wtorek, 10 lutego 2015

Naff - sytuacyjny nieogar

Naffowo takie wymarłe. Coraz rzadziej notki, coraz mniej ambitnej treści. Muszę coś z tym zrobić. Na szczęście za tydzień będę miała o czym pisać. W naszym rodzinnym województwie rozpoczynają się ferie, a co się z tym wiąże, dom na Psim Polu będzie pełen wesołych twarzyczek. Do mnie przyjeżdża Luśka, do Krawca jego znajomi. Planujemy w końcu wybrać się do Shisha Baru w większym składzie. Do tego 14 lutego chcę iść z Arusiem na wrocławski konwent, Love 6. Tyle planów. W końcu ruszę się spod koca i oderwę od laptopa.

Zdjęcie z krótkiej sesji z Luśką. Tyle tu śniegu! Nie to co we Wro!
Jedno ze lepszych zdjęć, które udało mi się zrobić Luśce. Soł seksi >D
I te nasze męczarnie, żeby jakoś zrobić to jedno, jedyne zdjęcie >D

Weekend w rodzinnym mieście miał wyglądać zupełnie inaczej, ale jak to bywa u naszej rodziny (może ktoś na nas jakąś klątwę rzucił?), mieliśmy pecha. Wyjazd do teatru zakończony zepsutym autem, które na parkingu Makro nagle odmówiło posłuszeństwa. Na szczęście mamy tęgie łby. Rodzice wrócili do domu z drogówką, a my z Arusiem podjęliśmy się misji: złapać pociąg/autobus/sanki/cokolwiek i trafić do domu. Udało nam się to, a nasza podróż była taka obfita w komunikację miejską, że wow. Taksówka, pociąg (nawet w Zielonej Górze nie uciekłam od kolei dolnośląskich. Może to też moja klątwa?), autobus. Podrywy pani od wc - widocznie Aruś jej się spodobał, ciepła czekolada na zimnym PKP, bieganie po wszystkich peronach w poszukiwaniu peronu 3-go, który wyglądał, jakby się urwał z Hogwartu, siedzenie w mrożącej Nowej Soli całą godzinę w oczekiwaniu na autobus, śpiewanie piosenek przy kasie biletowej, żeby nie umrzeć z nudów i ostatecznie powrót. Najlepsze jest to, że mimo wielkich oczekiwań odnośnie teatru, potrafiłam się cieszyć z tego, co miałam, a nawet odrobinę pocieszyłam rodziców, którym przekazałam swoje "wafelki mocy na poprawę nastroju", uśmiech zdenerwowanego taty - bezcenny. Lubię zaskakujące obroty sytuacji i staram się w nich znaleźć jakieś pozytywy. Śmieję się nawet w pociągu od kolei dolnośląskich, zapełnionym po brzegi, gdzie ludzie drą się na siebie i wyzywają, a ja staram się łapać powietrze. Boję się, że kiedyś mi wpieprzą za ten śmiech - w pamięci wciąż 20-ste urodziny Naffa i nocne powroty autobusami, kiedy zbyt głośno powiedziała: "co za hołota" - to są te momenty, kiedy znajomi nie chcą mnie znać i chyba słusznie, czasem mówię za dużo i za głośno. Przy okazji takich sytuacji przypomniał mi się Rossmann, kiedy pani przy kasie powiedziała: "Polecam płyny do kąpieli", a Naff ze stoickim spokojem odpowiedziała: "Nie mam wanny". Łup.

Napisałabym długi esej na temat tego, co mi się nie podoba w tych zdjęciach, ale zostawię własny wizerunek w spokoju! Przynajmniej mam fajne, rudawe włosy! (Deal with my ombre, Luśka!)
Tak w ogóle to wszyscy sądzą, że prostuję i układam włosy. Nie, ja je tylko myję i suszę ;___;

Wyprawy do rodzinnego miasta napawają mnie radością i spokojem. Wrocław chyba trochę mnie przerósł, ale dalej go kocham. Tam przynajmniej coś się dzieje. W swoim mieście jestem od piątku do jutra. Przyczyną mojego długiego pobytu tutaj była ważna wizyta u lekarza, która miała przesądzić o tym czy będę operowana czy nie. Na szczęście, mimo stresu, okazało się, że mój potwór urósł tylko o 1 mm i mam spokój na kolejne pół roku. W sumie długo nie mogłam się otrząsnąć. Dopiero jak pojechałam z mamą do sklepu i przypadkiem usiadłam na jej plecach w aucie, bo jej nie zauważyłam, trochę się obudziłam. Obydwie śmiałyśmy się całą drogę jak szalone. Od zawsze fruwałam w chmurach, ale żeby własną mamę przygnieść tyłkiem >D? I jeszcze pomyśleć, że usiadło się na jakimś ciepłym jedzeniu albo psie (skąd, jak, gdzie?!). Czasem lubię swój nieogar, przynajmniej jest zabawnie!

8 komentarzy:

  1. Ja jestem tym typem osoby, która mimo wszystko woli się zamknąć - chyba że jest tylko w towarzystwie znajomych ;) Ciekawie miałaś. Ja siedziałam cały tydzień ferii w domu z powodu choroby ;( Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  2. Na temat zdjęć już się wypowiedziałam, więc powtórki nie będzie. Gdyby ktoś nie wierzył Naff na słowo - ona nie prostuje włosów! Zauważyłabym tę prostownicę gdzieś w.mieszkaniu podczas jej bytności.
    Cieszę się, że spotyka Cię tyle niespodziewanych akcji w Twoim życiu :) A pobyty w domu są świetne ^__^ Tylko mnie hemoglobina dobiła.
    Ściskam mocno i lecę do Nathiela! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale przynajmniej dojechaliście cali i zdrowi a co wiecej przezyliscie ciekawa przygode.
    Ponad to nie czepiaj sie zdjec, bo sa sliczne ! Ja jestem wielką fanką śniegu i dobrego aparatu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Meeh, tez planowałam jechać na Love6, ale moja Panda raczej nie chce, a w takim dniu nie mogę go zostawić, choćby przez zwyczajną grzeczność. I znów... Jeden na 192736198 konwentów we Wrocku, a Aiko oczywiście nie pojedzie, bo "coś". Trudno się mówi.
    Omo....Pociągi polskie <3 Ach... mimo tego, że każdy się na nie wkurza (i ma rację) to ja i tak bezgranicznie kocham jeździć koleją!
    Naff w 100% rozumiem sformułowanie: "za dużo, za głośno mówię", kiedyś jechałam autobusem, a ze mną 'gimbusy' po lat 14, które poznały 'miłych nowych kolegów' po 30 lat. Panowi mieli alkohol, a dziewczyny narzekały, że za mało wódki kupili i jak każdy się napije, to się nie nachleją... Mam niewyparzoną gębę i powiedziałam co myślę na ten temat (czekałam tylko na moment, aż któraś z małolatów mnie trześnie w twarz, ale jakoś się obeszło) . Ale z tej gadki w rossmannie, bym się śmiała! :D
    Nieogar zazwyczaj jest zabawny, zrobi się głupia rzecz, ale przynajmniej i ty i Twoja mama się pośmiałyście :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęcia naprawdę śliczne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanuję pracę pracowników sklepów, ale ich powtarzane w kółko każdemu z klientów oferty potrafią wyprowadzić z równowagi :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również dzisiaj wróciłam do domu, w końcuuuu! Ostatni raz byłam w domu emmm 6 stycznia, w dodatku rano, bo o 6 miałam pociąg. T.T

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta pani w Rossmanie xD Cudowne <3
    Piękne zdjęcia, u mnie już nie ma śniegu :c
    Dziękuję za Twój ostatni list <3 Bardzo poprawił mi humor, zaraz biorę się za odpisywanie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-