środa, 8 stycznia 2014

Bo Wrocław fajny jest!

Witajcie ponownie, moi mili! W końcu zabrałam się za pisanie ogólnej notki o pobycie we Wrocławiu. Zdjęć nie ma dużo (Łoł, Naff, co ci się stało?!), szału też zbytnio nie, ale są lekkie wspomnienia i nutka lenistwa. Nasze życie nie było takie złe i połowa żarcia pogniła nam w lodówce. Takie z nas niejadki, takie hardkory.
Pierwszy dzień był... spokojny. Płonące świece, kąpiel z bąbelkami, klimat, spokój, prezenty i pierogi. Pierogi. To ciekawa historia. Aruś tak bardzo się cieszył, że nikt z jego rodziny nie znalazł świątecznego pieniążka w środku i że akurat w jego porcji musi się kryć! Biedny. W domu tyle pierogów się najadł, a Naff za pierwszym gryzem trafiła na grosika. Drugi pieróg też miał pieniążka. Będę szczęśliwa cały rok i to podwójnie, ale podzielę się swoim szczęściem <3. A teraz materialista mode: on. Dostałam od Arusia ogrzewacze, "Miasto Szkła", naszyjnik i toffeffe, które od razu zjadłam! Ja mu zaś podarowałam patelnię (bo student, no), syropy do kawy, nasze zdjęcia i ptasie mleczka, których nie zjedliśmy przez całe 6 dni.

Te ogrzewacze wyglądają trochę jak wkładki do cycków, ale nie, to nie to.
A to codziennie jedliśmy na śniadanie.

Drugiego dnia zaczęło się. Zjechało się ponad 7 osób do współlokatora Arusia. Początkowo myśleliśmy, że nas rozsadzi od środka, tyle było hałasu nad ranem i w środku nocy z techno bitami w tle. Rozwalone sedesy, burdel nie do przekopania, jakieś całusy na lustrze i tęcza w wannie. W końcu się jednak przyzwyczailiśmy. Tak imprezowali, że się potruli brokułami i spędzili Sylwestra na spaniu. Ciekawym zjawiskiem było to, że dzień po nim słyszeliśmy w kuchni odliczanie i krzyki: "Mamy 2014 rok! JUHUUUUU!". Cóż. Nieważne, że z opóźnieniem, ważne, że w ogóle! Takie życie na krawędzi.
Dowiedziałam się od jednej z dziewczyn, że wyglądam bardziej dorośle, niż ludzie w moim wieku. Nie chcę być stara. Nie po to obcinałam grzywkę, żeby być stara. Co jest z tym światem? Nie wiem, ale zmusiła nas do picia wódki. Nie lubię wódki, ale było jej smutno. Nie wódce, dziewczynie.
Mieliśmy też małe odwiedziny. Mój brat przyjechał do nas ze swoją nową dziewczyną. Tak bardzo urocza! Dziwiłam się, że jest ode mnie starsza tylko o 3 lata. Wszyscy razem poszliśmy do kawiarni.

Panna Cotta, a przynajmniej coś, co ją przypomina.
Kawa brata, bo serduszko takie ładne!
Wszyscy małe kawusie, a Naff jak zwykle rozpusta. Lody, kawa, bita śmietana i czekolada. Siódme niebo.

Tak bardzo dziwi mnie... brak profesjonalizmu w kawiarniach. Już któryś raz z kolei trafiamy na średniej jakości kawiarnie, gdzie niczego nie ma, bo wyleciało przez okno z nadętą kelnerką na przedzie. Zwykła kawa, sztuczna pana cotta. Chciałam lody - w ogóle nie było. Wtf?
A oprócz tego patrzyłam na studniówkowe sukienki. Babka wyjechała mi z tekstem, że to, co przymierzam jest dla osób szczupłych. Było mi tak bardzo smutno, że tłuszcz mi się wylewa D: ale... no, nic. Najpierw masa, potem rzeźba, a sukienki za 600 zł jakoś zbytnio mnie nie ciekawią.

Mój brat i jego dziewczyna na tle sceny wrocławskiej. Zrobiłam im małą sesję.
A to my, nieuchwytni, cieniści. Ważne, że choinka ładna w tle!
 Pełno było gości z latającymi wiatraczkami, na które w raz z dziewczyną
brata się napaliłyśmy. No, bo latają i świecą! Jaaaaaa! Brat kochany - kupił nam.

Reszta to czyste lenistwo, spanie do 13, granie na laptopach, spacery, pseudo gotowanie (usmażyliśmy śmierdzące mięso, którym się NIE potruliśmy. Level: hard) i miło spędzony czas. Wrocław daje mi niesamowite ukojenie, tak samo jak Aruś. Nawet jak nic nie robię, to jest... dobrze. Oby do końca roku, oby do studiów! Wrocławiu, czekaj na mnie.

26 komentarzy:

  1. Ja bym coś powiedziała tej babie ze sklepu z sukienkami...... Chamstwo i ubóstwo kulturowe....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam zbyt zszokowana, żeby cokolwiek powiedzieć, uwierz xd. W końcu to olałam i wyszłam.

      Usuń
  2. Gdzie taka chamka pracuje? Będę wiedziała, żeby omijać.
    Jak szukasz ładnej sukienki studniówkowej, niedrogiej, to polecam sklep New Look. Ceny od 180 do 250 zł, dużo krojów i rozmiarów i nikt raczej chamski nie będzie. W Renomie we Wrocku jest.

    Pierwszy dzień pobytu brzmi cudownie, śmiałam się z 'życia na krawędzi', no ale cóż. Fajni współlokatorzy. Btw bardzo dobrą kawę piłam w Czeskim filmie. Spróbuj wpisać w googlach, żeby zobaczyć jak tam dojść. Jest mega klimat, ceny przyzwoite i wszystko smaczne. /reklamy mode off

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym pamiętała nazwę sklepu... taki z sukienkami w Arkadach gdzieś po prawej XD.
      Ojej. Dziękuję za pomoc. nawet nie wiesz jak mi pomogłaś *___* koniecznie chciałam kupić coś we Wrocku, a nie za bardzo znam się tam na sklepach!
      Mój Aruś właśnie mówił, że słyszał o tym Czeskim Filmie. Czemu nie! Na pewno kiedyś tam wpadnę :3

      Usuń
  3. Ej chamsko ze strony tej Pani w sklepie, naprawdę..Przecież Ty wcale nie jesteś gruba ani nic..Ale no tak..Zapomniałam, że jak w XXI wieku nie ma się wystających kości ma się nadwagę -__-
    Fajny wyjazd miałaś uważam :) Zjadłabym/Wypiłabym czy cokolwiek to co zamówiłam omnomnom :D
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Może ta jakże ''miła '' pani sklepikarka chciała cię zotywować do odchudzania ? Bądz optymistką ! Już styczeń- trzeba zgubić grudniowe kalorie ! Ja sie zmotywowałam w taki sposób, że kupiłam spodnie o dwa rozmiary mniejsze ! Do końca lutego chce się w nie wcisnąć :3 A co do tych emm pożal się boże kawiarni... Najlepsza kawiarnia to tylko w domu ! W kawiarni dostaniesz taką słabą,małą kawę, gdzie brak mleka tuszują dużą ilością cukru, a lody to jeszcze gorsza sprawa, bo prawda jest taka, ze im więcej płacisz-tym mniej dostajesz. Najlepsza jest zielona budka, zwłaszcza zimą, kiedy są wyprzedaże na lody :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie była motywacja, uwierz XD. A poza tym już od miesiąca się odchudzam ^___^. Biegam, biegam i biegam.
      Dobra motywacja! :3 Powodzenia!
      Co racja, to racja. Najlepsza kawa domowa, niż w kawiarni, bo tam na maksa oszukują. Sama wiem, bo pracowałam w kawiarni i czasem... się dziwiłam.
      Zielona Budka rlz! Wielbię, aczkolwiek wolę Grycana XD

      Usuń
  5. Zazdroszczę takich wypadów :D
    Jedzonko wygląda tak niesamowicie dobrze.
    Miałam kiedyś taki wiatraczek. To znaczy przez pół godziny, bo później zgubiłam ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze jak napisałaś o tej kobiecie ze sklepu to aż się we mnie zagotowało. Szczyt chamstwa. Kiedyś też mnie coś podobnego spotkało, ale nie z sukienką. I co najśmieszniejsze było, że dziewczyna mnie obsługująca była dwa razy większa ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, widzisz! Tamta babka też nie była chudziutka! To jest najzabawniejsze ^___^

      Usuń
  7. Ja wracając do akademika zaznałam obraz nędzy i rozpaczy w lodówce. hah
    Ej u mnie nie ma żadnej tradycji z pieniędzmi w środku pierogów jako wróżby szczęścia... u mnie w ogóle nie ma pierogów na święta... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też nie ma takiej tradycji, choć jest mi znana ^___^. Serio nie ma? Jestem w szoku :O ale pewnie masz zamiast nich coś równie... pierogowego XD.

      Usuń
  8. Cóż za wstrętny babsztyl w tym sklepie. Szczerze ? Ja bym tego nie podarowała. Zapewne odgryzłabym się czymś równie chamskim. :) Nie można dać się tak traktować jakiejś babce. W ostateczności poszłabym do kierownika i jej umiliła życie jak jej sie tak komentować chce :)

    Dziękuję za komplement. Pojawiło Ci się powiadomienie na głównej o moim nowym poście ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale po mnie to spłynęło i wolałam to przemilczeć z ironicznym uśmiechem na twarzy. Jestem ponad nią ^___^.
      Tak! Pojawiło się, bo usunęłam twój stary adres i dodałam nowy :3.

      Usuń
  9. ty jesteś chudaxd z czego ty się chcesz odchudzać xdd

    OdpowiedzUsuń
  10. Wrocław jest przepięknym miastem :)
    Na pewno kiedyś odwiedzę *.*
    KLIK-BLOG

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta pani ze sklepu to te sukienki wieszakom sprzedaje, trzeba mieć trochę ciała, żeby sukienka ładnie leżała, a nie taka przyjdzie deska bez talii. ^^ Nie rozumiem tych ekspedientek.
    Dary Anioła kocham . <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Też jak kupuję na wyjeździe dużo jedzenia to potem prawie nic nie zjedzone ;p Hahah, szczęściara, mogłaś się podzielić tym drugim pieniążkiem z Arusiem ;p
    To widzę że w Sylwestra się działo! Fajna impreza hahah ;p
    A te pyszności z kawiarni normalnie mnie zaraz wywieją do mojej kuchni !
    Ważne że choinka - taaa, szczególnie że praktycznie Was przysłania XD
    Więc wyjeżdżasz na studia do Wrocławia? A jaki kierunek? :)

    Pozdrawiam,
    Gosiek [kapitalni.blog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteście tacy kochani :) Czyżbym widziala ogrzewacze do rąk?

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajni współlokatorzy. Zazdroszcze takich wypadow. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże jak dawno mnie tu nie było ! ;o
    Widzę, że miło spędziliście czas : Ty, Aruś wraz z Braciszkiem i jego nową dziewczyną - Szczęścia dla nich ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę, że miło spędziłaś sobie czas ;) I bardzo dobrze! Oby tak dalej! Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana ;) Więcej informacji w nowej notce specjalnej http://myanimedrama.blogspot.com/2014/01/060-notka-specjalna-anime-tag.html ^ ^ Zapraszam!!! Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  18. Na początku dziękuję za ślicznego koma <3
    Wo Wrocław to bliziutko mnie... zaledwie 100 kilosów xd
    też mam takie ogrzewacze tylko w kształcie pingwinków <3 :) co to za tradycja z pieniążkiem w pierożku? kto znajdzie pieniążka ten będzie bogaty tak? nie słyszałam o takiej tradycji, też taką chcę <3 :)
    Odliczanie po sylwestrze... lepiej późno niż w cale nie? :D xD
    co za bezczelne babsko! pokaż mi która będziemy ją bić :3
    pozdrawiam cieplutko Naffi <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Czemu u Ciebie zawsze tyle smacznych rzeczy jest? :C
    Latają. I świecą! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Chamsko zachowała się ta pani xd
    Sliczne zdjęcia ;3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za komentarze <3! Na pewno się odwdzięczę -^___^-