niedziela, 17 maja 2015

Moje życie to praca

Siedzę w pokoju z kubkiem gorącego, różanego Earl Greya, który zawsze pomaga mi w pisaniu. Mam lekko przyćpane oczka, posiniaczone nogi, poparzone ręce i problem z nadgarstkiem. Psychika wcale w nie lepszym stanie. 8 godzin pracy, 12 godzin pracy razy 3, 4 godziny pracy na weekendzie, jeden dzień wolnego i... znowu to samo. Ponoć tygodniowo mogę wyrobić maksymalnie 40 godzin, w tym wyrobiłam 48 godzin, a następny tydzień szykuje mi to samo. Jak człowiek ma żyć, nie mając życia? D:

Mój nowy piękniś <3. Naff ma słabość do czterech rzeczy: 1. Do słodyczy 2. Do herbaty 3. Do kwiatów. Wszystko oczywiście sprowadza się do jednego: do uroczych rzeczy.

Co się działo przez ten "magiczny" tydzień? Szkoliłam na kuchni z mięsa jakiegoś Ukraińca. Zachowywał się trochę jakby był na haju. Machał rękoma, zawieszał się, cieszył z byle powodu. Mam wrażenie, że przez swój spowolniony tryb długo tu nie popracuje.
Nie jest łatwe zapierniczać i szkolić kogoś, patrząc czy nie robi czegoś źle. To podwójna praca, która straszliwie mnie męczyła.
Raz chciałam oszukać klienta. Kawałek grillowanego kurczaka spadł mi na ziemię. Kopnęłam go pod szafkę. Wtedy grupa chłopaków zaczęła się drzeć i wskazywać na mnie palcami. Przeklęłam, kazałam wstawić nowego grillowanego i schowałam wrapa do podgrzewacza. Ja taka zła. Chociaż niech się cieszą, że nie podniosłam tego grillowanego z ziemi i im go nie wsadziłam do tortilli. Smacznego.
Miałam robione szkolenie ze wstawiania jajek na śniadaniach. Kierownik stwierdził: "niech przygotowuje się na zostanie instruktorem". Po 1,5 miesiąca? Wow. Aczkolwiek nie uważam, ze się do tego nadaję. Nie róbcie tego błędu, nauczyciel ze mnie słaby.
Raz posłali mnie na Psie Pole do Maca jako support. Nastraszyli mnie, że mają tam dwa razy większy zapierdziel. Okazało się, ze jak przyszłam było całkiem miło. I fajni ludzie i więcej miejsca i na dodatek na koniec wszyscy dostają za dobrą pracę desery. Jest tam mniejsza spina niż u nas. Wydaje mi się, że luźniejsza atmosfera. Na dodatek jak przyszłam, ludzie uciekli i nie było tak dużo roboty.
Mam wrażenie, że wszyscy w pracy mają mnie za nieogara. Słusznie. Kto kupuje żarcie i zostawia portfel przed kasą jak nie ja?

Z Lunatyczką. Można powiedzieć, że wycinek z filmiku, który szykuję!

Osobiście uważam, że praca w Macu jest dobra dla studentów, którzy chcą sobie dorobić. Elastyczne godziny pracy, trochę pieniędzy na pierdoły, fajni znajomi. Jeżeli ktoś chce zaś się z tej pracy utrzymywać jak ja to nie radzę. W tamtym tygodniu żyłam tylko pracą. Nie siadałam na laptopie. Jadłam, spałam, pracowałam. Nie miałam nawet czasu na swoje własne zainteresowania. Nic nie pisałam, tylko w pracy przy chwili lepszego nastroju, ponuciłam sobie jakieś piosenki. No, dobra. Raz pojechałam po pracy z rodzicami na lotnisko bo brat przyleciał z Norwegii. Spotkanie z rodziną we Wrocławiu na chociaż tą jedną godzinę było kojące.

W ostatni, wolny poniedziałek, wybrałam się do upragnionej kopalni słodyczy. Obiecałam sobie, że wydam maksymalnie 100 zł z wypłaty. Wydałam... 108 zł. 
Najlepsza zdobycz ze słodyczowego sklepu >D! Ostre robaczki!
Czekoladowa żaba z Harry'ego Pottera i truskawkowe Yan Yan z Japonii!
Nowe rodzaje batonów - waniliowy Milky Way i Snickers z migdałami!
A to akurat słodycz kupiony dzisiaj, bo była dostawa i nie mogłam się powstrzymać. Japonia powraca! Akurat dnia dzisiejszego kręciłam filmik z tego sklepiku.
A to wszystkie kupione słodycze. Czekoladowa żaba, żelki, batony, fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta (które zdegustuje dopiero jak Gosia przyjedzie!), fasolki o smaku piwa, robaki i pizzowe pringelsy.

Niedziela. Wolne. Miałam spać do południa, spałam do 10. W sumie nie robiliśmy z Arusiem nic konkretnego. Krótki wypad na rynek, dopadnięcie jakiejś knajpki gdzie można coś zjeść, odwiedzenie Kopalni Słodyczy, kręcenie filmików, które przy odrobinie czasu skleję i ogólny luz. Trochę wypoczęłam, choć uważam, że jeden dzień wolnego to za mało na odpoczynek. Praktycznie nic nie zrobiłam. ZNOWU.
Jeszcze odnośnie kopalni słodyczy we Wrocławiu. Bardzo fajne miejsce ze słodkościami z całego świata. Serdecznie was tam zapraszam bo naprawdę warto. Towar nie jest stały, często ulega zmianie!

Zdjęcia z ostatniego, słonecznego tygodnia. Niedawno przyszła wiosna, a już czuć lato!
Czy tylko mnie zaciekawił widok książek leżących na chodniku w ogromnych ilościach na rynku?
Wypad na jedzonko do 7th Street. Knajpa w klimacie amerykańskim. Żarełko całkiem, całkiem, choć serca nie porwało. Ceny niby duże, ale za takie mega porcje żarcia - warto. Opłaca się. Na dodatek można skomponować własnego burgera!
Agrestowa galaretka z truskawami i bananami <3

Jakie plany na ten tydzień? Praca - to na pewno. W środę przyjeżdża do nas Krawiec! Już zdążyłam się za nim stęsknić. Weekend? Na noc wpadają do nas rodzice, co też niesamowicie mnie cieszy. Może zbytnio nie odpocznę, ale czas spędzony przy bliskich na pewno jest o wiele radośniejszy niż słodkie lenistwo. A jutro czeka mnie pobudka o 7 i kolejne 12 godzin w pracy. Trzymajcie za mnie kciuki.

15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naff Ty się zajedziesz w tej pracy. Nie myślałaś nad czymś innym ? Stać Cię na coś lepszego, a nie takie pracowanie dzień po dniu po 12h. Przecież długo tak nie wytrzymasz.. a pracy z 8godzinnymi zmianami jest dużo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Różany earl grey! :3 Choć i tak najbardziej lubię zwykły.
    O matko. Czy Ty jeszcze w ogóle przypominasz siebie?
    Czytam o tym Ukraińcu i mam takie "WTF?!". Wiem, że pisałaś już o nim na fejsie, ale wciąż go nie ogarniam.
    "(...) jak przyszłam, ludzie uciekli (...)" - glebłam xD
    A może się akurat sprawdzisz jako instruktor? Trochę wiary w siebie ;)
    Ale dobrocie. Smacznego!
    Ach, fotka Naffrusia i ja znowu muszę napisać - razem wyglądacie uroczo! :3
    Ja też się zatrzymuję, jak widzę tak książki. Mam nadzieję, że uda Ci się w środę kupić "Cień nocy" i "Zielonookiego demona".
    Burger wygląda smakowicie, zaś ta galaretka - weź mi prześlij!

    Życzę dużo siły, byś wytrwała ten tydzień!
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jak Ty dużo godzin spędzasz w tej pracy! Współczuję! :O
    Ale dasz radę..Powodzenia i wytrwałości na ten tydzień Kochana! :*
    Jeju..a tego filmiku to ja chyba nie obejrzę, bo już na sam widok tych zdjęć ślinka mi cieknie! CHcę tego Milky Way'a i Snickersa! :(
    Fajnie, że rodzice wpadają do Was na noc :D
    Też bym chciała dostawać darmowe desery z MC za dobrze wykonaną pracę! Hahah :)
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Misi moje, przyjeżdżam do Ciebie i idziemy razem jeść. PRZYGOTUJ SIĘ.
    Współczuję Ci tych ilości pracy, mam nadzieję, że szykuje Ci się jakiś urlopik, czy coś takiego :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety praca wykańcza i psychicznie i fizyczne
    tym bardziej gdy szkoli się kogoś, kto ciągle jest z głową w chmurach
    (chodź nie zaprzeczę że i ja jestem tak zawieszona xd ) tyle godzin w pracy...
    a ja narzekałam na szkołę :< jejjej ile cudownych słodyczy <3 aż mam chęć
    by oblizać monitor :) sama mam słabość do wszystkiego co słodkie, z wyjątkiem
    białej czekolady, której nie jadam :)
    trzymamy kciuki Naff dasz radę <3
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile dobrooooci! *Q*
    Jak wyżej, uważaj na siebie kochana i dbaj o siebie, bo Cie ta praca wykończy. >.<

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki smutny ale nadal wesoły Naff. Chyba jestes juz po większości matur ? W każdym razie podziwiam cię za to że mogłaś kuć a potem iść do pracy. Ja bym chyba utlopu potrzebowała... W każdym razie może to wlasnie egzaminy tak cie wykonczyly, zaburzyly twoj tryb i teraz musisz sie znowu wdrozyc i moze dla tego tak przymulasz ? W kazdym razie tak jak wspomnialam -podziwiam.cie ze mimo tego wykonczenia psychicznego w twojej notce przewaza radosc z takiego byle powodu jak pójście do sklepu ze slodyczami, to na prawde cudowne !
    Co do dalszego pociągnięcia w macu, to moje zdanie jest takie ze powinnas sie pozadnie zastanowic nad tym wlasnie. Ewentualnie sprubój sie przeniesc z tej placowki gdzie pracujesz do tej gdzie dają desery na odchodne. Zawsze coś mego na konkec zmiany, czyż nie ?
    Na koniec chciala bym dodac, ze przepraszam jeslj nie każdą notkę komentuje. Kazdą czytam, ale nie zawsze mam wystarczająco czasu na napisanie kkomentarza. Uwazam, ze te przeprosiny ci sie naleza, poniewaz ty wspierasz mnie na blogu od samego początku i znajdujesz czas na smomentowanie kazdej notki, za co jestem ci bardzo wdzięczna !
    Dobra, koniec wypracowania, czas do roboty. NNaff, wierze ze dasz rade udźwignąć to wszystko albo przynajmniej mądrze zadecydujesz o swojej dalszej karierze ! Ściskam mocno !!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naff pisała tylko dwie matury na początku maja, gdyż właściwie maturę zdała rok temu po ukończeniu technikum. Dorabiała dwa rozszerzenia, by mieć więcej punktów na studia.

      Pozdrawiam,
      Cleo - menadżer
      (nawet tutaj?)

      Usuń
    2. Haha, Cleo XD wielbię cię za to menadżerstwo!
      A co do zmiany pracy, Karin, to to nie jest praca w której będę siedzieć w nieskończoność ^___^ będę tam pracować do końca września bo zamierzam znowu studiować. Obliczaliśmy z rodzicami co i jak i wychodzi na to, że dostanę większe stypendium socjalne na studiach niż zarobię w Macu zasuwając. Takie tam... różnice XD. Siedzieć i dostać, a zapierniczać i dostać mniej. Chyba każdy wolałby opcję pierwszą!

      Usuń
    3. I mnie osobiście nie przeszkadza, że nie komentujesz każdej notki ^___^ nie zależy mi aż tak bardzo na komentarzach. Cieszę się, że ktokolwiek to czyta <3

      Usuń
  9. A nie myślałaś np. o tym, żeby cichaczem rozglądać się za inną pracą (może w tej samej branży, ale z mniejszą spiną/lepszą stawką)? W sumie nigdy nie wiadomo, kiedy coś przy okazji wyskoczy~~

    OdpowiedzUsuń
  10. Iiiile słodyczy! Co ja widzę!
    Adoptuj mnie, będziemy sobie jeść C:
    Trzymaj się tam, normalnie ludzie powinni mieć zakaz stołowania się w maku, bo zapieprz pracownikom robią :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Bywa :c
    Wrocław oferuje o wiele więcej atrakcji - i mam wrażenie, że są jakoś dziwnie bardziej klimatyczne, sympatyczniejsze, niż np. te organizowane w Trójmieście. My byliśmy w Gdyni, Gdańsku i nic, tylko tłum, tłok, hałas. Żadna przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Praca w gastronomii niestety do najlżejszy nie należy. Zresztą jakakolwiek praca pod presją czasu bardzo stresuje.

    Ten migdałowy snickers musi być przepyszny. Nie jadłam, ale już czuję ten smak migdałów w ustach.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-