Tymczasem co się działo wczoraj u Naff'a. Mieliście kiedyś pełnię księżyca w pokoju? Nie? Ja też nie, ale Aruś miał!
Dosyć... ciekawa i efektowna gra świateł, nie uważacie?
A taki efekt można uzyskać, jak pobawicie się trochę trybem manualnym! Pełnia jak na niebie, a to tylko ściana z gniazdkiem po lewej C:
Cudowny, malinowy sorbet do którego nie powinno się dodawać bitej śmietany, ale Naff bardzo lubi tyć!
Pominę ranek i południe, kiedy to oglądaliśmy "Przyjaciół" lub spałam, umierając na ból głowy. Prawdziwa zabawa zaczęła się, gdy pojechaliśmy arusiowym, bordowym rumakiem zwanym Tico do pizzeri. Co prawda trochę czekaliśmy, zanim jakiekolwiek miejsca się zwolnią, ale zawsze pod ręką był mielecki rynek.
Mniej więcej tak wygląda Naff, jak komuś cyka zdjęcia. Ta poza pełna pasji...
Zgięty Naff w przybliżeniu. Bez makijażu, bez wyprostowanych włosów.
Uśmiech Arusia i to szczęście w jego oczach, gdy znalazł 50 gr. na chodniku!
I rynek mielecki, który szalenie mi się podoba. Te wielkie ławczory (czyt. ławki) i fontanny!
A, no i oświetlenie jest cudowne. Dzięki niemu mogę robić piękne, nocne zdjęcia C:
I ten moment, kiedy mój aparat powiedział: NIE. Nie będę łapał wody w górze. Sama ją łap.
No i pizza. Pizza musi być. Czym by było naffowo bez zdjęć jedzenia?
Pizzeria Margeritta to całkiem przytulne miejsce. Mam nawet jedno wspomnienie związane z nią. Zima, rok 2013, ferie Naffa. Znudzona siedzeniem w szkolnej bibliotece Arusia i spaniem na ławce, postanowiłam wyruszyć do sławnej, mieleckiej pizzeri. Wcześniej dostałam masę wskazówek dotyczących jak tam trafić od Arusia. W sumie było niedaleko, więc... na pewno mój zmysł orientacyjny mnie nie zawiedzie! W tej samej chwili powiedział do mnie: NIE. Męcz się i szukaj, znowu ci nie pomogę. Robiłam cudowne kółeczka wokół rynku, marznąc, kichając i myśląc: No, na pewno ukradli mi pizzerię! A koniec końców okazało się, że jest obok, ale w uliczce, gdzie byłam wcześniej kierowana. Wchodzę, wzdycham, zamawiam pizzę i pepsi, zwaną napojem Bogów. "Ciężki dzień?", "A żeby pan wiedział. Wasz rynek chciał mnie zabić".
Jeżeli kiedykolwiek mnie spotkacie, nie liczcie na to, że Was gdziekolwiek zaprowadzę. Prędzej wyprowadzę, za miasto (a taki historii z wyprowadzaniem miałam mnóstwo).
Fajerwerkiiiiiiiii!
I na koniec, jedyne udane zdjęcia fajerwerek. No, cóż. Jest nawet lepiej niż rok temu w Sylwestra. Albo to mój Nikon szaleje, albo ja. Pokaz sztucznych ogni był na samo zakończenie Dni Mielca. Jeszcze wcześniej, odbył się koncert Golec Orkiestry. O dziwo, ludzi było 3 razy więcej niż na Afromentalu i nawet krzyki były głośniejsze.Taaak. Nie ma to jak dobry, polski koncert. A teraz piosenka o mnie... GDY WIDZĘ SŁODYCZE, TO KWICZĘĘĘĘ! A oczy mi świecą jak zniczeeee! - tak, bardzo się z tym utożsamiam.
Dni Mielca udane, a jutro... niestety do domu.
Ja też czasami jestem w Mielcu ^^ Tylko że jak do ortodonty jadę i mangi jakieś przy okazji zakupię ;3
OdpowiedzUsuńMalinowy sorbet *o*
Pizza *o* Poczułam się tak głodna ;-;
Śliczne zdjęcia. Dziękuję, dzięki Tobie jestem głodna i 3 dni diety szlag trafia <3
OdpowiedzUsuńPełnia księżyca w pokoju! Yay!
Księżyc na ścianie. Mój Boże! D:
OdpowiedzUsuńMój zmysł orientacji na pewno Cb powali ... Dwa razy weszłam do sąsiadów xD Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
A ja właśnie odkryłam gdzie leży Mielec, to niedaleko Świętokrzyskiego, nie? o.o
OdpowiedzUsuńI łaaa, ta pizza i lody... Kusisz nimi strasznie. ;_;
A odbicie na ścianie super, oby więcej takich ciekawych zjawisk się zdarzało.
Zauroczyły mnie zdjęcia, są piękne<3
OdpowiedzUsuńauriee.blogspot.com
Księżyc na ścianie? Wow :D
OdpowiedzUsuńJak wy zrobiliście ten księżyc, bo nie ogarniam *.* A tak swoją drogą to macie ciekawe życie :P Śliczne te fontanny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
zmnikalatwiej.blogspot.com
Ech, ech, jak to możliwe, że ten księżyc odbijał się na ścianie? xD Ale fajnie, też tak chcę!
OdpowiedzUsuńTen efekt na ścianie jest genialny. Jak to zobaczyłam to aż mnie zatkało.
OdpowiedzUsuńNo w Focusie bywam jak mam czas połazić po sklepach albo spotkać się z koleżankami, więc nie ma problemu :)
Jeju, pierwsze zdjęcie mnie rozwaliło ! :)
OdpowiedzUsuńLody musiały być pyszne
bardzo pozytywny blog :3
OdpowiedzUsuńhttp://3nomoo.blogspot.com/
Podziwiam za zdjęcie fajerwerków, mi się cholera nigdy nie udaje..
OdpowiedzUsuńcatchysue.blogspot.com
P.S Obserwuję
UsuńNo to nieźle- księżyc w pokoju? Haha ;D Też mam słabą 'orientację w terenie' gdybym chciała zgubiłabym się nawet w galerii ^,^
OdpowiedzUsuńgosia-gos.blogspot.com
Aniyo ~ nie szykuję :) YRB oglądałam prawie 3 lata temu, byla to moja druga koreanska drama. Lubię ją, ale nie pamiętam na tyle, zeby pisac recenzję. Poza tym nie widze potrzeby, gdyż jest bardzo znana, a ja wolę promować te mniej kojarzone ^_^
OdpowiedzUsuńJej uwielbiam fajerwerki *_* Przepiękne zdjęcie ^^
OdpowiedzUsuńA ten "księżyc na ścianie" xD nieco dziwny :O ale też interesujące zdjęcie :3