niedziela, 2 marca 2014

Tak bardzo weekendowo...

Hej! Odnoszę takie dziwne wrażenie, że dzisiejsza notka będzie baaardzo długa. W ten weekend działo się naprawdę wiele i jestem z tego powodu szczęśliwa. W jakiś sposób się odstresowałam C:
Wszystko zaczęło się od piątku. Luśka jechała z bratem do kina na... Samoloty w 3d. Myślę sobie: "No, kurde, maszyny mnie nie pociągają, średnio lubię bajki dla małych chłopczyków (małych chłopców akurat lubię! Nie. To brzmi jak czysta pedofilia), ale no kurde pojadę, będzie śmiesznie". Zazdrościłam kina miejscowości znajdującej się obok nas. Jest mniejsza, a mają Dom Kultury 100 razy lepszy. Po seansie podczas którego denerwowały mnie wyłączające się okulary (bo głowa mi ciągle opadała - tak bardzo krzywa ja), postanowiliśmy pójść do Krawca, bo ćwiczył tu breakdance'a. Miał tak wywaloną w kosmos salę z lustrami, że zaczęłam walić przed nimi pawiana w raz z jego kuzynem! Dzikie tańce dzikich małpiszonów. Po powrocie do domu od razu chwyciłam za słuchawki i pognałam do parku. Uwielbiam samotne spacery. Uwielbiam śpiewać głośno, gdy nikt mnie nie słyszy. Uwielbiam rozmyślać, siedzieć na moim wielkim parkowym korzeniu i wpatrywać się w płynącą wodę. Takie spacery lekiem na każde zmartwienia.

Zdjęcie co prawda nie z tego dnia, ale przypomina mi ważne spotkanie z Arusiem!

Wieczorem spostrzegłam, że Aruś zostawił u mnie tysiąc pięćset rzeczy. Cieszyło mnie to, bo ten kto zostawia, ten szybko wraca z powrotem! Poza tym... tyle koszul i koszulek do spania. Chwyciłam za szarą koszulę, która jeszcze nim pachniała, ubrałam ją i tak usnęłam. Może to dziwnie zabrzmi, ale kocham jego zapach. Przypomina mi o tak wielu rzeczach przez które wspólnie przeszliśmy! O spotkaniach we Wrocku, niewinnych uśmiechach, zawstydzeniach, naćpanych kumplach (tzn. gołębie), łzach na pożegnanie, wspólnych walkach o każde, najkrótsze nawet spotkanie. Nie chcę stracić tego, co teraz mam, a tak do tego blisko. 

Nasze serduszko! Tak bardzo bliźniacze palce D: 

Sobota. Słoneczko świeci, wszyscy śpią, a Naff buszuje już od 7:30 po domu. Czemu? A, no bo musiałam napisać poprawę matury próbnej z matmy. Poszło tragicznie. Mam wrażenie, że to była... rozszerzona matura, a nie podstawowa, tym bardziej, że to nasza nauczycielka wybierała zadania (więc jestem w to skłonna uwierzyć). Mimo tego pochwaliła mnie przed wyjściem, że mam najwyższy wynik w klasie ze sprawdzianu. Wynik? 8/20 czyli dwója. Łał. Zaliczyłam jako jedyna O___O? Niesamowite. Geniusz matematyczny. Po powrocie byłam tak załamana, że ustawiłam głośniki na maksa, zaczęłam wyć "coldest rain" w słoneczny dzień i poszłam sprzątać dom, bo rodzice pojechali do Niemiec. Patrzcie co dostałam! 

Nowe Mikado, które będę czcić jak Boga i którego pewnie nie zjem przez następny miesiąc. Truskawkowe mleko - to standard i wino gruszkowe, najlepsze na świecie, które zajmie honorowe miejsce na moim prawie pustym barku!

Po 14 wybyłam do Luśki z którą postanowiłyśmy się wybrać na pokaz naczyń (zachętą była wyżerka). Wiecie, takie tam pokazy na które zapraszają was ludzie przez telefon. I tu się zaczęły jaja. Pojechałyśmy z bananami na ryjku do pałacu, Luśka wchodzi zadowolona, mówi: "My na pokaz!", a gościówy na siebie z minami a'la: WTF?! "Ale jaki pokaz?". Luśka otwiera kopertę, czyta i: "Oj. To nie tutaj!" - a powiedziała to tak śmiesznie, że przez połowę powrotnej drogi nie mogłam wyrobić. Okazało się, że chodziło o inny pałac. Wielkimi trudami jakoś tam dotarłyśmy, tylko trochę spóźnione. Wchodzimy, a goście na nas znowu: "WTF?!". Wypytują nas zdziwieni, czy to na pewno my zostałyśmy zaproszone, czy to nie kogo innego zaproszenie. No, to my też: "WTF?!". Wchodzimy na salę, a tam... same dziadki i babcie! Mało śmiechem nie wybuchłyśmy! Szybko jednak uznałyśmy, że... no, tak. Starszych ludzi najlepiej jest wkręcić w kupno mega drogich garnków. Siedzimy, słuchamy, oglądamy i... no, cholera. Samemu chciałoby się mieć takie garnki, których myć nie trzeba, z których zdejmuje się spaleniznę łopatką (wszystko nam pokazywała na żywo), które babkę robią tylko w 18 minut. 

Babka dr. Oetkera mwhahah. Kawałek babki i mini kawałeczek kurczaka na wykałaczce
był jedyną naszą wyżerką. Nie postarali się D:

No, więc siedzą sobie takie "dwie studentki technologii żywienia, gastronomy z zawodu" i gadają z gościem przy stoliku. Naff powaga, prawdziwa postawa marketingowa, zadaję pytanie. "Czy można do was zadzwonić i wtedy kupić te naczynia?", *cisza* "W firmie taka patelnia kosztuje już nie 1200 zł, a 2400!" (jasne), "Raty 42 zł na 36 miesięcy!" (a wyszło 1512 po przeliczeniu), "A powie mi pan, czy gdzieś w okolicy jeszcze kiedyś będziecie?" *cisza* "Noo, bo wie pani, my po całej Polsce jeździmy i sam nie wiem". Aha, spoko. Powiedziałam: "Musimy to jeszcze na spokojnie przemyśleć" *uścisk profesjonalnej dłoni Naff'a, uśmiech gwiazdy filmowej*. Dla mnie to oszustwo, choć... pokaz garnków nie kłamał, a może... ukrywał prawdę? Nie wiem, ale Luśka wygrała silikonową łopatkę i trzepaczkę, więc warto było jechać! Tak się skończyła podróż "studentek technologii żywienia", a tak naprawdę maturzystek technikum o profilu: technik żywienia i gospodarstwa domowego.
Po krótkiej wyżerce w domu Luśki, graniu z jej bratem w Harry'ego Potter'a na PSP (wrobił mnie w tłumacza) ruszyłam do Niku, której nie widziałam już bardzo długi czas. Krążyłyśmy po dworze chyba z 3 godziny. Tyłki nam zamarzły. Ale jak to tak się spotkać i somersby nie wypić?! Zauważyłam, że jak gadamy z Niku, to buzie nam się nie zamykają. Możemy gadać, gadać i gadać. Lubię to!

Somersby naszym Bogiem D:

W końcu zaczęli do mnie wydzwaniać rodzice, bo: "Nie ma Arusia, jest 20, jest ciemno, masz wracać do domu!". Trochę mnie to zirytowało, ale i ucieszyło, bo widać, ze mu ufają! Z nim to mogłam do domu wracać nawet o 3 nad ranem, ale mimo wszystko. Mam 19 lat i obowiązek powrotu do domu przed zajściem słońca D: to się chyba nie zmieni nawet wtedy, kiedy będę miała 20 kilka lat.
Przyszliśmy z Niku do domu i zastaliśmy wyżerkę. Deser bezowy z truskawkami i bitą śmietaną, mięso prosto z pieca i sałatka brokułowa z jajkami. Najadłam się i wyglądałam jak kobieta w zaawansowanej ciąży. Trudno! Jedzenie mym życiem. Później wskoczyłyśmy na YouTube, pooglądałyśmy pseudo metal, pokazałam Niku sceny ze studniówek i przeżywałam, że my nie mamy teledysku tak jak oni w tamtym roku mieli. Patrzę godzinę później, a tam teledysk do studniówki!

Na miniaturce występ kabaretowy naszej klasy i tańczący
electric buggy - Krawiec!

Polecam obejrzeć, bo gościu świetnie to skleił! Poza tym dowiecie się, jak wyglądała moja studniówka ^___^. Naff pojawia się kilka razy przy kaczuchach, jak Aruś podnosi mnie do góry, jak walimy głupa przy stole i machamy rękami oraz inne takie. Najlepsza sceny zaczynają się jednak od kabaretu. Polecam obejrzeć od 2:38! Naff rzuca się po podłodze jako fotograf! Reszta tez świetnie wyszła i mam nadzieję, że jak dostaniemy płytę to będzie nagrany cały nasz występ! (na pewno Wam pokażę)
Dziś ciężki dzień z matematyką, więc... czas się ogarnąć i ruszać do akcji. Jak ktoś przebrnął przez całą notkę, to należy mu się ode mnie czekolada i wielki Hug! >D 

14 komentarzy:

  1. Yeey! Dostane od Naffa wielkiego huga i czekolade!<3
    Na ogol nie lubie czytac dlugich notek, ale Twoje zawsze z przyjemnoscia niewazne czy 2 zdania czy 2000000 :D Serio, masz talent ;>
    I tyle wspominania o jedzeniu, ze az slinka cieknie - to juz chyba tradycja ^^
    A co do Arusia to nie ma sie czego bac, widac, ze oboje sie kochacie i juz zawsze bedziecie razem, mimo wszystko <3
    Btw. Zanim przeczytalam opis do zdjecia tych serc z rak myslalam, ze je jedna osoba zrobila O__o
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Należy mi się czekolada i przytulasek, wow - wow ! :D Cieszę się, że Twój weekend mija dobrze, bo mój średnio. Filmik już widziałam na fejsie, świetnie się wcielasz w rolę fotografa ;p Hmm, co do takich krzywych spotkań, gdzie inni reklamują jakieś garnki to mnie to wkurza. I Ci ludzie wkręcający bajki i naiwni staruszkowie. Mimo, że tyle się o tym słyszy to oni i tak kupują te rzeczy a później narzekają -.- I z wyżerką się nie postarali ;D
    My już dawno mieliśmy poprawę matur, ale nie podeszłam do niej, bo miałam wtedy lekarza. Ale z tego co słyszałam, nie było czego żałować, kolejna porażka by była. A Tobie gratuluję uzyskania najlepszego wyniku :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mikado... Jadłabym. bardzo bym jadła.
    Chcę już moją studniówkę T^T
    Takie spacery są super. Na prawdę super. Ja sobie czasem wysiadam przystanek wcześniej i wracam do domu na nogach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech... i właśnie dlatego chciałabym wrócić do Polski. Dla tych ludzi, dla tych odpałów, nawet dla tych dziurawych polskich dróg. Tam czuję się sobą...

    OdpowiedzUsuń
  5. Maturką z matmy się nie przejmuj, pamiętam, że u mnie w klasie maturalnej tez różnie bywało z tymi wynikami z próbnej, a potem na normalnej wszyscy mieli o niebo lepsze wyniki. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam przekonana, że te serce robi jedna osoba, naprawde bliźniacze palce! :D matematyka to zło, złe zło!
    Hahha, bardziej ufają Arusiowi niż Tobie, oj Naff, co za zycie! :D Też kocham zapach męskich perfum! :D Sommers mniam mniam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, podziwiam Cię, że wgl. miałaś czas pisać posta :D
    A z tym sercem? Naprawdę ''bliźniacze palce''.

    Zapraszam na nowego bloga, założyłam wczoraj więc nie liczę na cudy..

    heartland-i-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahahahxd naliczyłem się 5 razy na filmiku xd Naff dasz radę bo jesteś mądra :) ale fajne przygody :) mam nadzieje, że się niedługo spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie nie lubię tego wymuszania na pokazach, kiedyś naciągnęli tak moją babcię, która nie rozróżnia ile to jest 120 zł, a ile 1200 zł :| *rzuca krzesłem*

    Zdjęcie serduszkowe kochane <3

    OdpowiedzUsuń
  10. to poproszę tę czekolade :D ale tak na serio to lubię takie długaśne notki ^^
    to super, ze tak miło spędziłaś weekend, ale to "wtf" razy dwa musiało być bardzo ciekawym przeżyciem :D
    M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha... Ano to to jest koreańskie, ale grupa częściej śpiewa po angielsku.Staram się przełamywać stereotypy i szukać oryginalnych koreańskich NIEpopowych zespołów, bo mam powoli po dziurki w nosie EXO i resztę. One Ok Rock jest cudownym zespołem! To przez nich zaczęłam słuchać j-rocku. Jeśli lubisz OOR, to może skusisz się na Spyair? Myślę że grają podobnym rytmem :)
    I dziękuję Ci kochana za życzenia :*
    Teraz do Twojej notki!
    Wariacje *.* Uhuhu... Aiko sobie myśli co by było, jakby ona się tam znalazła. Nie chodzę do domów kultury, niestety nie mam na to czasu, poza tym nieco izoluję się od ludzi z mojej miejscowości, nie moje "gusta", więc nawet jeśli, to bym nie miała z kim chodzić ^^. Samotne spacery fajna rzecz. Jestem osobą BARDZO DUŻO MYŚLĄCĄ. Kocham tworzyć "wizualizacje swojego życia" podczas takich samotnych wędrówek. :)
    A może Aruś specjalnie je zostawił? Bo własnie chce szybko wrócić? :D Oby!
    Oh, ta matma prawda? Ale jest powód do dumy, bo jesteś najlepsza! To zawsze coś pocieszającego.
    Rodzice zawsze będą się martwić o swoje dzieci, taka natura. Choć osobiście sądzę, że ta 20 to za wcześniej.
    Jak cudnie zmontowany teledysk, oglądnęłam cały! Czemu Aiko musi czekać do studniówki aż 3 lata jeszcze??? :< To smutne...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej :)
    Dziękuję bardzo za miłe słowa i za wsparcie <3 Gdy to czytam od razu cieplej się robi na serduszku i wierz mi, też bym się bardzo chciała przytulić do wielu osób poznanych w blogosferze, ale tyle kilometrów dzieli. :c
    Haha, oj tam od razu pedofilia, będziesz przynajmniej dobrą matką, skoro tak lubisz małych chłopców xdd Ah, takie samotne spacery są cudowne <3 Można chwilkę odpocząć, poukładać myśli... To nic dziwnego, ja też kocham zapach Dominika i bardzo dobrze mi się kojarzy, gdy go czuję jestem szczęśliwa i od razu wraca tyle dobrych wspomnień..., więc powiedzmy, że wiem, co czujesz. xdd Nie stracisz tego, wierzę w to i będę się o to modlić! c: Bądźmy dobrej myśli. Jejku, śliczne serduszko wam wyszło ♥ Nie martw się, jedni są lepsi w tym, drudzy w tamtym, nie ma nikogo, kto byłby dobry we wszystkim. ;) Hahaha, matko, najpierw pomyliłyście pałace, a potem okazało się, że wylądowałyście wśród samych dziadków i babć. xdd No nieźle. ;)) To, że tak szybko musisz wracać do domu świadczy o tym, że rodzice cię kochają i martwią się o ciebie. ^^ Ja w domu mogłabym być nawet chyba za tydzień. D: Hahah, cudowny ten teledysk <3
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapach mojego Małżonka to była pierwsza rzecz na jaką zwróciłam uwagę i pierwsza w jakiej się zakochałam :) Także doskonale Cię rozumiem i wcale nie jest to dziwne :) Filmik fajny :D hehe Świetnie się spisałaś Pani fotograf :D Zdjęcia piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetna notka :D
    Pierwszy raz jestem tutaj i muszę przyznać, że notkę czytałam z ciekawością ^^
    Teledysk w ogóle studniówkę mieliście super :D
    Lecę czytać wcześniejsze notki ^^
    P.S. Słodkie serduszko :>

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-