piątek, 2 stycznia 2015

Spokojny Sylwester

Nareszcie mogę odciążyć mój aparat i telefon ze zdjęć, które zalegały mi przez całe dwa tygodnie na kartach pamięci i przelać swoje drobne wspomnienia na pustą stronę bloggera. Notka miała być opublikowana jutro, ale wstawiam ją specjalnie dla Gosiaka <3. 
Moje życie w domu było spokojne, choć nie twierdzę, że nic się nie działo. Po świętach spędzałam prawie całe dnie na laptopie, czego już dawno nie robiłam, ale przynajmniej mogłam robić to, co lubię: pisać, oglądać anime, czytać mangi, rozmawiać ze znajomymi (tu dziękuję Króliczkowi za bitwy zdjęciowe i shippowanie paringów!). W końcu musiałam jednak uwolnić swój umysł z internetowych sideł. Zaczęłam chodzić na spacery, zazwyczaj wieczorne. Byłam w szoku jak moje miasto zmieniło się w ciągu tych kilku miesięcy - tak, przyznaję, mimo, że byłam w domu co tydzień, nie chodziłam po rynku, tylko siedziałam w domu. Tu jakieś nowe, budujące się restauracje, tu rozbudowywane sklepy, naokoło nowe twarze. Kiedyś sądziłam, że nie lubię tego miasta, ale dziś wracam do niego z pewnym sentymentem, w końcu żyłam tu od swoich narodzin. Moje spacery po zaspach śnieżnych często kończyły się wypadami do sklepów. Dzięki temu wreszcie spełniłam swoje marzenie: kupno garnka pomidora. Był jednym z ostatnich i jeszcze przecenionych! Oczywiście reakcja każdego członka mojej rodziny była taka: "Przecież ty nie lubisz pomidorów". Fakt, ale są słodkie. Spotkałam się też kilka razy z Luśką - to na drinku, to w domu z granatowym winem, śpiewając piosenki z naszych gimnazjalnych czasów, to wspominając co u ludzi, których już nie spotykamy na co dzień... było miło! 

1. Drinki z Luśką w rodzinnym mieście <3 2. Samotny wieczór z cydrem, oglądanie anime, czytanie mang i pisanie opowiadań *niebo* 3. Pomidorkowy garnek, waniliowe świeczki, drink 4. Śnieg za oknem 5. Deserek z Luśką - jak zawsze jedzony na spółkę :D 6. Gofry mamy, która nieziemsko nas wszystkich rozpieszczała 7. Zdjęcia dla Arusia, który zażyczył sobie pozę rodem z anime *tak bardzo nie z animca* 8. Truskawki, bita śmietana, rodzynki - rozpieszczanie mamy - cd. 9. Tyle rysunków zostało stworzonych! 

31 grudnia wybrałam się z bratem i jego narzeczoną do Wrocławia, gdzie miałam spędzić trzeci raz z rzędu Sylwestra z Arusiem. Strasznie cieszyłam się na to spotkanie, gdyż nie widzieliśmy się ponad dwa tygodnie. Dla osób, które mieszkają ze sobą i widzą swoje twarze na co dzień to równocześnie i fajne i nie. Można trochę od siebie odpocząć i zająć się własnymi sprawami, ale nie można ukryć faktu, że się nieziemsko tęskni. Oczywiście nie powiedziałam Arusiowi o której przyjadę i do domu wpadłam znienacka. Pukając tak jak Anna z Krainy Lodu do drzwi, zaśpiewałam Arusiowi cicho: "ulepimy dziś bałwana?". Tulenia i łez było dużo. Zupełnie jakbyś się nie widzieli latami. Dostałam nawet swój pierwszy bukiet od Arusia <33!

Bukiet, który dostałam od Arusia zaraz po powrocie do Wrocławia <3

Tego dnia, zostałam także zaproszona na randkę do restauracji sushi w której jeszcze nigdy nie byliśmy. Nazywała się "7 7 sushi". Tu dziękuję Lunatyczce, która uratowała mnie swoimi butami. No, bo przecież Naff sukienkę wzięła, ale o butach to już nie pamiętała. Obcasy Lunatyczki były dla mnie mega wysokie i o dwa rozmiary za małe, przez co napuchły mi nogi i porobiłam sobie rany, ale jak to się mówi: "żeby być pięknym, trzeba cierpieć" xP. Miny ludzi, gdy w autobusie ściągnęłam buty i zaczęłam latać na boso? Bezcenne.

Restauracja może nie miała zbyt klimatycznego wystroju, ale czuliśmy się tam dobrze. Na dodatek takiej obsługi, jaką tam spotkaliśmy, jeszcze nigdy nie widziałam. Panie pytały nas czy wszystko nam smakuje, miło się uśmiechały i znały się na rzeczy. Takim to się należał napiwek. 
Ilość wydanych pieniędzy w tej restauracji przez Arusia przyprawiła mnie o ból głowy, ale przynajmniej nie mogliśmy narzekać na głód. Moje serce w szczególności zdobyło morelowe wino - chyba najlepsze, jakie w życiu piłam. Przystawka składająca się z wodorostów wakame, sosu i sezamu (taki standard) też była całkiem przyjemna. Może to dziwnie zabrzmi, ale kocham wodorosty. Trochę gorzej było z zupą. Obydwie były ostre i przyprawiły mnie kilkakrotnie o kaszel i łzy. Zdecydowanie nie jestem osobą lubującą się w pikantnych potrawach, a ich jedzenie to dla mnie mordęga. Zjadłam ledwo połowę, choć przyznaję, że wodorosty, surimi i tofu były dobre (oczywiście podjadłam Arusiowi trochę krewetek). Do sushi nie mam żadnych zastrzeżeń. Miliony przeróżnych smaków i każdy mi pasował.

Wino morelowe (najlepsze na świecie!)
Wodorosty wakame z sezamem. Nie wszyscy je lubią, bo są specyficzne w smaku, ale ja je uwielbiam!
Mega ostra zupa. Arusia była z krewetkami, moja z surimi, tofu i wodorostami. Obydwie ostre.
Misa zwycięstwa. Tyle dobrego sushi!

Sama randka minęła bardzo miło. Wreszcie mogliśmy nacieszyć się sobą. Początkowo mieliśmy dyskutować o naszym nowym opowiadaniu ("7 filarów zła"), ale koniec końców rozmawialiśmy o wszystkim. To była jedna z piękniejszych randek w moim życiu i nie dlatego, że się na niej najadłam, ale dlatego, że spędziłam ją po długim czasie niewidywania się z moim ukochanym.
Gdy wróciliśmy, zgarnęliśmy do naszego pokoju Krawca i zaczęliśmy grać w karty (wojna ponad wszystko!) w towarzystwie sklepowych frytek w garnku. Było zwyczajnie, choć miło i wesoło jak na co dzień!

Nie masz miski? Bądź jak student, sypnij w garnek! Gra w karty z chłopakami i wyżerka.

A przed północą wybraliśmy się na wyspę słodową. Oczywiście wesołe tramwaje nas nie zawiodły. Miliony ludzi, szalone rozmowy i poznawanie nowych osobistości. Spotkaliśmy nawet ludzi z naszego rodzinnego miasta, których nigdy w życiu nie widzieliśmy. 
Na miejsce dotarliśmy kilka minut przed północą. Niestety, w tym roku nas trochę zawiedli. Zawsze było widać fajerwerki zza budynku uniwersytetu, a teraz nie dość, że latały one nad naszymi głowami to jeszcze rynek olał wszystkich wyspowiczów. Ciężka mgła, która z nagła zawisła nad nami nie ułatwiała robienia zdjęć i oglądania czegokolwiek. Na szczęście wszystko naprawili ludzie. Robiliśmy sobie z jakimiś obcymi zdjęcia i wymienialiśmy się szampanem! Jak to było? "Wy też macie francuskie? Francuskie najlepsze! Piąteczka!".

Widok z wyspy słodowej na uniwersytet wrocławski.
Fajerwerki, których był mały deficyt, ale to się wytnie. "Ważne", że latały nam nad głowami.
Cała nasza trójka na wyspie słodowej.
Z Arusiem <3
Z Krawcem i szyjką od szampana.
Grupowe zdjęcie z obcymi ludźmi zawsze spoko XD.

Oczywiście zaczęłam jak co roku wydzwaniać po ludziach. Gdyby nie to, że bateria mi padła przy ostatniej rozmowie z Króliczkiem, zapewne ciągnęłabym to dalej! Na szczęście czterem osobom udało mi się złożyć życzonka. 
Pierwszy nocny autobus był zapchany, więc się nie zapakowaliśmy. Chcieliśmy już wracać na piechotę, ale google nas uświadomiły, że do domu mamy 9 kilometrów XD. I tu zadziałała magia Krawca, który idąc powiedział: "Mam takie marzenie, żeby jechał autobus". Patrzymy i obok nas przejeżdża nasz nocny bus. To my biegiem na przystanek. To się nazywa szczęście! 
W domu byliśmy o 2 i zdążyliśmy jeszcze przejść się z Arusiem na plac zabaw, gdzie puściliśmy naszą fontannę i pobawiliśmy się sztucznymi ogniami. To była miła chwila <3.

Mroczny plac zabaw na psim polu o 2 w nocy.
Nasze rzymskie ognie. Wielgaśna fontanna, która zaskoczyła nas swoim nagłym wybuchem. Chcieliśmy sobie zrobić przy niej zdjęcie i nagle zaczęła strzelać za naszymi plecami XD.
...A zaczynało się tak niewinnie.
Sztuczne ognie i problem z odpaleniem zapałek. Ostateczne zwycięstwo >D

Mimo tego, że nie poczułam Sylwestra, była to mile spędzona chwila. Oczywiście pominę strzelające nad głowami fajerwerki. Co roku prawie płacze, gdy coś obok mnie wybucha, dlatego chyba zrezygnujemy z wyspy słodowej. Zawsze są jednak inne miejsce!
Mam nadzieję, że wy także miło spędziliście sylwestrowy czas <33.

9 komentarzy:

  1. Widzę, że Twój Sylwesyer był naprawdę spokojny. U mnie były drinki, balony, serpentyny, karnawałowe czapki i maski, fioletowy szal boa i tańce.
    Tylko Nowy Rok zaczął się nieprzyjemnie.
    A ja podczas puszczania fajerwerek tuż przed domem poszłam wspierać mojego pieska.
    Powiedz Krawcowi, by następbym razem tak nie krzyczał, gdy będziemy składsły sobie życzenia przez telefon ;)

    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i to jest dowód na to, że sylwestra można spędzić bez pijaństwa do nieprzytomności i nie wiadomo jakiego 'melanżu', a też będzie cudownie :)
    Ja swojego spędziłam w domu, bo jestem chora i mam antybiotyk, ale nie narzekam, bo prawie do rana był ze mną Kamil <3
    U Ciebie jak zwykle dużo pysznego jedzonka, więc chyba zaraz skoczę po coś do lodówki haha :O
    Pozdrawiam!! :*
    http://mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. haha Jako student też już poznałam różne zastosowania garnka, o których wcześniej nie miałam pojęcia. ;)
    Ten plac zabaw wygląda strasznie! O.O No i fontanna wywinęła Wam niezły psikus, współczuję, atakujące petardy to nic fajnego. >.<

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, przeglądam fotki, patrzę "sushi sushi, o a to co... ... frytki" XDD - trochę mnie zabiło to zestawienie XD

    OdpowiedzUsuń
  5. widać , że Sylwek się udał hehe ... z fontannami tak bywa ,że strzelają. Widać, że randka udana oraz szczęście w pełni :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie mi blogger łaskawie pokazał, że dodalas nowego posta :3 Leniuchowanie najlepsze, a jeszcze tyle pyszności na tych pierwszych zdjęciach... *o* U mnie sylwke był bardzo spokojny, tylko wiadomo, toast o północy i potem jeszcze film jeden... co ciekawe nie narzekam, chyba się zaczynam starzeć O.o
    Chciłabym spowrotem mieć wenę do pisania i rysowania...
    Szcześliwego Nowego roku Naff :*

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie też było spokojnie - jak co roku. Bardzo nie lubię imprez masowych, więc nie miałam czego szukać gdziekolwiek poza domem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Och! To zdjęcie placu zabaw *^* Ja też na spokojnie, u kumpla z bratem, bo sam by siedział, a tak mogliśmy sobie chociaż pogadać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Plac zabaw taki idealny <3
    I to sushi, dawno mnie nie było na sushi! W ogóle ja piłam kiedyś herbatę z salaterki, więc frytki w garnku to w sumie standard :3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-