Ostatnie moje dni, przypominają mi trochę gromadzenie sił na poważne, wrocławskie wyzwanie. O ile wcześniej ciągle byłam na chodzie, tak teraz siedzę w kuchni, gram całymi dniami w Simsy 3 i kicham. Tak, kicham, bo mam uczulenie na jakieś pyłki i kurze. Moja szafa od lat nie była sprzątana, bo gdy tylko ją otworzyłam, miałam zapewniony katar na cały dzień. Mama stwierdziła, że koniec tego dobrego i powywalała z Arusiem wszystkie ciuchy. Czujecie to, że znalazł się tam mój stary but z podstawówki o rozmiarze 34 :c? Różowy! Różowy sandałek! I moja koszulka z fortepianem, którą nosiłam jak miałam 5 latek! Jej nie pozwoliłam wyrzucić, za duży sentyment. Oczywiście katar doprawił także domowy remont. Nie ma to jak rozbieranie grzejników (uu, you touch my tralala).
Ostatnio spędziliśmy trochę czasu z Niku. Podarowała mi ziółka i przyprawy! To są płatki róż!
...A to trawa cytrynowa!
A to wszystkie przyprawy razem wzięte! Znajduje się tam m.in. czosnek, cytryna, różne rodzaje soli, przyprawy do kurczaka. W sam raz na studia!
No i zdjęcia z wczorajszego dnia spędzonego razem z Niku.
Powyżej mamy niezwykły przykład hazardu, który dotyka współczesną młodzież. Pilnowaliśmy mamie firmę, bo musiała pilnie wyjechać. Gdy już wszyscy wyszli, zamknęliśmy się, zapaliliśmy konspiracyjną lampkę, przypominającą tą z filmów, gdzie policjant oświetla twarz kryminalisty i zadaje mu pytania, zrobiliśmy sobie herbatę i zaczęliśmy grać w makao.
U samej Niku siedzieliśmy do późnej nocy. W między czasie zrobiła mi napar z vaporub na katar. Wdychając ostry zapach mięty i eukaliptusa, czułam się, jakbym coś ćpała. Zresztą... późnej tak też się zachowywałam. Kto normalny wyskakuje na balkon, gdy już ciemno i straszy ludzi, wydając dźwięki zombie? Albo śmieje się z byle powodu, tarzając się po sofie? Kto normalny wrzuca misie haribo do naparu i roztapia je jak prawdziwy morderca? Naff. Przyćpany miętą Naff.
Różyczka, którą ostatnio dostałam od Arusia. Aruś za bardzo mnie rozpieszcza różami!
I Naff z dwoma różyczkami od Arusia. Soł kjut.
Jutro rano wyjeżdżamy na parapetówę do Zielonej Góry, więc wypadałoby się spakować. Od jutra jest winobranie, jupi, Naff tak bardzo lubi wino! I truskawkowe nalewki! Specjalnie na tą okazję zrobiłam babeczki malinowe z białą czekoladą i potrójnie czekoladowe. Będzie szaleństwo, będzie impreza. Miłego weekendu, kochani!
Nooo, nieźle Cię obdarowano xD a ja siedzę... po pierwszym tygodniu w szkole dorobiłam się kataru, kaszlu, bólu gardła i chyba gorączki... idealnie na weekend :3
OdpowiedzUsuńPrzyprawy cudne!
OdpowiedzUsuńCzyli jednym słowem Vegas, bebe. Och,zazdroszcze ci masz jeszcze wolne a ja już dreptam z niechęcią do nowej szkoły T^T Chyba to już odpowiednia pora by zacząć odliczać dni do ferii . A ten prezent- przyprawy to i mnie by sie przydały,gdzie Niku je kupiła ?
OdpowiedzUsuńA i miłej zabawy na parapetówce.
Ale Ci zazdroszczę, że masz jeszcze wakacje :/
OdpowiedzUsuńUdanej parapetówki :D
Miłego weekendu! :)
OdpowiedzUsuńO kurde ale zazdroszczę tego Winobrania! Podobno będzie Margaret i w ogóle! Udanej zabawy! :*
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia. Aruś faktycznie Cię rozpieszcza z tymi różyczkami, zazdroszczę! *__*
Hahahaha a z tytułu postu śmieje się do teraz :D
Kocham grać w makao, kojarzy mi się z dzieciństwem <3
mybeautifuleveryday.blogspot.com
haha Jaki ładny rym w tytule. xD
OdpowiedzUsuńNa Ciebie to wszystko działa pobudzająco. xD Albo te naparki to tylko pretekst do uwolnienia prawdziwej natury. xP haha
Whoa, przyparwy wygladaja pieknie :D Coś sie na ostatnim zdjeciu justin za tobą czai :D
OdpowiedzUsuńTen zestaw przypraw świetny. Katar to okropna sprawa. Niby taka błahostka a tak utrudnia życie :D
OdpowiedzUsuńIle chusteczek na zdj ;DDDDD Kocham winobranie <3 we Włoszech to jest najważniejsza pory w roku ;D Zawsze mam z nim dobre wspomnienia ;D Nie tylko obraz pieniędzy w portfelu za pomoc ;D haha Domowe wino *>* Zazdroszcze ;D Ty masz ciekawie wiec nie chcesz wracać do nauki, ale dla mnie to było zbawienie ;D Ale fajne masz te przyprawy...zostań moim kucharzem ;DDD hhehe
OdpowiedzUsuńTak, ale u nas wynika to z rzekomego prawa pisanego - nie łudźmy się, że adekwatne z realnym jego zastosowaniem. Tam to bardziej kwestia mentalności i utożsamiania prawa nie z czymś krzywdzącym, tylko faktycznie potrzebnym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i oczywiście na następny wyjazd z Nami oczywiście możesz liczyć :D