkę, ale skończyło się na tym, że ściągnęłam z szafy stare pudełka z opowiadaniami z młodych lat i dorwałyśmy: w pierwszej kolejności nasze gimnazjalne opowiadania pisane na kartkach o Naruto, a potem moje stare opowiadania o wymyślonych przez nas czarodziejkach (gdy miałyśmy manię na Czarodziejkę z księżyca). Nie można zapomnieć o komiksie związanym z tymi czarodziejkami. Mimo wszystko w jakiś sposób choć były trochę głupie, to były... śmieszne i dzięki nim na sercu robiło się cieplej. Kiedyś to były czasy...
Skończyłyśmy gdzieś o 2,3 w nocy. A potem na siłę poszłyśmy spać przed 5 nad ranem. Nocka udana - jak zawsze! <333

sobota, 23 lutego 2013

Gdzie się podziali?

Hej. Naff po małej drzemce znowu powraca, by nawiązać do pewnej rzeczy. Ostatnio Asmilla przyuważyła, że "reklamuję się na blogach". Tak. Zupełnie jak nie ja. Ale wiecie? Coraz mniej z tych osób, z którymi jestem tu od początku, pisze cokolwiek na swoich blogach, cokolwiek komentuje, a to właśnie te osoby sprawiały mi największą przyjemność. Czuję pustkę na bloggerze i na Naffowie. Wszystko zaczęło się od Optymistycznej, która odeszła ze sfery blogowej (mam nadzieję, że szybko wróci!). Szukam nowości, szukam nowych, ciekawych blogerów, z którymi mogę porozmawiać. Nie zostawiam chamskiego spamu, tylko piszę o tym co widzę, co czuję i zwyczajnie jak zawsze zostawiam pod tym swój link. Mam nadzieję, że w niedługim czasie, sytuacja trochę się zmieni. A wy, kochani, jesteście wciąż z Naff'em? t.t


Tak w przerywniku. Ostatnio wędrowałam po YT i znalazłam ok. roczny filmik, który zrobiłam z Niku przy robieniu ciastek. To tak a propos dzisiejszej nocki. Tym razem, będziemy robić pizzę <33

Tak poza tym... Czy nie sądzicie, że w blogowaniu o to właśnie chodzi? Jak widzę niektóre "gwiazdy" blogowe i ich rzadkie komentarze na blogach innych typu: "fajne", albo ":)" pisane na odpierdziel, jak widzę ten denny spam "Wejdź do mnie", "Obserwacja za obserwację?" i to, jak się niektórym domniemana, blogowa "sława" przewraca w tylnych aspektach osobowości, to... to zwyczajnie tracę wiarę w blogerów. Mi nie chodzi o ilość i jakość. Mi chodzi o was, o blogi. Mam gdzieś popularność, za którą tak wszyscy pędzą.

Boska piżama Naff'a, na dobry początek dnia.

piątek, 22 lutego 2013

Pożegnania bolą...

No i stało się. Aruś musiał jechać już dzisiaj, ze względu na wczorajsze nieprzyjemności związane z telefonami od jego rodziców. Kto mi teraz będzie ustawiał buty, gdy rzucę je na środek przedpokoju? Kto mnie będzie irytował tekstami: "Nie kochasz mnie już"? Kto będzie robił za niejadka? Kto będzie strugał wariata i klękał w mieście udając oświadczyny? Kto mnie będzie podnosił do góry tak, że mi cała krew z głowy odpłynie? Kto będzie robił za moją przytulankę? Ach, a propos przytulanek. Na własne życzenie, Aruś popryskał perfumami mojego misia. Jak weszłam do pokoju, myślałam, że umrę z rozpaczy...


Zdjęcie z wczorajszego dnia. Zastanawiałam się, jakbyśmy wyglądali jako para okularników. Tak, mam okulary, aczkolwiek zepsute (nie mają jednego szkiełka) i korektę tylko na pół prawego oka - mam astygmatyzm *Naff=Mutant*. Efekty takie jak widać na zdjęciu <33
Udało nam się wczoraj oglądnąć kilka ciekawych filmów. Np. Stary, dobry "Król Lew 2" i oczywiście nie obeszło się bez wycia: "Nie jest już jednym z nas" oraz "Miłość drogę zna". No i film o tytule "Most do Terabithii" - oglądałam go kilka razy. Bardzo go lubię, ze względu na dziecięcą fantazję w nim zawartą <33.


No i nie obeszło się bez kawy i popcornu. Kawa z własną bitą śmietaną.
Będę tęsknić za tym słodkim lenistwem i czasem spędzanym z Arusiem, ale mimo to Naff wie, że jest silna i wytrwa jeszcze te kilka lat! Nie lubimy się poddawać, prawda?!

czwartek, 21 lutego 2013

Bambus.

Hej. O dzisiejszym dniu nie ma co za dużo gadać. Niedługo Aruś wyjeżdża, więc trzeba maksymalnie wykorzystać czas, kiedy jesteśmy ze sobą. Niedługo czeka go matura, więc możliwe, ze spotkamy się dopiero po niej. Staram się nie załamywać i zbieram w sobie siły. Warto znów na niego czekać!


Ostatnio w Biedronce pojawiły się małe, cudne bambusiki w doniczkach. Strasznie mi się spodobały. Aruś kupił jednego i podarował mi go. Jestem szczęśliwa *___*  Nazwaliśmy go: Stefan Bambus Alfred. Mamo, będę o niego dbać! Nie jak o resztę moich kwiatów, których nie podlewam.
No. To zabieramy się za małą filmową sesję <333.

środa, 20 lutego 2013

The Lion King!

Mieliście, bądź macie swoją ulubioną bajkę z dzieciństwa, do której chętnie powracacie? Ja mam. Jedyna taka, którą mogę oglądać tysiąc razy i mi się nie znudzi. Znam wszystkie kwestie ze wszystkich części, zawsze płaczę na tych samych fragmentach i wyję piosenki z niej na cały głos. Tak naprawdę trudno jest ze mną wytrzymać przy tej bajce!


Tak, moi mili, jest to Król Lew <33. Wczoraj pomęczył się przy nim ze mną Aruś. Jest chyba jedyną osobą, która ze mną wytrzymała i nie załamała się psychicznie! A Wy macie swoją ulubioną bajkę, do której chętnie wracacie?


I małe odejście od tematu :3. Aruś i Naff w raz z popcornem. 
Notka dzisiaj niestety krótka, bo czas ruszać do matmy. Jutro poprawa z Planimetrii, a póki jest Aruś, to trza korzystać z jego umiejętności matematycznych! Bywajcie.

wtorek, 19 lutego 2013

Na spacerze.



Zdjęcie ze wczorajszego spaceru. Pilnowaliśmy Fada, więc trochę go wyganialiśmy po parku ;33.
Dzisiejszy dzień był zaś niezbyt fajny. Źle się czułam, matematyczka jechała mi po życiu (wstawiła mi pałę za uśmiech, który ją wkurzył), listy na poczcie podrożały i wszystko było przeciwko mnie. Ale dzięki Arusiowi, zły humor szybko przeszedł. Dochodzi 3 w nocy. Trzeba się zbierać, bo jutro w końcu do szkoły. Więc branoc, dzieciaczki~!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Grzaniec.

Love Tag już w drodze. Przy 6 próbie, rozładował nam się aparat, a więc jutro po naładowaniu nagramy go jeszcze raz. Mam nadzieję, że tym razem nic nam nie stanie na drodze ;)).
Wieczorem na pocieszenie, zrobiliśmy sobie grzańca i urządziliśmy małą, acz wyborną kolacyjkę.


Na ogół nie było straszne. Cudownie pachniało - to przede wszystkim. W kuchni unosił się zapach goździków i cynamonu. Smakował mi średnio, bo piwa nie lubię, ale rodzice się zachwycali :))


No i cała kolacja w komplecie. Grzaniec, gyros, mój chleb serowo-ziołowy i ciasto z jagodami mamy, które Aruś właśnie dojada. Później krótka nauka na jutrzejsze praktyki (Sprawdzian z ryb :O) i no, cóż. Czas szykować się do spania, bo jest dosyć późno. Rano chyba nie będę żyła. Bywajcie~! 

niedziela, 17 lutego 2013

Ziemniaki czy marzenia?

Jak już mówiłam, to był ostatni dzień mojego obżarstwa. Przyszła Niku i razem w trójkę, zrobiliśmy ogromną michę frytek. Było zabawnie, nie powiem.


Teraz wyobraźcie sobie takie 3 sępy siedzące i obierające ziemniaki. Tak, to my. Przynajmniej szybko nam to zeszło. Z tekstami Arusia i Niku? Zawsze.
"Wybierasz marzenia czy ziemniaki?!" czy chociażby: "Jesteś gotowy oleju?", "Nie, jeszcze nie doszedłem". Albo rozmowa na temat rasistowskiego ryżu, gdy Naff wyskoczyła "Żarcie jest RASISTYCZNE XD".


Dużo też wspominaliśmy razem z Niku. Oglądałyśmy nasze stare rysunki z podstawówki, wspominałyśmy opowiadania potterowskie... jedno z nich (moje!) wciąż istnieje! I jest tak głupie, że czytając je, leżałyśmy ze śmiechu ;)) o dziwo ludzie je jednak lubili <<klik>> ...A tak w sumie, to zrobiliśmy duuużo zdjęć!





I tak to właśnie było. Potem jeszcze odprowadziliśmy Niku i to był w sumie koniec naszych przygód. 
O tym co się działo dzisiaj, trochę później ;3.

piątek, 15 lutego 2013

Walentynki.

Co prawda z małym opóźnieniem, ale lepiej późno, niż wcale ;) - czyli o wczorajszych Walentynkach w małym skrócie. Co tu dużo mówić? Szkoła mnie wczoraj kochała! Nawet w Walentynki miałam szczęśliwy numerek <3. Na dodatek podczas wszystkich przerw był ze mną Aruś. Biedaczek męczy się i chodzi do niej ze mną...


Tak, musiałam. Kocham Rafaello i najchętniej wykupiłabym całą ciężarówkę z nimi, gdybym miała pieniądze.   Dostałam je od Arusia i umilały mi wczoraj przepisywanie zeszytu z niemieckiego. No, oczywiście to nie był jedyny prezent!


Na moje własne życzenie, Aruś zrobił sphagetti. Było pyszne *___*, choć smakowało, jakby miało w sobie krewetki (nie narzekam!). Do tego czerwone wino, świeczki, płatki róż, muzyka. Cudowna i wymarzona romantyczna kolacja walentynkowa <333. A wy jak spędziliście Walentynki?

czwartek, 14 lutego 2013

Muffinkowo!

Udało się! Mój szaleniec jest już u mnie i aktualnie siedzimy nudząc się. Przy okazji. Jest 1 w nocy, a dziś walentynki! Z tej okazji postanowiłam zrobić dla moich najbliższych babeczki <33 Specjalne dla Arusia, dla rodziców i koleżanki (za zrobienie paznokci). Dziś, przy okazji dostałam cudowny, wymarzony, walentynkowy prezent od rodziców, a mianowicie foremkę silikonową z wgłębieniami w kształcie serduszek *___* jestem w niebo wzięta! Oczywiście musiałam je od razu wypróbować!

Świeżutkie, nowe i pachnące <33

Po wyjęciu z formy - babeczki potrójnie czekoladowe! Osobiście polecam, aczkolwiek od siekania czekolady strasznie bolą palce xP. Jeżeli ktoś chce przepis - zapraszam.


Trochę dziwnie przystrojone, ale przynajmniej była frajda z barwieniem bitej śmietany. Te z pierwszego obrazka są dla koleżanki, a z drugiego dla Arusia. Miało wyjść lepiej, ale wyszło jak wyszło -^___^- ważne, że od serca <3! Cóż, jutro na 8, więc trzeba się powoli zbierać. Wesołych Walentynek <33333!

środa, 13 lutego 2013

Nieprzyjemny dzień.

Hej, tu nocny Naffek (zamiast Marka). Nie mogę usnąć, a jutro mam na 10, więc nie będę się stresować. Pominę już to, że po raz kolejny staję przed sytuacją: "Przyjedzie, czy nie przyjedzie" i zamęczam tym swoje myśli. Tak. Moim i Arusia odwiecznym problemem jest to, że jego rodzina nie za bardzo chce go do mnie puszczać. Raz szaleniec chciał wyskoczyć przez balkon i uciec na autobus, boję się więc, co wymyśli teraz.
Dzień na ogół niezbyt miły. Nieprzyjemne sytuacje, nerwy, masa kartkówek, szara pogoda, zimno...

(jakość trochę "niemrawa", bo telefonowa)

Pamiętacie ten stary, dobry przepis na dobrą ściągę? Dzięki niej, nie upadłam na kartkówce z fizyki. Reszta zaś poszła trochę gorzej. Chyba czas się wziąć do roboty.
A tak jeszcze ze spraw klasowych. Strasznie, ale to bardzo okropnie wściekłam się dzisiaj na moją klasę. Naszej Gosi, która mieszka teraz w Anglii, zmarł tata. Nasza klasa bezczelnie wykorzystała pogrzeb do tego, by skrócić sobie lekcje i pójść do domu. Radość na ich twarzach i teksty: No, wy pójdziecie na pogrzeb, a my do domu i ok - gotowały się we mnie niczym wrząca woda w czajniku. Jak można tak postąpić? Ktoś cierpi, a inni wykorzystują tą okazję do ucieczki? Szczyt chamstwa. Po raz kolejny zwątpiłam w ludzkość i w moją klasę. Bynajmniej ja, Luśka i Wiola razem z wieńcem (na który część klasy się złożyła), poszłyśmy na pogrzeb. Zaskoczyły mnie też dwie dziewczyny z naszej klasy. Podziwiam je i dziękuję w sercu, że okazały się ludzkie. Wiedzą co to znaczy kogoś stracić.
Pogrzeb to straszne zdarzenie. Widzieć, jak bliska tobie osoba płacze i cierpi... same w trójkę ryczałyśmy, tuląc Gosię. Nie lubię patrzeć na cierpienie.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Szafa Naffa!

Witam was, moi drodzy. I tak oto z pełnym opóźnieniem, otwieram projekt: Szafa Naff'a! O dziwo, tylko gdy wstawiłam dwie pierwsze bluzki, jakaś pani kupiła jedną ode mnie. Jestem dumna! Zarobiłam 10 zł! Tak więc zainteresowani, proszeni są o klikanie i wbijanie na: http://naffiel.szafa.pl! A tak poza tym, mój jedyny outfit naffowy na szafie, został okrzyknięty zakałą zakolanówek. Hmm. Cóż. Albo to ja nie mam gustu, albo to szafowicze mają inny gust. Bynajmniej od chamskich komentarzy, zrobiło mi się naprawdę przykro. Rozumiem konstruktywną krytykę, ale nie chamstwo. Coraz mniej mi się tam podoba i... coraz bardziej wątpię w porządne zachowanie rasy ludzkiej. Wygadani tylko w internecie.
...A tak z rzeczy typowo codziennych. Powiedzmy, że dziś moim jedynym posiłkiem jest pizza.


Dzisiejsza pizza z praktyk - ha, sama wyrabiałam ciasto - i własnoręcznie wyciskany sok z pomarańczy. Fakt, czasami mamy na praktykach coś ambitnego. Niestety, teraz zaczyna się dział o ciastach i jak my się najemy?! Oczywiście to nie był koniec pizzy. Wpadłam na nią także do Niku. Przy okazji powspominałyśmy stare, zeszytowe czasy. W jej brudnopisie znalazłam króliczka, którego narysowałam kiedyś w gimnazjum ^___^ 
Oprócz tego, załatwiłam z Wiolą wakacyjne, czerwcowe praktyki. Będziemy pracować w hotelu w naszym mieście. Nie chciałam wyjeżdżać gdzieś dalej, tylko ze względu na trudności w kontaktach z Arusiem. Wiem, jestem dziwnym człowiekiem, ale dla niego zrobię wszystko.
PS. Ważą się losy jego wyjazdu. Mam deja vu. Chyba umrę, jak nie spędzę z nim Walentynek.

niedziela, 10 lutego 2013

Mała zapowiedź.

Na moim weekendzie, oddałam się całkowitemu lenistwu. No, może moja noga powinęła się o dom Niku, ale na ogół siedziałam u siebie, spałam, rozmawiałam z Arusiem i wkurzałam się na szafa.pl. Chciałabym już powstawiać rzeczy na sprzedaż, a tymczasem ani widu, ani słychu o moim przelewie. Poza tym dla mnie wpłacanie 9 zł na ich konto, to bzdura. Widać, jak chcą zarobić na ludziach...


Mała zapowiedź projektu o tytule: Szafa Naff'a ;33. Jak widać - dosyć kolorowo i barwnie. Teraz tylko pozostaje mi czekać i ustalać ceny. Więc bywajcie, kochani. Naff idzie sprzątać i uczyć się.
PS. Aruś przyjeżdża już we wtorek bądź w środę!!

sobota, 9 lutego 2013

Już lepiej!

Dziękuję kochani, za ostatnie słowa otuchy pod notką. Tak, tak, Naff długo się nie załamuje i rusza do akcji! Już ruszyłam do szafy i zaczęłam przewracać ciuchami. Niestety mam alergię na kurz i trochę na tym cierpię, ale czego się nie robi dla wyjazdów do Arusia. Dziś moje konto na szafie oficjalnie zacznie działać :3. A tymczasem prasuję, robię zdjęcia i przerabiam.
Wczorajszy dzień dosyć ciekawy. Nawet się cieszę, że weekendy będę miała wolne. W końcu dogram resztę wyzwań, pośpię do późna, poleniuchuję i nie będę musiała niszczyć psychiki przez głupie plotki i problemy z brakami. Cieszmy się! W końcu poczułam odrobinę wolności. Nawet złożyłam wczoraj wizytę Luśce i Niku! Efekty? Szalone!


Sweet focie, jak to zawsze z mamą Niku! Wczoraj pierwszy raz na nogach miałam tak wysokie obcasy (patrz: nogi Niku). Myślałam, że się zabiję, chociaż biorąc pod uwagę późniejsze tańce Gangnam style'a... to raczej wtedy mogłam się zabić. Ogółem oglądałyśmy płytę ze studniówki Niku ^___^. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy oglądnę płytę Arusia i kiedy będę miała własną!

Jeszcze jedna sweet, zbliżeniowa fota.
...A to mały brzdąc, którego poznałam u Luśki <3 - Rafik!

Planów na dzisiaj nie mam. Może przejdę się do kogoś w odwiedziny, może coś upiekę (bo mam dziś na to ochotę), może poczytam, poleniuchuję na pewno. Długi dzień.

piątek, 8 lutego 2013

Praca, praca i po pracy.

Naff wczoraj nie pisał, ze względu na stan psychiczny w którym znajdował. Wiecie, inwentaryzacja w pracy i te sprawy. W samych fajkach braków wyszło na 3000 zł. Moja wypłata wynosiła 290 kilka zł, podzielili to na 790 zł do spłaty dla każdej - podkreślam, że pracowałam z Wiolą tylko na weekendy i zarabiałyśmy o wiele mniej niż dziewczyny na tygodniu. Nie mogłabym tego spłacić. Powiedziałam wprost: Powiedz mi, czy mnie zwalniasz (koleżanki wystarczająco dużo się naprodukowały, więc podejrzewałam, że tak będzie), jak nie, to to odrobię, jak tak, to zabierz mi całą wypłatę. Zaczęło się owijanie w bawełnę i głupie gadanie. Zostałam zwolniona, a w sumie to po prostu skończyła mi się umowa. Jaki był powód? Błahy. Nie do końca dla mnie zrozumiały. Z tylnego aspektu osobowości wzięty.

(obrazek może nie tematyczny, ale jakoś pasuje mi do sytuacji)

 Ponoć gdyby się Wiola nie zwolniła wcześniej, odpadłybyśmy razem. Tyle, że ona zaoszczędziła honoru, a ja robiłam sobie głupią nadzieję. Na koniec do szefowej, która powiedziała: Mam nadzieję, że miło ci się pracowało, rzuciłam: Nie zawsze, ze względu na plotkujące koleżanki, które sądziły, że razem z Wiolą kradniemy pieniądze. Tak, kochani. Człowiek nie powinien na ogół zbyt wiele wysiłku wkładać w pracę. Trud, sprawiedliwość, znoszenie plotek itd. itp. Wszystko prowadzi donikąd. Wróciłam do domu z płaczem. Ale nie z powodu opuszczenia pracy, a dlatego, że od tej pory jestem spłukana, wiszę mamie sporo kasy za wyjazd do Arusia i nasze spotkania będą się odbywać teraz o wiele rzadziej. Rzadko dostaję od kogoś pieniądze, a gdy pracowałam, wszystko szło na wyjazdy. Nie mam pojęcia jak to będzie, jestem w dużej kropce. Póki co się nie poddaję i szukam rozwiązań w internecie. Jutro otwieram konto na szafie.pl. Może akurat pozbędę się kilku ciuchów. Może znajdę nową pracę? Może zacznę sprzedawać mangi na allegro? Boję się, że naprawdę długo możemy się nie zobaczyć, a może macie jakiś pomysł na szybki zarobek? 
Ogólnie wczorajszy dzień nawet w szkole nie był za ciekawy. Zarobiłam combo jedynek, byłam zmęczona, chora, obolała i nawet pączek nie przyniósł mi szczęścia. Dzisiaj jest lepiej. Głowa do góry, Naff!

środa, 6 lutego 2013

Sphagetti? Czemu nie!

Witajcie! Pisze do was odrobinę połamany, ale wciąż żyjący Naff.  Dzisiaj mój pierwszy dzień szkoły od tygodnia i... już zwichnęłam kostkę na w-fie. Uwielbiam skoki wzwyż, tak, uwielbiam. Oprócz tego trochę bierze mnie choroba po powrocie. Katar, gardło i te sprawy...
A teraz prosiłabym was o głosy w konkursie u Oli <333 <<<KLIK>>> Jeżeli uważacie, że Naffowo choć trochę zasługuje na wygraną, to bardzo bym prosiła! Kieruję do ankiety po prawej stronie, prawie na samym dole!

To jest jeden z moich ostatnio najbardziej lubianych zeszytów <33 Dostałam go od Noriko. Kocham małe naklejki i dopiski w nim *___*. Ten obok na zdjęciu nawet mnie zainspirował. W końcu niedługo Walentynki. Zaczęłam się zastanawiać, co moglibyśmy zrobić w nie z Arusiem i... dzięki temu tekstowi stwierdziłam, że zrobimy sobie małą kolację w domu we dwoje, z tym, że mój mistrz kuchni zrobi sphagetti -^____^- A wy macie jakieś plany na Walentynki? Co uważacie o tym święcie?

wtorek, 5 lutego 2013

Zlepek z pobytu u Arusia.

Wróciłam. W szkole ponoć pojawiło się gadanie i rozmyślanie gdzie to się podziewam. Moja nauczycielka z matmy się za mną "stęskniła" ;(( (tak, tak). Żałuję, że muszę wracać do szkoły, ale jak trza, to trza. Przy wolnej chwili będę musiała dograć wyzwania, ale to dopiero jak nadrobię zaległości w szkole.
Zrobiłam mały zlepek zdjęć z wyjazdu do Arusia <33. Do tej pory widzieliście i czytaliście tylko o studniówce, teraz czas na całą resztę!


Jak widać, mieliśmy kilka cudownych sesji zdjęciowych, zabawy ogniem, suszenie paznokci suszarką itd. itp. Jednymi słowy: było ciekawie. Nigdy jednak nie zapomnę naszego kościoła. Dzień po studniówce o 18 teoretycznie mieliśmy wybrać się do kościoła. A gdzie poszliśmy? Do McDonalda, czcić frytki. Przy okazji spotkaliśmy koleżankę Arusia z klasy. "O, co tu robicie?", "A, właśnie jesteśmy w kościele i się modlimy", "Wy też?" XDD. Widać wszyscy myślimy podobnie. Ave McDonald!
Wyjazd jak zwykle był wspaniały. Jak dobrze pójdzie, Aruś pojawi się u mnie już za tydzień! Nie mogę się doczekać!
...A tymczasem padnięty Naff idzie się trochę przespać, a potem czas wrócić do lekcji.

niedziela, 3 lutego 2013

Studniówkowo.

Hej~! Już od razu na wstępie daję znać, że biorę udział w konkursie u Oli. Napisanie o tym w notce było wymogiem brania w nim udziału. Przy okazji pozdrawiam Olę i życzę jej powrotu do zdrowia.
Wczoraj jak już mówiłam, byłam na studniówce Arusia. Przyznaję, było super, mimo początkowych nerwów związanych z psującą się prostownicą i brakiem czasu na przygotowania. Nagle też jakimś dziwnym trafem zaczęły mi na raz wszystkie tipsy odpadać i zapomniałam kilku rzeczy. Tak. Los bardzo lubi uprzykrzać mi życie przed  imprezami.


Pominę to, że kilka minut przed rozpoczęciem, biegliśmy do ABC po gumy w deszczu. Przez to moje włosy straciły loki i stały się sztywno falowane.
Tak jak mówiłam, klasa Arusia zaliczyła wpadkę - w tym i my. Pomyliliśmy dłoń i nie zrobiliśmy obrotu mrucząc do siebie: "Kij z tym!", a oprócz tego było kilka klasowych wpadek i muzyka za wcześniej nam się skończyła! Przynajmniej było śmiesznie.
Z innych rzeczy. Naff i Aruś byli zdecydowanie królami parkietu! Kamerzysta nieźle z nas targał :3 mieliśmy też kilka sesji zdjęciowych - chociażby z parasolką na kolumnie. Wstawię, jak już Aruś je będzie miał na płytce. Pominę spijaczonych ludzi i gościa, który będzie śnił mi się po nocach. Kisiel ciągle chodził i wył na całą salę: Jeszcze jeden i jeszcze dwa! - i wywracał się o śmietniki, rzygając tęczą.


Było zabawnie, choć zauważyliśmy, że niektórzy ludzie z piciem rzeczywiście nie znają umiaru. Bynajmniej bardzo polubiłam klasę Arusia -^___^- oddałabym moją za jego.
Niestety, to już koniec. Za rok moja studniówka, a tymczasem już jutro muszę jechać do domu. Miałam już dzisiaj, ale teoretycznie "zaspaliśmy" i trochę nam się dostało. Bywajcie kamraci! Całościowe zdjęcia może i niebawem <33

sobota, 2 lutego 2013

W McDonaldzie.

Hej. Jest dokładnie 1 w nocy. Aktualnie jesteśmy po małej drzemce. Małej? Spaliśmy od 18 do 00:30! Chyba czeka nas bezsenna noc ;)) A tak z innych nowości. Trafiłam do zakładki "Najlepsi" na ocenialni http://krytyczniie.blogspot.com. Nie powiem, jestem zaskoczona, bo spodziewałam się ostrej krytyki, ale bardzo mnie to cieszy -^___^- dziękuję!
Zastanawialiście się kiedyś, co robią ludzie dzień przed studniówką? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, dlatego w raz z Arusiem poszłam do McDonalda. Siedzieliśmy tam od 8 do 12. Cóż, przynajmniej wifi było!


Na nasz posiłek czekaliśmy aż do 10:30. Potem, po porze śniadaniowej w McDonaldzie wszyscy rzucili się do kasy. Żeby było ciekawiej, razem z Arusiem oglądnęliśmy McDonalda od kuchni na tablecie :33. Pominę spanie na stole.
A propos. W dniu dzisiejszym, 2 lutego mija mi i Arusiowi 10 miesięcy. Wciąż nie mogę się nadziwić, że ze mną wytrzymuje. Oby do kwietnia!

piątek, 1 lutego 2013

Sushi powraca.

Hej :3. Obiecałam sobie, że napiszę coś na Naffowie przed sobotnią studniówką, więc jestem i piszę, choć Aruś próbuje mnie wszelakimi sposobami zdekoncentrować. Zaraz mnie chyba załaskocze na śmierć. Pomijając. Wczoraj byłam na zaledwie drugiej (swojej drugiej) próbie generalnej poloneza i szło mi nawet dobrze, jednak razem z Arusiem mamy dziwne przeczucie, że coś nie wypali :D (i nie mamy na myśli siebie).


Nasze ostatnie, krakowskie sushi brane na wynos <333. Wygląda tak prosto, a było takie pyszne. Jak będziecie w Krakowie, wpadajcie do galerii krakowskiej i do Miyako sushi!
Nasze dni są dosyć spokojne. To chodzimy po mieście, to oglądamy jakieś anime, jemy co nam wpadnie w dłonie, śpiewamy, gramy w dziwne gry. Sielskie życie. Dopiero jutro się zacznie.
Wiem, notka krotka, ale nie stać mnie dziś na nic więcej. Pozdrowienia, kochani!