Dzisiejsze śniadanie Naffa. Zjadłam tylko połowę D: to za dużo jak na mnie.
W dni szkolne zjadam takie dwie odżywcze kanapeczki. Nie mam czasu na nic ambitniejszego, bo i tak się ciągle spóźniam do szkoły. Jajko mnie dołuje. Jeszcze trochę ich pojem i znowu mnie wysypie. Białko to zło.
2 kwietnia już niedługo. Wciąż gryzę paznokcie i sznurki od bluz, bo myślę nad ambitnym prezentem. Na razie zrobiłam do niego tylko pudełko. JA, tak, właśnie ja, beztalencie w składaniu czegokolwiek zrobiłam pudełko. Takie trochę kijowe, ale kilka niedoskonałości ładnie się zakleiło. Najśmieszniejsze jest to, że od kiedy Aruś ze mną mieszka - nie mam przed nim tajemnic. Wczoraj pomagał mi robić pudełko dla siebie. O, ironio.
Zaczęło się od mordowania kartonu.
...Potem wycięciu mu serc i sprayowaniu.
Efekt dwu dniowej pracy. Kolory niedopasowane, ale nie miałam wyboru. Musiałam rozświetlić tą ciemną czerwień sprayu do auta. Tak, do auta. Tylko go miałam pod ręką. Serce więc brązowe!
Nie wiem skąd mi się to wzięło. Taki spontan.
A o to krycie niedoskonałości, czyli "zacekinowany" bok pudełka.
A to my z wczorajszej wyprawy na ogródek, gdzie sprayowaliśmy serducha. Aruś ma manię na podnoszenie tego roztrzepanego worka ziemniaków, który ze sto kilo waży. Potrafi mnie tym zaskoczyć w najmniej oczekiwanej chwili. Np. na środku szkoły, albo na chodniku. Chociaż jedna osoba chce mnie nosić na rękach i nie narzeka, że ważę sto kilo D:
Muszę obciąć grzywkę, bo wyglądam jak emo i powoli mi się rozdwaja (co widać na zdjęciu). To tak z dramatów "wyglądowych". Z innych, to: w końcu wypożyczyłam książki do prezentacji z polskiego, bijcie mi brawo. Myszoskoczków tymczasem dalej nie ma. Może jutro będzie coś wiadomo.
Postanowiliśmy dziś z Arusiem, że zrobimy likier adwokatowy i kokosowy. To tak przy okazji próbowania kawy po adwokacku - kawa z żółtkiem, cukrem i adwokatem - no, my mieliśmy tylko likier kawowy. Nie żałowaliśmy go, wobec czego powstała "kawa z kopem". Wiedzieliście, że jak się doda żółtko do kawy, to barwi się tak, jakby się tam dodało mleko? Tak? Ja nie, zawsze jestem opóźniona.
Kończę. Top Chef sam się nie oglądnie. Miłego tygodnia, kochani, przeżyjmy go razem!