Kiedy byłam w domu, tak naprawdę niedużo się działo. Większość czasu pochłonęło mi pisanie i robienie prezentów dla "jednej takiej". Mało siedziałam z rodziną, mało jadłam, chyba, że słodyczy, bo te to kilogramami. Ze znajomymi też jakoś szczególnie często się nie widywałam, ale z tymi najcenniejszymi widziałam się chociaż raz.
Zarówno Elis, jak i mnie podobało się przebywanie w rodzinnym mieście. Ona mogła polatać bez smyczy po podwórku, poznać nowe psy, z którymi hasała po parkach, ja mogłam czytać książki przy świątecznych lampkach i rozkoszować się klimatem mojego pokoju. Nie chciało mi się wracać do Wrocławia, ale gdy już tu trafiłam, poczułam, że to miejsce też bardzo lubię. Gdyby można było być w dwóch miejscach równocześnie...
1. Naff z roztrzepanymi falami, które dzień wcześniej były lokami - widać je na następnych zdjęciach. 2. Zdjęcie z Luśką, która wypróbowała na mnie swoją lokówkę. Nareszcie coś trzymało mi się na głowie. 3. Zdjęcie z Krawcem, z którym nie widziałam się od wakacji. Tyle się zmieniło!
1. Elis, która śpi na kolanach mamy i wygrzewa się w aucie na słoneczku. Specjalnie wstałam o 7, żeby pojechać do Wrocławia pociągiem, ale wagony były tak zawalone, że tata uznał, iż odwiedzie mnie autem. 2. Spotkanie z Lunatyczką. Raz widziałyśmy się na zakupach, raz latałyśmy z psami po zalewach i parkach. 3. Czekotubka z Lunatyczką w galerii. Bo nigdy jej nie próbowałam!
Do Wrocka przyjechałam głównie na Sylwestra. Nie mieliśmy z Arusiem konkretnych planów na spędzenie go, byliśmy strasznie rozleniwieni. Jednak ostatecznie kupiliśmy paczkę chipsów, alkohol, zrobiliśmy sobie obiad, nastrój świeczkami, oglądaliśmy Full Metal Alchemist i tak siedzieliśmy do godziny 22. Śpiewaliśmy, słuchaliśmy muzyki, a Naff jak to Naff, tańczyła z butelką wina na łóżku. Biedna Elis, nie wiedziała co się dzieje.
W tym roku postanowiliśmy odliczać czas pod sceną. No, dobra, nieopodal sceny, bo miałam szampana w plecaku, którego wymacał ochroniarz. Tak naprawdę zawsze tam chodzimy, ale nigdy nie spędzamy tam czasu aż do północy. Uznaliśmy, że rynek będzie w tym roku bezpieczniejszy, bo nie chciałam już dostać petardą w tyłek na wyspie słodowej. Tramwaje wrocławskie jak zwykle wesołe. Jakiś pan zagadał do mnie i nazwał księżniczką. Kilku ludzi w tramwaju życzyło nam szczęśliwego nowego roku, jacyś panowie zaczepiali nas i trąbili w naszą stronę, pan Żul powiedział, że specjalnie dla nas zatańczy w Bananie (klub we Wrocku). Młody gość na wózku przejeżdżał przez tłum, spojrzał na mnie i powiedział, że starczy miejsca na jego kolanach. Spotkałam koleżankę z podstawówki obok sceny! Było wesoło.
Linie po północy oczywiście przeciążone, ręce zamarzały, szliśmy do domu na piechotę. Śpiewałam jakieś dziwne piosenki na pół okolicy Sky Towera, żeby się rozgrzać. Na szczęście nikt nie był trzeźwy i nie zwrócił na to uwagi.
Wielu rzeczy nie pamiętam, zasnęłam o 3 i jedyne co kojarzę to to, że Sylwester minął za szybko i w ogóle go nie poczułam. Witaj, roku 2016!
1. Aruś i Naff w tramwaju. I ten moment, kiedy zapominasz z domu okularów i czujesz się dziwnie, patrząc na cokolwiek. 2. Naff i Aruś po powrocie. Tacy zmęczeni.
Elis, która chyba smuta z powodu tego, że już nie ma tak wiele miejsca w domu do biegania. Przez całego Sylwestra była dziwnie zmęczona.
Rajstopy, które kupiłam z rok temu, a dopiero teraz wpadłam na to, żeby je ubrać. Oczywiście już zdążyła mi je podrzeć Elis.
Różdżka od Arusia, który próbował poprawić mi nastrój. Cieszyłam się jak dziecko.
Peppero zawsze spoko.
Chipsy, Milka, amerykańskie słodycze od taty Arusia. A i tak prawie nic nie zostało zjedzonego!
Oglądanie Full Metal Alchemist
Świeczki o zapachu leśnych owoców, robiące klimat. Do dziś ładnie pachnie nimi w pokoju!
Naffrusie obok sceny. Mam wrażenie, że roku na rok jestem coraz bledsza na tych zdjęciach. No, ale czerwone poliki i nos się zgadzają.
Nie wiem co to za miny, ale i tak lubię to zdjęcie.
Wrocławski tłum po północy. Flary, światła i całujący się ludzie.
Spodziewałam się niezłego pokazu fajerwerek, a było tak marnie, że to aż boli.
Nie mniej jednak, w tym roku zdjęcia były bardziej udane. Chyba zawdzięczam to światłą sceny.
Bum! Niech Wrocław baluje!
W Nowym Roku chciałabym Wam życzyć... zapewne tego, co wszyscy. Aby był udany, aby chociaż część z postanowień noworocznych została spełniona, zdrowia - to przede wszystkim, bo bez zdrowia nie ma niczego, miłości - ważna rzecz, pogody ducha - depresji mówimy nie, jak najmniej zawodów i cierpienia - choć wiadomo, że nie zawsze wszystko się uda, spełnienia marzeń i wiary w to, że zawsze będzie lepiej, bo tylko wiara utrzymuje człowieka przy życiu.
Ja nie wymagam niczego od 2016 roku. Planów noworocznych też nie mam, chyba, że chodzi o te pisarskie. Jednak miło będzie, kiedy trwający rok będzie owocny w szczęście.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Ślicznie Ci w lokach ;)
Twój Sylwester był ciekawy, cieszę się :) Mnie się wydaje, że w ogóle ludzie we wrocławskich tramwajach to jacyś tacy dziwnie optymistyczni i weseli. ;)
U mnie była domówka, kulturalnie. Będę mile wspominać.
Ściskam! :*
Szczęśliwego Nowego Roku ! Fajne zdjęcia.Słodycze zawsze spoko :D
OdpowiedzUsuńAż mi narobiliście ochoty na Milke!
OdpowiedzUsuńW sumie ja robiłam na sylwestra imprezę u siebie, ale jakoś też to tak wszystko minęło..Aż dziwnie :O
Naff, żeby 2016 był lepszy niż poprzedni rok i tyle! :*
mybeautifuleveryday.blogspot.com
Szczęśliwego Nowego Roku Naffrusie ;*
OdpowiedzUsuńeufories.blogspot.com
Szczęśliwego Nowego Roku! :D
OdpowiedzUsuńMy mielismy fajerwerki z PoloMarketu, nie takie wypasione, hihi :D
OdpowiedzUsuńNajlepszego!
Ja sobie właśnie ostatnio na spokojnie zaczęłam oglądać FMA i jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Oglądanie FMA zawsze spoko! :D
OdpowiedzUsuńNabrałam ochoty na coś słodkiego. </3
Pozdrawiam. Szczęśliwego Nowego Roku. :)
http://ifrit-n.blogspot.com/