filmik z poprzedniej notki - już do oglądnięcia. Przepraszam za problem. Co do pytań (które mnie zdziwiły) pod ostatnią notką - miałam takie swoiste: wtf na twarzy xd - dziękuję, na pewno odpowiem. Zawsze jakiś pomysł na notkę. Więc... o dzisiejszym dniu. Tak jak mówiłam, na śniadanie, wybrałam się do chińczyka :3.
Jeden z najulbieńszych obiektów do robienia zdjęć :3. Zawsze się uśmiechnie, zrobi ładną
pozę, nigdy nie ucieka. Też byście chcieli mieć takich modeli, nie xP?
Przedstawiam wam nasze "śniadanie" :3. Niku - kaczka po szanghajsku - jak jej podbierałam, to przypomniały mi się czasy przedszkolnych obiadów, Naff - Kurczak Hong-Kong - gdzie prawie nie było kurczaka, ale za to były kalmary, ośmiornice, krewetki i kraby. Szczerze, to niezbyt mi smakowało, ale Niku chętnie podjadałam.
Przykładowa, biedna, rozmiażdżona ośmiorniczka.
Niku stwierdziła, że dla niektórych może być to dosyć drastyczny widok.
A to nasz deser. Banany w cieście, polane miodem i posypane wiórkami.
Boskie. Nigdy czegoś takiego nie jadłam.
To co mi się podobało w tym barze (pomijając te małe, słodkie dzieci, które tam latały), to to, że dostawałeś jedzenie i dosłownie parowało ci przed nosem. Widać, że świeże, gorące, ledwo zrobione. Będziemy tam wpadać częściej :))).
Po wielkiej wyżerce, z pełnymi brzuchami, wybrałyśmy się do parku, gdzie zaczepił nas pan z pytaniem o "ogień". Niku miała jakieś stare zapałki od zniczy, a więc mu użyczyłyśmy. O dziwo - nawiązała się z tego długa rozmowa. O cytrynówce, którą sam robi. Chciał się z nami umówić na nią w parku (?!?!), a potem niestety musiałam iść na swoją zmianę do pracy. Całe szczęście, że dziś towarzyszyła mi Niku, inaczej umarłabym z nudów! Przy wejściu do netto, "obrabowałyśmy" cukierniczy z ciastek.
Najlepsze ciacha, jakie zjedliśmy w Netto. Reszta była taka sobie, niedobra, lub nieróżniąca się niczym między sobą. Ciastek było 16 - po 2 z każdego rodzaju. Po tym byłyśmy tak pełne, że brzuchy to nam odpadały...
Ogółem dzień w pracy dosyć ciekawy. Niku rozmawiała z klientami, ja kasowałam i wspólnie czytałyśmy gazety. Ja np. dorwałam "Świat wiedzy" - nie powiem, naprawdę ciekawa! A Niku wczytywała się w Focus'a.
Widzicie jakie ciekawostki można znaleźć w "Świecie wiedzy"? Dowiedziałam się też, że burze słoneczne są bardziej prawdopodobne, niż trafiona w totku 6-stka xP.
Najbardziej jednak zdziwił nas gościu od cytrynówki, który do nas przyszedł i gadał z nami z godzinę O___o. Cóż. Nie był taki zły, fajnie się z nim gadało.
Pod koniec dnia dostałyśmy przesyłkę od mojego taty z pizzą i... umówiłyśmy się na nockę. Właśnie teraz siedzę z Niku w jej domu i obżeramy się chipsami, mówiąc o koto-świniach. Co za dzień.
awwwwwwwwwww ile jedzenia !! :D i jak smacznie wygląda :D
OdpowiedzUsuńJedzenie mój wierny przyjaciel ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam filmik , spoko , spoko . najbardziej podobała mi się Twoja kwestia :
- A Dupa XD !
hah, ciekawe artykuły ... :) A dania moim zdaniem zbyt ciężkie jak na śniadanie xD
OdpowiedzUsuńHah,fajnie musi być w kiosku ,. z koleżanką . ;))
wow! takie posty to ja lubię czytać, niemal na jednym oddechu :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie lubię takiego jedzenia :< zawsze jak komuś chcę zrobić zdjęcie, to się zasłania ;)
OdpowiedzUsuńOśmiornice ? :/ Nie dziwię się , ze nie smakowało :)
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie :3
OdpowiedzUsuńAle ta ośmiornica,bleee :D
A modelka ładna ^^
http://mybeautifuleveryday.blogspot.com/
Piękna modelka ^^ Mmmm jedzenie musiało być przepyszne *-*
OdpowiedzUsuńObejrzałam filmik,zazdroszczę ci,też bym chciała umieć grać na pianinie :D
Usuńjeszcze nigdy nie jadłam ośmiornicy :)
OdpowiedzUsuńnatkaa9.blogspot.com