sobota, 29 września 2012

Laleczki.

Podróżując po internecie, natknęłam się dziś na kilka blogów o tematyce... Lalek. I to nie byle jakich. Jeszcze nie zdążyłam się zorientować o co z nimi chodzi, wiem tyle, że jednym z ich rodzajów są lalki zwane "pullip" i... że oprócz ciał, włosów i innych tego typu rzeczy, można dla nich kupić malutkie jedzenie, ubranka i inne. Sami zobaczcie :))




O ile mnie pamięć nie myli, istnieją też lalki o nazwie "dollfie". Tyle, że dolfy są już większe, mają inne proporcje głowy w stosunku co do ciała i inne oczy. To taki poważniejszy tryb lalkarstwa, z tego co widzę. Przy okazji miałam styczność z kolekcjonerem takich lalek w Polsce. Na żywo - robią wrażenie! Jak dla mnie, mimo wszystko słodsze są laleczki pullip :).

Dollf :)

Z tego co widzę... wszystkie takie laleczki, ich części ciała, ubranka i akcesoria, są... STRASZNIE DROGIE! Chciałabym sobie kupić coś takiego, ale niestety... chyba mnie nie stać.
      A co do mojego dzisiejszego celu.... zdałam egzamin :DD! (tylko w cudzysłowie!). I idzie mi coraz lepiej! Robię od 2 do 4 błędów, w tym 2 - jest na zdanie!


To teraz idę świętować, sprzątając pokój i wziąć jakąś tabletkę na ból głowy.
A jak mi się naładuje bateria od Nikon'a, zmierzam na spacer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-