poniedziałek, 18 stycznia 2016

Owładnięta instagramem, pogrążona w nauce

Miałam pojawić się dopiero w lutym, ale uznałam, że nie ma co zostawiać Naffowa na tak długo, a ja przecież nie muszę się bez przerwy uczyć. Trochę wpadłam w naukową paranoję. I pomyśleć, że trójki w szkole średniej mnie nie ruszały. Śmiałam się dziś do mamy, że jak tak dalej pójdzie, to będę miała lepsze oceny na studiach niż w jakiejkolwiek swojej szkole. Dziwna rzecz. To chyba strach przed tym, że będzie jak rok temu i będę musiała znowu pracować w Macu. Nawet najbardziej leniwy człowiek potrafi się zmobilizować, gdy czegoś nie chce buahha.
Zgodnie z tym co napisałam, moje ostatnie dzieje to głównie nauka. Tonę w notatkach, brakuje mi wolnego miejsca w mózgu. Czasem coś zjadłam, czasem wypiłam, dla siebie też trochę poczytałam. Generalnie: nie ma źle!
Ta notka nie będzie zbyt długa i obfita w treść, raczej obfita w zdjęcia, bo tych nie brakowało, ostatnimi czasy.

1. No i zaczynamy nauką. Herbatka z kwiatkowym zaparzaczem. 2. Pierwsze odwiedziny FC Caffe po zajęciach. Pierniczkowa kawa - ubóstwiam. 3. Zestaw nocny do oglądania anime. 4. W końcu wpadłam na to, żeby kupić sobie kalendarzyk. Nigdy nie miałam własnego kalendarzyka. Zaczęła się ze mnie robić bardzo zorganizowana osoba. Może dorastam? (o, nie). 5. W domu rodzinnym też oczywiście byłam. Pamiętne czytanie lektury pod kocykiem u rodziców w pokoju <3. 6. Starbucks z Arusiem, bo tak dawno nigdzie nie byliśmy! 7. Elis i jej pierwsza podróż pociągiem - tu zadaję sobie pytanie: dlaczego Arusia Elis nigdy nie obsikała, a na mnie poczyniła to już z 10 razy? W tym oczywiście w pociągu. 8. Deserek z jogurtu i galaretki mamy <3. 9. Opóźnienie pociągu powrotnego do Wrocławia i czytanie lektury na peronie. "Ostatnia stacja" to tytuł rozdziału. Przypadek? Nie sądzę.

W tym miejscu się zatrzymam. 
Instagram (jak widać) totalnie mnie wciągnął, choć do tej pory miałam duże opory. Dla mnie był to taki portal głupich selfie. Widok hashtagów z instagirl, instalady i innych, po prostu mnie przerażał. Spaczył mnie też trochę mój kolega, który... cóż, miał inne zainteresowania. Nigdy nie chciałam oglądać jego stóp i... wszystkiego innego, odbijającego się w kranie wanny, serio. Chyba nikt nie chciał. Mniejsza. Instagram wypada jednak interesująco. Można spotkać tu ciekawych ludzi, ciekawe zdjęcia, więc mimo wszystko polecam. Tak, tobie też, Aruś, Instagram to nie jest takie zło!

1. Naffrusie w tramwaju. 2. Ciastki robione specjalnie dla brata na powrót do Norwegii. 3. Elis - więcej na Instagramie jej zdjęć niż moich. 4. W końcu skończone "Podaruj mi miłość" i najlepsze, świąteczne opowiadanie ever <3. 5. Czasami lubimy wpaść do Subway'a! 6. Jak zawsze, nieodłączny zestaw - herbata i notatki. 7. Naff wyjątkowo z makijażem. Teraz częściej go nie mam niż mam. 8. Uroczy kącik wrocławski. Bo jestem zdania, że należy otaczać się tym, co piękne, by czuć się dobrze! 9. I znowu Elis. Tylko siedząc lub leżąc na łóżku, da się jej zrobić normalne zdjęcie. 10. Kubek od Królika, w którym uwielbiam pić herbatę. 11. Szampan Hello Kitty dla dzieci. Tak, jestem jedną z tych osób, które przyciąga ładny wygląd czegoś. 12. Elis na łóżku. Ostatnio, gdy Aruś znika na zajęcia, wskakuje do mnie na łóżko i najczęściej usypia albo przy moich plecach, głowie, albo na brzuchu. To urocze! 13. Rysunki w notatkach to podstawa. U mnie to oznaka, że się uczę. 14. Ostatnio skonstruowana biblioteczka książek wrocławskich. 15. "Cząstki elementarne" jako lektura studyjna pełna orgii, dziwek i seksu. Na szczęście ostatnia w tym semestrze.

Powoli zaczynają się zaliczenia. Dziś miałam pierwsze z nich. Było tak cudowne, że na 3 pytania odpowiedziałam dwoma stronami A4. Dajcie mi książki, a napiszę o nich milion słów. W środę i czwartek czekają mnie następne zaliczenia. Muszę też ucałować te panie, które zrobiły nam dwa zaliczenia 1 lutego, czyli dzień przed pierwszym egzaminem. Umrzyjmy wszyscy. Przysięgam, że jeżeli zdam wszystko za pierwszym razem i zupełnie niczego nie będę musiała poprawiać, następny, wolny tydzień, spędzę na totalnym lenistwie, czyli: obżeraniu się, czytaniu, pisaniu, spacerowaniu i robieniu zdjęć. No i chodzeniu spać nad ranem oraz wstawaniu po południu. A wy jak z sesjami i zaliczeniami? Przeżywacie podobny ból?
A teraz coś weselszego, poza nauką. Wiem, mogę trochę za dużo o tym pisać, ale to właśnie dzieje się ostatnio w moim życiu. Studia.
Wrocław stał się wczoraj europejską stolicą kultury. Pamiętam, jak trzy lata temu jeździłam do Arusia i spoglądałam na ten wielki napis: "Wrocław europejska stolica kultury 2016". Ten czas strasznie szybko zleciał. Oczywiście z tejże okazji, działy się różne rzeczy. Żałuję tylko, ze nie mogłam uczestniczyć w jednym z pochodów. Akurat w niedzielę przeżywałam naukową panikę. Za to byłam obczaić food trucki i ognisto-taneczny pokaz!
















Myślę, że niektóre zdjęcia wyszły całkiem fajne. Osobiście uważam, że pokaz był spoko! Współczułam artystom, którzy ślizgali się po posadzce. Tańczenie i latania po takiej scenie musi być mordęgą. Na szczęście wszystko wypadło świetnie. Nie wiem jak na pozostałych pokazach, ja byłam tylko na pierwszym, a ten sam odbywał się co godzinę. 
Na tym notkę kończę. Jeżeli ktoś zaczął ferie - życzę mile spędzonego czasu, jeżeli kogoś czeka sesja - trzymam kciuki, wy też za mnie trzymajcie! Tym razem nie mówię, że odezwę się dopiero w lutym, ale to całkiem możliwe!

piątek, 8 stycznia 2016

Naffowe podsumowanie roku 2015

Jak każdego stycznia roku (bądź grudnia), przychodzę tutaj z podsumowaniem. Jest to moja awaryjna notka. Obecnie nie mam czasu i prawdopodobnie nie będę go miała przez cały styczeń. Powodem są oczywiście zaliczenia i egzaminy na studiach, a jak wiadomo - pierwszy semestr najgorszy. Chcę się w pełni skupić na nauce, bo blog mi przecież nie ucieknie! Za to zostawiam wam mojego nowego Instagrama! Dużo osób nakłaniało mnie do założenia go, ale ja zawsze mówiłam: nie mam czasu, to głupie. Ostatnio zobaczyłam profil Królika i stwierdziłam, że... hej, to nie jest takie złe. No i fejm pochłonął także mnie >D. Codziennie coś wstawiam, więc można powiedzieć, że to takie tymczasowe zastępstwo za Naffowo!



2015 rok. Spoglądam w tył na wszystkie notki i pierwsze co mnie dziwi (a nie powinno) to ich ilość. O połowa mniejsza niż w 2014. To tylko 52 posty. Już po chwili oglądania, uświadamiam sobie jednak, że nie bez powodu były tak rzadko pisane. 2015 to zabiegany czas. Okres wielu zmian. Śmiało mogę powiedzieć, że jeden z najciekawszych 12-nastu miesięcy mojego życia. 2016 rok ma przed sobą wielkie wyzwanie, trudno będzie mu sprostać poprzednikowi.

1. Spotkania z Luśką. Znamy się od zerówki. Przez wszystkie lata chodziłyśmy ze sobą do przedszkola, podstawówki, gimnazjum, technikum. To, co mnie cieszy to to, że kontakt nam się nie urwał i widujemy się w każdy weekend, w który przyjeżdżam. 2. Słodycze z innych krajów z Kopalni Słodyczy we Wrocławiu (która niestety jest już zamknięta). W tym roku zdegustowałam wiele "obcych" słodkości - także z "Kuchni Świata". 3. Świąteczne ciastki jako okres pracy nad twórczością wszelakiej maści. 4. Jeszcze na Psim Polu z Lunatyczką, nagrywanie filmików. 5. Dolf należący do Neny. 6. Ja i mój klon - Nena! Pierwsza koleżanka ze studiów z którą się zakumplowałam bliżej. 7. PSY, prezent od Królika. Ten rok był pełen paczek od niej! 8. Naff w dniu w którym zrezygnował z makijażu. 9. Joker i królowa Kier w przygotowaniu do prezentacji na studia.

Jeżeli chodzi o mnie jako osobę w roku 2015. Na pewno stałam się większą kluchą niż powinnam być. Zdrowie trochę podupadło, straciłam kilka kilogramów, nabyłam okulary, ponoć zmienił mi się kształt buzi, przestałam się malować tak intensywnie, trochę zmienił mi się kolor włosów (oszukańcza szamponetka). To jeżeli chodzi o sferę fizyczną. Psychiczna jest trochę bardziej skomplikowana.

1. Wyspa słodowa z Krawcem, Arusiem i balonem z Maca - wtedy mieszkaliśmy jeszcze ze sobą na Psim Polu. 2. Moja pierwsza koszulka z nadrukiem. W ciągu roku nabyłam jeszcze kilka nowych. 3. Odwiedziny Shisha Baru, gdy przyjechała do nas w odwiedziny Luśka. 4. Malutka Elis <3. 5. Park rodzinny z Luśką. 6. Musical "Metro" w Hali Stulecia 7. Rogal prawilności i wiosenne spacery z Lunatyczką między blokami. 8. Pierwsze spotkanie nową grupą współlokatorską ze Skaja. 9,10,11. Tak spędzałam Sylwestra rok temu. Wyspa słodowa z chłopakami i sushi. 12. Zdjęcie z mamą. 13. Walentynki na balkonie i ze spaghetti. 14. Zwiedzanie Wrocławia w dniu wolnym od pracy. 15. Trampki jako symbol tego, że byłam niezależna finansowo i mogłam sobie pozwolić na kupno tego, co chciałam. 16. Książeczka z targów książek we Wrocławiu, gdzie poszłam z Neną. 17. Czekoladowa tarta - bo ten rok był pełen kulinarnych eksperymentów. 18. Wielkanocne jajka. 19. Tort z okazji 3-ciej rocznicy związku z Arusiem. 19. Koszulka z McDonalda (mam ją na pamiątkę!). 20. Naff i jej nowa mania związana z wiankami. 21. Kolejny eksperyment - czekoladowy suflet. 22. Widok z balkonu na Psim Polu - nigdy nie zapomnę mieszkania tam. Było tak spokojnie i miło. 23. Wiosna we Wrocławiu.

Przeżyłam spore zmiany - rzucenie nieudanych studiów, pół roku pracy w McDonaldzie, a potem nowe studia (kierunek: bibliotekoznawstwo) i przeprowadzka. Praca w McDonaldzie trochę mnie otworzyła na ludzi, nowe studia znowu zamknęły. Zwiedziłam wiele miejsc (Kraków, Gdańsk, Norwegia - Oslo), spotkałam się z wieloma ludźmi z internetu, odszukałam nowe, ciekawe miejsca we Wrocławiu, byłam na targach książek w dwóch miejscach, spełniłam marzenie o musicalu, bawiłam się na ślubie, latałam samolotem, skończyłam 21 lat, przeszłam raz jeszcze przez maturę, żeby napisać rozszerzenie z angielskiego i polskiego, odwiedziłam wiele restauracji (japońskie, indyjskie, tajskie, koreańskie), kupiłam pierwszego, wymarzonego, różowego wiga (peruka), powróciła mi mania na czytanie i kupowanie książek, nawiązałam kontakt z babcią po 3 latach, pojechałam do Arusia po 2 latach i spotkałam się z jego rodziną, przygarnęłam psa, któremu nadałam imię Elis, zadałam się ze swoim klonem na studiach, zakochałam się w swoim kierunku studiów, nie straciłam kontaktu z Luśką i Gosią, spróbowałam wielu słodyczy, ugotowałam wiele nowych rzeczy, rozwijałam się twórczo, byłam dwa razy w zoo (gdańskim, wrocławskim), zrobiłam masę zdjęć, stworzyłam kilka opowiadań.

1. Nocka spędzona u babci. Jej tiramisu było po prostu nieziemskie. 2. Wypad z Arusiem do Krakowa, kopiec Kościuszki. 3. Nowe miejsca, nowe rzeczy - Whisky in the Jar. 4. A także twojaczekoladka.pl 5. Książki z targów jako symbol manii na czytanie, która powróciła. 6. Kubek od Króliczka, który stał się moim ulubionym. W tym roku dużo nabyłam kubków, nie mam gdzie ich trzymać, haha 7. Drugie spotkanie Naffliczka na targach książek w Krakowie. 8. Najlepszy na świecie deser - lody kokosowe z prażonymi orzeszkami i galaretkami z kokosem w restauracji tajskiej w Krakowie. 9. 21 urodziny, które nie były takie złe i pomidorowy tort od mamy. 10. Naff w parku południowym, do którego mamy teraz blisko. 11. Urodzinowe prezenty z Claire's - sklep, który odkryłam w te wakacje w Krakowie i podbił moje serce. 12. Wina jako wspomnienie pracy przy sprzedawaniu na festynie. 13. Odwiedziny herbaciarni wrocławskiej i pierwszy wypad z Olgą - nową współlokatorką. 14. Naff u babci na wsi, gdzie najlepiej na świecie grało się w kosza z rodziną. 15. Panda-piżama, bo ten rok pełen był nowo nabytych rzeczy.

Mieszkałam z różnymi ludźmi, z wieloma z nich się pożegnałam. Z Psiego Pola przyleciałam do Sky Towera i żyję tutaj, ucząc się i pędząc jak pociąg przez życie.
2015 mimo tylu nowych rzeczy, mimo biegania to tu, to tam, pory, gdzie poznałam masę ludzi i z wieloma z nich się spotkałam, był dla mnie jednym z cięższych i bardzo problematycznych lat, jednak dziś, oficjalnie, rzucam to wszystko za siebie i witam nowy, 2016 rok.

1. Widok z okna w nowym pokoju - Sky Tower. 2. Słit focia z mewą w Norwegii. 3. Pierwsze spotkanie ze Slaczem (koleżanką internetową z którą znamy się od podstawówki) w Gdańsku. 4. Kolejny wytwór deserowy. 5. Nowo otwarta cukiernia w rodzinnym mieście do której chętnie teraz chadzam. 6. Pierwsze, sierpniowe spotkanie Naffliczka. 7. I znowuż mania na wianki. Dużo z nich jest z Claire's - tam też miałam manię na pomadki smakowe. 8. Fasolki wszystkich smaków z HP jedzone z Gosią, która często w roku 2015 nas odwiedzała! Próbowałam też fasolek Bean Boozled i są sto razy gorsze. 9. Norweski zachód słońca na fiordzie. 10. Pierwszy, okropny lot samolotem. 11. Zwiedzanie Norwegii. 12. Aruś, Julka, Krawiec i ja na poprawinach u Gosi. 13 i 14. Odwiedziny wrocławskiego zoo z bratem. 15. Plaża w Gdańsku - pierwsze wczasy z Arusiem, bez rodziny. 16. Ślub Gosi <3. 17. Spotkanie z Hanonkiem (internetową znajomą) w Gdańsku i odwiedziny zoo. 18. Odwiedziny "Miejsca" razem z Cleo, która wpadła do mnie do Wrocka. 19. Wieczór panieńsko-męski z dziewczynami. 20. Próba zjedzenia pomidora w urodziny Lunatyczki. 21. Pierwszy nocny pokaz fontanny na Hali Stulecia - razem z Cleo. 22. Śpiewanie i nagrywanie z Cleo piosenek <3. 23. Wiosenne odwiedziny ogrodu japońskiego z rodzicami. 24. Częste karaoke party z ekipą z Maca.

I to na tyle z podsumowania. Przede mną kolejny rok, już 2016 i oby był przynajmniej w połowie ciekawy tak jak 2015. Jak już wspominałam - nie mam postanowień, mam tylko kilka planów, które niekoniecznie muszą wypalić. Na pewno chcę polecieć do Anglii, odwiedzić Gosię i Darsona, pojechać do Łodzi na czerwcowy koncert Sixx: A.M i nareszcie wybrać się do stolicy naszego państwa, w której nigdy nie byłam. Oczywiście nie wspominam tutaj o zaliczeniu studiów, bo to jest na przedzie >D.
Zostaje mi życzyć Wam szczęśliwego Nowego Roku! A studentom/studentką takim jak ja - powodzenia na sesji! Trzymajcie za mnie kciuki! Wracam w lutym.

piątek, 1 stycznia 2016

Szczęśliwego!

Kiedy byłam w domu, tak naprawdę niedużo się działo. Większość czasu pochłonęło mi pisanie i robienie prezentów dla "jednej takiej". Mało siedziałam z rodziną, mało jadłam, chyba, że słodyczy, bo te to kilogramami. Ze znajomymi też jakoś szczególnie często się nie widywałam, ale z tymi najcenniejszymi widziałam się chociaż raz. 
Zarówno Elis, jak i mnie podobało się przebywanie w rodzinnym mieście. Ona mogła polatać bez smyczy po podwórku, poznać nowe psy, z którymi hasała po parkach, ja mogłam czytać książki przy świątecznych lampkach i rozkoszować się klimatem mojego pokoju. Nie chciało mi się wracać do Wrocławia, ale gdy już tu trafiłam, poczułam, że to miejsce też bardzo lubię. Gdyby można było być w dwóch miejscach równocześnie...

1. Naff z roztrzepanymi falami, które dzień wcześniej były lokami - widać je na następnych zdjęciach. 2. Zdjęcie z Luśką, która wypróbowała na mnie swoją lokówkę. Nareszcie coś trzymało mi się na głowie. 3. Zdjęcie z Krawcem, z którym nie widziałam się od wakacji. Tyle się zmieniło!
1. Elis, która śpi na kolanach mamy i wygrzewa się w aucie na słoneczku. Specjalnie wstałam o 7, żeby pojechać do Wrocławia pociągiem, ale wagony były tak zawalone, że tata uznał, iż odwiedzie mnie autem. 2. Spotkanie z Lunatyczką. Raz widziałyśmy się na zakupach, raz latałyśmy z psami po zalewach i parkach. 3. Czekotubka z Lunatyczką w galerii. Bo nigdy jej nie próbowałam!

Do Wrocka przyjechałam głównie na Sylwestra. Nie mieliśmy z Arusiem konkretnych planów na spędzenie go, byliśmy strasznie rozleniwieni. Jednak ostatecznie kupiliśmy paczkę chipsów, alkohol, zrobiliśmy sobie obiad, nastrój świeczkami, oglądaliśmy Full Metal Alchemist i tak siedzieliśmy do godziny 22. Śpiewaliśmy, słuchaliśmy muzyki, a Naff jak to Naff, tańczyła z butelką wina na łóżku. Biedna Elis, nie wiedziała co się dzieje.
W tym roku postanowiliśmy odliczać czas pod sceną. No, dobra, nieopodal sceny, bo miałam szampana w plecaku, którego wymacał ochroniarz. Tak naprawdę zawsze tam chodzimy, ale nigdy nie spędzamy tam czasu aż do północy. Uznaliśmy, że rynek będzie w tym roku bezpieczniejszy, bo nie chciałam już dostać petardą w tyłek na wyspie słodowej. Tramwaje wrocławskie jak zwykle wesołe. Jakiś pan zagadał do mnie i nazwał księżniczką. Kilku ludzi w tramwaju życzyło nam szczęśliwego nowego roku, jacyś panowie zaczepiali nas i trąbili w naszą stronę, pan Żul powiedział, że specjalnie dla nas zatańczy w Bananie (klub we Wrocku). Młody gość na wózku przejeżdżał przez tłum, spojrzał na mnie i powiedział, że starczy miejsca na jego kolanach. Spotkałam koleżankę z podstawówki obok sceny! Było wesoło.
Linie po północy oczywiście przeciążone, ręce zamarzały, szliśmy do domu na piechotę. Śpiewałam jakieś dziwne piosenki na pół okolicy Sky Towera, żeby się rozgrzać. Na szczęście nikt nie był trzeźwy i nie zwrócił na to uwagi.
Wielu rzeczy nie pamiętam, zasnęłam o 3 i jedyne co kojarzę to to, że Sylwester minął za szybko i w ogóle go nie poczułam. Witaj, roku 2016!

1. Aruś i Naff w tramwaju. I ten moment, kiedy zapominasz z domu okularów i czujesz się dziwnie, patrząc na cokolwiek. 2. Naff i Aruś po powrocie. Tacy zmęczeni.
Elis, która chyba smuta z powodu tego, że już nie ma tak wiele miejsca w domu do biegania. Przez całego Sylwestra była dziwnie zmęczona.
Rajstopy, które kupiłam z rok temu, a dopiero teraz wpadłam na to, żeby je ubrać. Oczywiście już zdążyła mi je podrzeć Elis.
Różdżka od Arusia, który próbował poprawić mi nastrój. Cieszyłam się jak dziecko.
Peppero zawsze spoko.
Chipsy, Milka, amerykańskie słodycze od taty Arusia. A i tak prawie nic nie zostało zjedzonego!
Oglądanie Full Metal Alchemist
Świeczki o zapachu leśnych owoców, robiące klimat. Do dziś ładnie pachnie nimi w pokoju!
Naffrusie obok sceny. Mam wrażenie, że roku na rok jestem coraz bledsza na tych zdjęciach. No, ale czerwone poliki i nos się zgadzają.
Nie wiem co to za miny, ale i tak lubię to zdjęcie.
Wrocławski tłum po północy. Flary, światła i całujący się ludzie.
Spodziewałam się niezłego pokazu fajerwerek, a było tak marnie, że to aż boli.
Nie mniej jednak, w tym roku zdjęcia były bardziej udane. Chyba zawdzięczam to światłą sceny.
Bum! Niech Wrocław baluje!

W Nowym Roku chciałabym Wam życzyć... zapewne tego, co wszyscy. Aby był udany, aby chociaż część z postanowień noworocznych została spełniona, zdrowia - to przede wszystkim, bo bez zdrowia nie ma niczego, miłości - ważna rzecz, pogody ducha - depresji mówimy nie, jak najmniej zawodów i cierpienia - choć wiadomo, że nie zawsze wszystko się uda, spełnienia marzeń i wiary w to, że zawsze będzie lepiej, bo tylko wiara utrzymuje człowieka przy życiu.
Ja nie wymagam niczego od 2016 roku. Planów noworocznych też nie mam, chyba, że chodzi o te pisarskie. Jednak miło będzie, kiedy trwający rok będzie owocny w szczęście.